Lublin i dziecięca, niewinna wyliczanka — Szlam Andrzej Mathiasz.
Moje pierwsze spotkanie z autorem Andrzejem Mathiaszem miało miejsce dwa lata temu, gdy czytałam o wirusach błąkających się po sieci w Drugiej rzeczywistości. Ta ciekawa wielowątkowa powieść sensacyjna z elementami science fiction przypadła mi do gustu, dlatego z przyjemnością sięgnęłam po drugi tytuł spod pióra autora pod tytułem Szlam.
Zesłanie.
Na Placu po Farze w Lublinie został odnaleziony kawałek męskiego ciała. Sprawą z ramienia prokuratury ma zająć się Adam Szmyt, który został niedawno przeniesiony z Warszawy do Lublina. Pomoc mają zapewnić mu komisarz Aneta Brudka (przez „u”, to jest niezwykle ważne) i psycholożka Magdalena Choroba.
Czy szybko uda się odnaleźć sprawcę tej niecodziennej zbrodni, szczególnie iż ten najwyraźniej „rozsmakował się” w swoich poczynaniach i policja odnajduje kolejne ciała okaleczone w ten sam sposób?
Dziecięca wyliczanka.
To było mocne.
Od przyznaję dość ciężkiego i lekko niemrawego początku, dało się wyczuć, że ta zagadka będzie niebanalna, a problem, który porusza, nie będzie lekki, łatwy i przyjemny.
Więc jak tylko akcja „ruszyła z kopyta”, zaczęły pojawiać się kolejne ciała, to od razu wkręciłam się na całego w śledztwo i czułam narastający dreszczyk emocji podsycany przez niewinną dziecięcą wyliczankę.
Do tego intryga i unosząca się w powietrzu woń tajemniczości powodowały, że od książki ciężko było się oderwać. Szczególnie iż smaczku całej sprawie dodawała spora dawka miejscami czarnego humoru i bardzo fajnie wplecione opisy miasta, które nie przeszkadzały, a wręcz delikatnie podbijały klimat powieści.
Bohater z problemami…
Jeżeli chodzi o trio bohaterów, to choć byli oni wyraziści i dobrze wykreowani, to w moich oczach niestety nie zyskali uznania.
Od jakiegoś czasu mam alergię na bohaterów z problemami, a niestety całe trio (również morderca w gratisie), ten życiowy problem ma. Dlatego w trakcie fabuły musimy się nad tym problemem pochylić i wręcz przyjrzeć trzem pokoleniom wstecz, co niestety (dla mnie) obniża jakość akcji i niepotrzebnie rozwleka fabułę.
Wiem, że się powtarzam, ale ja czekam na Polski kryminał z pełnokrwistym „normalnym” bohaterem, który pokaże, że w policji, jak i prokuraturze nie pracują tylko wykolejeńcy, ale też „normalni” ludzie.
Abstrahując jednak od moich „bohaterowych awersji”, to Szlam Andrzeja Mathiasza, to bardzo dobry i przede wszystkim mocny kryminał, który pochyla się nad ważnym i kontrowersyjnym problemem. Dzięki czemu, poza dreszczykiem emocji, zmusza do przemyśleń, a zakończenie jest po prostu z najwyższej półki.
Polecam gorąco wszystkim miłośnikom dobrych kryminałów!
Premiera książki już 26 maja!
Cieszę się, że książka trzyma całkiem wysoki poziom, bo mam ją w planach. Teraz z niecierpliwością będę wyczekiwać swojego egzemplarza recenzenckiego.
Powinna Ci się spodobać. :)