Po raz jedenasty w Lipowie, czyli Pokrzyk Katarzyny Puzyńskiej.
Od pewnego czasu odsłuchując sagę o Lipowie Katarzyny Puzyńskiej, odczuwam Weltschmerz, który dotyczy zamienienia obyczajowej części tej serii w „łóżkowe Eldorado”. Dlatego też sięgając po Pokrzyk, miałam nieco mieszane uczucia. Z jednej strony byłam ciekawa, co się wydarzy i miałam nadzieję, że autorka trochę przystopuje i nie zmieni serii w tandetną szmirę, z drugiej gdzieś podskórnie czułam, że w tej materii Katarzyna Puzyńska nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. Czy moje przeczucia się sprawdziły?
Stary dwór i klątwa.
Klementyna Kopp oskarżona o zamordowanie dziennikarki właśnie została przyłapana przy ciele kolejnej denatki. Daniel Podgórki nie wierzy, by Klementyna mogła zamordować staruszkę i postanawia rozpocząć prywatne śledztwo, które będzie miało na celu oczyszczenie jego koleżanki z zarzutów.
W tym samym czasie Weronika, poszukując domu dla matki, trafia do dworku we Wnykach. Dworku, który nie cieszy się dobrą sławą za sprawą ciążącej na nim klątwy. Klątwy, która po raz kolejny zbiera swoje żniwo, gdyż w domu dochodzi do kolejnej zbrodni.
Kto odpowiada za tę zbrodnię i czy Klementyna Kopp jest winna śmierci staruszki? Czy Weronika po usłyszeniu ostatnich rewelacji o swoim mężu będzie umiała mu wybaczyć?
Zemsta.
Jeżeli chodzi o kryminalną część sagi, to mam wrażenie, że autorka trochę się zakręciła. Choć muszę przyznać, że o ile pewne rozwiązania wydają się mało prawdopodobne, to w mojej ocenie udało się autorce wybronić i uratować tę część „dania”. Duża w tym zasługa dynamicznej akcji, grania napięciem, podrzucania fałszywych tropów i przeskoków w odpowiednim momencie.
Czas żeby się „ulało”.
Niestety najczarniejszy scenariusz się ziścił. W sumie to szkoda mi „strzępić języka”, ale przez cały czas czytając o tym romansowym trio, miałam wrażenie, że oglądam jakąś słabą wenezuelską telenowelę. Jednak nie to jest najgorsze. Po tym, co się stało, domyślam się, że w „kolejnych odcinkach” możemy spodziewać się jeszcze większej żenady.
Podsumowując. Jeżeli lubicie kiepskie telenowele z domieszką całkiem przyzwoitych zagadek kryminalnych, to Pokrzyk Katarzyny Puzyńskiej Wam się spodoba. Jeżeli jednak tak prowadzony wątek romansowy Wam już się przejadł, to lepiej dwa razy przemyślcie czy chcecie sięgać po tę odsłonę cyklu. Ja sama, co się tyczy tej sagi, mam przyszłościowo wiele do przemyślenia.
Oczywiście przeczytam, ale to romansowe trio trochę mnie przeraża ;)
Wiesz już czego się spodziewać, więc będziesz mogła się na to trio odpowiednio nastawić. ;) :D
Domyślam się, że w książkach tej objętości może się rozwlekać trochę akcja, a jeżeli wątki obyczajowe są kiepskiej jakości, to sobie definitywnie odpusczam Puzyńską.
Nawet nie chodzi o to, że akcja się rozwleka, bo ona fajnie się uzupełniała z wątkiem obyczajowym. To był taki smaczek, który budował dodatkowe napięcie.Teraz zaś jest jeden wielki klops i “papka”. :/
Ok, czaję, mimo wszystko nie zaczynam nawet tych cegieł ;)
Słusznie, czy też nie – jedno jest pewne. Przy tej ilości tytułów na rynku, wybierzesz coś innego, bardziej odpowiedniego. ;) :D