Klasyka literatury science fiction, czyli Piknik na skraju drogi Arkadij i Borys Strugaccy.
W ramach wyzwania #czytampostapozunseriouspl postanowiłam sprawdzić jak po latach „trzyma się” Piknik na skraju drogi braci Strugackich. Świetna powieść napisana w 1972 roku, która nie tylko „namieszała mi w głowie ;)”, ale też odniosła niebywały sukces na świecie. Czego potwierdzeniem może być nakręcony na jej motywach film, czy też gry komputerowe (S.T.A.L.K.E.R.: Cień Czarnobyla, S.T.A.L.K.E.R.: Czyste Niebo, S.T.A.L.K.E.R.: Zew Prypeci, S.T.A.L.K.E.R. 2).
Witajcie w Strefie.
Obcy wylądowali na Ziemi. Nie zabawili jednak zbyt długo na tym łez padole. Zwinęli swoje manatki i pozostawili w miejscu lądowania dziwne i zabójcze anomalia, a także „kosmiczne śmieci”. Śmieci, które wykazują niezwykłe właściwości. I właśnie artefakty stały się obiektem pożądania nie tylko pracowników Międzynarodowego Instytutu Cywilizacji Pozaziemskich, ale przede wszystkim stalkerów, którzy nie wahają się narażać własnego życia, by wywieźć z zamkniętej Strefy cenne znalezisko.
Jak wino. ;)
Mimo swoich już prawie pięćdziesięciu lat, tytuł „trzyma się” znakomicie.
Duża w tym zasługa niezwykłego klimatu, który tworzy się wokół strefy lądowania, słowiańskiego humoru i całkiem wartkiej akcji. Do tego dochodzi również niebanalny pomysł na fabułę, fenomenalne opisy anomalii, o które możemy „potknąć się” w Strefie, modele zachowania stalkerów, które pozwalają na przetrwanie i oczywiście sami bohaterowie.
Bo Piknik na skraju drogi to tak naprawdę książka o ludziach. O ich emocjach, uczuciach i granicach, jakie są w stanie przekroczyć dla pieniędzy. Pokazuje pięknie też, jak w takich miejscach tworzy się rynek. Zona stworzyła nie tylko stalkerów, ale także ich zleceniodawców i odbiorców wyniesionych ze strefy dóbr.
Dlatego mogę Wam napisać tylko jedno. Jeżeli nie mieliście jeszcze okazji zapoznać się z Piknikiem na skraju drogi braci Strugackich, to koniecznie powinnyście nadrobić, to niedopatrzenie. Gorąco polecam!
Fajnie się składa, bo kilka dni temu ściągnąłem ze swojej półki właśnie STALKERA (w tym samym wydaniu), żeby przeczytać w następnej kolejności po nowym Hilli. Do tej pory “Piknika” nie czytałem i jestem bardzo ciekaw. :)
Jestem bardzo ciekawa jak wypadnie “pierwsze czytanie”. Jakbyś chciał dorzucić swoje odczucia do #czytampostapozunseriouspl to daj znać. Dorzucę Twój link dla potomnych. ;)
Zgadzam się w pełni, Strugaccy to prawdziwi mistrzowie science fiction, a ich książki mają nam nadal sporo do powiedzenia.
I to jest właśnie super, że w ich książkach nie da się wyczuć, że były pisane 30,40 czy tam 50 lat temu. :)