Wiktoria, Beleth i Azazel ponownie w akcji, czyli Ja, anielica Katarzyny Bereniki Miszczuk.
Świetnie bawiłam się odsłuchując audiobooka otwierającego diabelską serię z niesforną Wiktorią Biankowską Katarzyny Bereniki Miszczuk. Dlatego postanowiłam pójść za ciosem i od razu przystąpiłam do odsłuchu drugiego odcinka cyklu pod tytułem Ja, anielica, licząc na iście diabelską, tfu anielską przygodę. ;)
„Do nieba, do piekła, Za tobą będę szła.”
Bunkrów nie ma, ale też jest fajnie. ;)
Nie wiem, czy to zasługa czytającej, czy przeniesienie akcji do Arkadii, ale nie nie poczułam tej chemii, którą oczarowała mnie pierwsza odsłona cyklu.
Wszystko jest poprawne, akcja ocieka humorem, Beleth roztacza swoje uroki i paraduje dumnie niczym paw ze swymi nowymi skrzydełkami, a Niebo jest po prostu „troszeczkę” inne od serwowanych nam wyobrażeń.
Do tego wpada kilka pikantnych szczegółów dotyczących Śmierci, no i pojawiają się putta.
Jednak siła napędowa tego „widowiska” (zwana potocznie Wiktorią) nie sprostała zadaniu. „Zapiotrusiowała” się na całej linii i jak w pierwszej odsłonie, to zakręcenie mogłabym nazwać uroczym, tak tu zrobiło się już nudne. Do tego sam Piotruś „wkroczył do akcji” i niestety nie pomogło to całemu show. Chłopak jest męczący i irytujący.
Mam nadzieję, że w kolejnej odsłonie ta dwójka przejdzie odmianę i to fajne, lekkie i mocno humorystyczne słuchadło przyniesie mi więcej frajdy, a mniej irytacji.
No Comment! Be the first one.