Konsekwencje lekkomyślności, czyli Kurt Vonnegut i Rysio Snajper.
Od kilku miesięcy zachwycam się lekkością języka, czarnym humorem i doskonałym operowaniem satyrą w wykonaniu Kurta Vonneguta. Dlatego też z całkiem sporymi oczekiwaniami podeszłam do kolejnej książki autora pod tytułem Rysio Snajper. Czy spełniła ona moja oczekiwania? O tym dwa słowa poniżej. :)
Zbrodnia i kara.
Rudy Waltz w wieku dwunastu lat, podczas zabawy z bronią, wystrzelił przez przypadek i zastrzelił ciężarną kobietę. Ta sytuacja, a raczej wynikające z niej wyrzuty sumienia definiują dalsze życie chłopca. Życie, które od tego momentu staje się pasmem nieszczęść i zmienia Rudy’ego w poszukującego przebaczenia aseksualistę. Czy Rudy upora się z traumą i zacznie normalne życie?
Pierwsze zgrzyty. ;)
Gdy „zabierałam” się za Rysia, doszły mnie słuchy, że powieść jest trochę dziwna i możliwe, że nie będą nią zachwycona, tak jak poprzednimi powieściami. No i niestety słowa te okazały się prorocze.
Nie chodzi o to, że w książce zabrakło charakterystycznego dla autora humoru, że ironia i satyra nie wylewały się z powieści hektolitrami. Chodzi o to, że historia była po prostu nijaka i trochę męczyła mnie forma przeskoków i prezentacja otoczenia. Do tego cała rodzina Rudy’ego była taka „bezjajeczna”. Przypuszczam, że taki był zamysł autora i miał on pewnie wzbudzać współczucie dla Rysia, ale dla mnie cała oni byli po prostu nudni i nie wzbudzali we mnie żadnych emocji.
Przesłanie.
To, że powieść okazała się dla mnie nijaka nie oznacza, że nie doszukałam się w niej zwrócenia uwagi na lekkomyślność i jej konsekwencje, które potrafią zrujnować życie.
Podsumowując. Rysio Snajper Kurta Vonneguta nie okazał się tak pasjonującą lekturą, jak oczekiwałam. Niemniej jednak niesie ze sobą ważne przesłanie, a czarny humor i kąśliwa ironia wciąż mają w sobie to coś, co powoduje, iż książki autora po prostu chce się czytać.
Jaką książkę Vonneguta masz w planach jako następną? Bo widzę, że konsekwentnie sięgasz po kolejne jego powieści :)
“Rysio Snajper” wydaje mi się być średnio zajmujący, ale kto wie, może właśnie tak na przekór akurat mi się spodoba? :P
Myślę poważnie nad “Rzeźnią numer pięć”, ale to się jeszcze zobaczy, bo na półce stoją jeszcze “Kołyska…” i “Śniadanie…”. ;)
Co do “Ryśka…” dla mnie był średni, ale musisz ocenić sam. :D
Vonnegut nadal w sferze planów, ale zacznę od czegoś innego :)
Słusznie, bo Rysiu nie jest dobry na rozpoczęcie znajomości.