Ja, diablica Katarzyny Bereniki Miszczuk, czyli rozpoczynam przygodę z Wiktorią Biankowską.
Pogoda w ostatnich dniach wybitnie nie dopisuje, więc zamiast długich jesiennych spacerów popołudniami pozostaje mi książka, lub wbijanie kolejnych leveli oczywiście w towarzystwie jakiegoś miłego audiobooka. Tych w dostępnym mi abonamencie obrodziło, a moją szczególną uwagę przykuł „wychodzący ostatnio z lodówki” i mający całkiem niezłe recenzje tytuł Ja, diablica Katarzyny Bereniki Miszczuk. Więc…
Witajcie w Los Diablos.
Być diablicą, być diablicą… ;) :D
Nie przypuszczałam, że słuchając tej książki, będę się tak dobrze bawić. Owszem może tytuł nie jest tym z „najwyższej półki”, ale jest dokładnie taki, jakiego potrzebowałam. Lekki, dynamiczny, pełny humoru, fantastyki z lekką domieszką romansu, a nawet trochę sensacji i kryminału.
Bohaterowie wykreowani są bezbłędnie. Mają swoje przywary, charakterki, a charyzmą mogliby obdzielić legiony. Do tego mimo ich dyskusyjnego zachowania nie da się ich nie polubić, a czar, jaki roztacza wokół siebie Beleth „zmiękczyłby nogi” nie jednej kobietki. Sama Wiktoria — niesforna, świeżo upieczona diablica — jest tak nieprzewidywalna, że nawet przynudzanie Piotrusiem, nie jest w stanie nadszarpnąć jej wizerunku. Jest w niej tyle energii i szaleństwa, że chce się jej kibicować, a wszystkie popełnione przez nią gafy, tylko dodają jej uroku.
No i jeszcze to piekło na czele z Luckiem. Zapewniam Was, że grzechem byłoby nie skorzystać z ewentualnego tam zaproszenia. ;)
Podsumowując. Jest piekielnie dobrze! :D A czytająca Magdalena Wójcik wykonała kawał dobrej roboty. Czytajcie, słuchajcie Ja, diablica Katarzyny Bereniki Miszczuk, bo zapowiada się iście diabelska seria. :D
Nie moje klimaty już od dawna, ale pamiętam te dziwne okładki z pierwszego wydania – wymyślne dość było to, że książka miała jakby podwójną okładkę i ta “z wierzchu” była węższa, a ja chyba tylko dlatego zwróciłam uwagę na te książki :)
Widziałam poprzednie okładki tylko w grafice, jakoś zdjęcie samej książki mi nie przemknęło przed oczami, ale musiało to wyglądać ciekawie. :)
No do końca tego konceptu nie rozumiałam:)
Nie słyszałam o tej książce, ale rozejrzę się za nią.
Jak lubisz takie lekkie, zwariowane komedie z domieszką fantastyki, to polecam bardzo. :D