Zina i Paxton w objęciach korporacji — Magazyn Rob Hart.
Dystopia, thriller, korporacja i metody godne Wielkiego Brata. Te cztery „słowa” wystarczyły, bym zapragnęła zapoznać się z książką Rob Harta — amerykańskiego pisarza, który za oceanem zasłynął między innymi serią Ash McKenna — pod tytułem Magazyn.
Witajcie w Chmurze…
Paxton, który jeszcze całkiem niedawno prowadził własny biznes, właśnie rozpoczyna pracę w Chmurze. Firmie gigant, która oprócz pracy zapewnia swoim pracowników także szereg wygód „socjalnych”. Począwszy od zakwaterowania, poprzez opiekę zdrowotną, rozrywkę na pakiecie emerytalnym kończąc.
Ponieważ Paxton nie ma obecnie pomysłu na siebie, a świat poza „murami” Chmury nie jest już najprzyjemniejszym miejscem na ziemi, więc z dobrocią inwentarza przyjmuje panujące w Chmurze zasady. Zegarki kontrolujące każdy ruch, kolor koszulki dostosowany do stanowiska, ocenę wydajności wyrażoną kolorowym paskiem, czy też kredyty, które zastąpiły tradycyjny środek płatności, jakim są pieniądze.
Zinna natomiast postawiła na „karierę” w Chmurze, by szpiegować i wykraść najcenniejsze tajemnice firmy.
Czy Zinnie uda się zrealizować powierzone jej zadnie i jaką rolę w całej sprawie odegra Paxton?
Trzy spojrzenia…
Lubię takie książki, które już w trakcie czytania powodują, że w mojej głowie kłębi się tysiąc myśli. Gdy przedstawiona wizja przyszłości wręcz klei się od detali, które tak łatwo mogą stać się rzeczywistością, a bohaterowie są niczym kumple z sąsiedztwa, z którymi w każdej chwili można wyskoczyć na piwo.
Dlatego też Magazyn tak bardzo mnie ujął, a trzy spojrzenia – właściciela firmy Gibsona, szpiega Zinny i zwykłego pracownika Paxtona – na zaistniałą sytuację, były dla mnie niezwykle intrygujące i cenne.
Cenne, gdyż autor doskonale wgryzł się w trybiki korporacji, która nie tylko kontroluje życie swoich pracowników od świtu do nocy, ale także narzuca im swoje wartości, dając jasno do zrozumienia, co jest dla nich właściwe, a co nie. I co najgorsze ludzie tak dobroduszni, jak Paxton podają się tej manipulacji, rezygnują z intymności oraz swojej osobowości i powoli zaczynają wierzyć, że świat ma wyglądać dokładne tak, jak obmyśliła to dla nich firma.
Tę zależność, a może nawet wręcz poddaństwo swoich pracowników podkreśla również Gibson. Może wydawać się, iż jest on dobrodusznym, schorowanym człowiekiem, który spełnił marzenie życia o idealnej firmie i pięknie opowiada o tym, co chce zrobić dla innych ludzi. Jednak tam między wierszami doskonale da się wyczytać, jak władza i pozycja „uderzyły mu do głowy”. Do tego jego postawa doskonale podkreśla to, co od wieków już wiemy. Dla ludzi pokroju Gibsona przeciętni śmiertelnicy są tylko tanią siłą roboczą, z której należy wycisnąć, co tylko się da, a później najlepiej „odstawić na boczne tory”.
Akcja?
Rozpisałam się, więc jeszcze tylko dwa słowa o akcji, która do wartkich nie należy. Wszytko, przez mocno rozbudowane opisy funkcjonowania, które niestety powielają się i mogą powodować znużenie. Na szczęście postać Zinny, która niejako obnaża działanie korporacji, „popycha” wszystko do przodu i dostarcza mały zastrzyk emocji, który fajnie równoważy przeciągnięte momenty.
Podsumowując. Jeżeli macie ochotę na książkę z niezwykle realną wizją przyszłości, która „sprzeda Wam solidnego kopa” i skłoni do wielu przemyśleń, to Magazyn Rob Harta jest dokładnie tym, czego poszukujecie. Gorąco polecam!
Premiera 29 stycznia!