Gwiezdna podróż ze zwyrodnialcami, czyli Nadir Edward Strun.
Nie da się ukryć, że bardzo lubię sięgać po powieści z gatunku science fiction. Dlatego też moją uwagę przykul Nadir. Statek, którym autor postanowił wysłać w kosmiczną podróż nie tych najbardziej zasłużonych, czy też specjalnie wyszkolonych kosmonautów, ale prawdziwych rzezimieszków. Zapowiadając tym samym czytelnikowi intrygującą podróż w dość szemranym towarzystwie. ;)
Tajemnicze pomieszczenie…
Nadir jest promem kosmicznym klasy C pilotowanym zdalnie przez komputer, a jego załogą, choć może raczej pasażerami są prawdziwy zwyrodnialcy skazani na wieczną kosmiczną tułaczkę. Dlaczego naszpikowano ich specyfikami, które dają życie wieczne i wysłano w nieznane – nikt nie wie. Wiadomo jednak, że na dolnym pokładzie są tajemnicze, na głucho zamknięte drzwi i właśnie teraz po ich odkryciu odnaleziono ciało jednego z pasażerów.
Kto w tym szemranym towarzystwie jest zdrajcą posiadającym klucz do tajemniczego pomieszczenia. Kto zabił współtowarzysza niedoli? Pytania, wątpliwości i wzajemne oskarżenia mnożą się z każdą minutą, szczególnie iż trup „ściele się gęsto”.
Dwie części, dwie historie.
Gdy w połowie książki zorientowałam się, że historia zmierza nieuchronnie ku finałowi, zaczęłam zastanawiać się, czy przypadkiem nie znajdę na pozostałych 180 stronach zdjęć śmiesznych kotów. ;) Okazało się jednak, że ten finał był początkiem nowej, świetnej historii ściśle powiązanej z pierwszą.
Nie będę Wam zdradzać, o co w fabule chodzi (popsułabym Wam całą zabawę z lektury), ale mogę napisać, iż autor miał świetny pomysł na historię, którą poprowadził w dobrym tempie i doprawił ją lekką nutką niepewności.
Tak, to napięcie wyczuwalne od pierwszej strony książki dodaje smaczku pomysłowi, a także powoduje chęć poznania odpowiedzi na jedno zasadnicze pytanie. Dlaczego w bliżej nieokreślonej przyszłości, zainwestowano ciężkie pieniądze na wymianę organów i zaaplikowanie panaceum nieśmiertelności zwyrodnialcom, których potem wysyła się w kosmos?
Trudne pytania…
To pytanie, a także zachowanie załogi Nadira przyniesie wiele wątpliwości dotyczących natury człowieka i rozwoju społeczeństwa. Pociągnie za sobą również kolejne pytania. Czy uleganie instynktom powinno być karane? Czy jako ludzkość zmierzamy we właściwym kierunku i czy nauka może „rozporządzać losem” jednostki.
Żeby nie przedłużać, to pozwolę sobie jeszcze krótko podsumować. ;)
Nadir Edwarda Struna to dobre science fiction z elementami mrocznego thrillera. Science fiction, które oprócz kosmicznej przygody w niecodziennym towarzystwie, bardzo fajnie i prosto opowiada o samych gwiazdach, czy innych smaczkach naukowych. Do tego książka skłania do myślenia, a napięcie spowodowane wydarzeniami na statku doprawia całą wyprawę nutką nieprzewidywalności. Jedyne, do czego mogłabym się przyczepić, to niektóre dialogi między skazańcami. Wyraźnie da się odczuć, że miały być „fajne”, a wyszły po prostu „sztywne”.
Nie zmienia to jednak faktu, że książkę czyta się szybko i przyjemnie. Dlatego, jeżeli macie ochotę na kosmiczną wyprawę i mroczny thriller w jednym, to książka jest dokładnie tym, czego oczekujecie. Polecam gorąco!
Podróż ze zwyrodnialcami…
Pozwól że zapytam – było dużo krwi?
Jak na moje standardy – nie. ;)
Kolejna pozytywna opinia. Książka mnie bardzo zainteresowała, bo wychwalał go jeden z bardzo wybrednych użytkowników LC,którego mam w znajomych. Nie przepadam za tym wydawnictwem, ale pozytywne opinie + jeszcze, że sf (i to kosmiczne), które bardzo lubię, bo jak wiadomo najwięcej fantastyki czytam, przekonują mnie jak najbardziej. No i Polak, więc może dołączy do bardzo wąskiego grona wartych poznania autorów rodzimego rynku. :)
Tak, co do wydawnictwa to nie jest ono “najszczęśliwsze”, ale książka jest dobra i myślę, że Ci podpasuje. :)