Klątwa Kreatorów, czyli pożegnanie z cyklem Prawo Milenium Trudi Canavan.
Jak tylko zobaczyłam informację o tym, że Klątwa Kreatorów, czyli czwarta i zarazem ostatnia odsłona cyklu Prawo Milenium Trudi Canavan ukaże się w tym roku, moje szczęście sięgnęło prawie zenitu. Choć poprzednia odsłona cyklu troszeczkę mnie zawiodła, to i tak już od dłuższego czasu miałam wielką ochotę na powrót do tego świata pełnego magii i niezwykłych bohaterów.
Magia mechaniczna w natarciu.
Rean został pokonany. I choć wydawałoby się, że teraz wszystko ułoży się dobrze i „po swojemu”, to jednak sytuacja w wielu światach nie przedstawia się najlepiej. Potrzebują one pomocy, by utrzymać ład i porządek. Dlatego też Odnowiciele biorą sprawy w swoje ręce, by utrzymać pokój.
Rielle, choć nie dołączyła do Odnowicieli, to jednak wspomaga ich swoimi umiejętnościami Kreatora i napełnia puste światy magią. Jest jednak trochę zmęczona zadaniem. Częste podróże po utracie nieśmiertelności dają jej mocno w kość. Dlatego wciąż szuka sposobu na jej odzyskanie. Wiązałoby się to jednak z ponowną nauką przekształcania wzorów. Czy podejmie to ryzyko? I co z Klątwą Kreatorów?
Tyen prowadzi szkołę magii mechanicznej, jednak magowie z Liftre najwyraźniej chcą pozbyć się konkurencji i prześladują jego oraz jego studentów. Dlatego, by uniknąć konfliktów i problemów, Tyen po każdym ataku przenosi się ze swoimi studentami do innego świata. Jednak, gdy magowie Lifre posuwają się „o jeden krok za daleko”, Tyen decyduje się zabrać swoich podopiecznych do świata, w którym na pewno będą bezpieczni.
Gdy Rielle, Tyen i Odnowiciele zmagają się z codziennymi bolączkami, dociera do nich informacja o nietypowej armii, która niszczy kolejne światy. Czy uda się pokonać to nowe zagrożenie i zapewnić światom spokój?
To już jest koniec.
Trudi Canavan ponownie stanęła na wysokości zadania. Zbudowała akcję tak, iż pod skórą wciąż czułam delikatne napięcie, ale z drugiej strony miałam czas na przemyślenia, delektowanie się wspaniale odmalowanymi światami i „kawkę” z bohaterami.
Bohaterami, którzy nic nie stracili na swojej wyrazistości. Ich życie, choć momentami takie zwyczajne, to jednak jest w pewien sposób fascynujące. Jednak najważniejsze dla mnie jest to, że łatwo się z nimi identyfikować, przeżywać sytuacje, w których się znaleźli i irytować, gdy podejmują nietrafione decyzje.
Jeżeli chodzi zaś o sam problem, którym stała się Kettin i jej mechaniczna armia, to muszę przyznać, iż jest on ciekawie poprowadzony. Daje sporo do myślenia, stawia przed bohaterami nie tylko wyzwanie w postaci poszukiwania rozwiązania, ale także spojrzenia w głąb siebie oraz zadania sobie pytania, co jest w życiu najważniejsze. Niestety „rozwiązanie” tej mechanicznej afery wydało mi się szybkie i płytkie. Dwie krótkie pogadanki z Kettin i „rach-ciach po problemie”. Szkoda, bo motywy postępowania i historia tej antybohaterki mogły być ciekawe.
Ten końcowy niedosyt jednak nie popsuł mi frajdy z lektury, bo Klątwa Kreatorów Trudi Canavan, to bardzo dobre zakończenie całej serii. Dlatego polecam gorąco nie tylko tę pozycję, ale cały cykl Prawo Milenium, bo autorka doskonale rozwija swoje postaci i światy, a czytanie jej książek, to nie tylko przyjemność, ale też wspaniała przygoda.
No Comment! Be the first one.