Miriam, jej ojciec Heinrich i Frieda — Króliki z Ravensbrück Anna Ellory.
Literatura, która porusza niezwykle ważny temat II Wojny Światowej i obozów zagłady do łatwych i przyjemnych nie należy. Dlatego każda pojawiająca się na rynku książka ocierająca się o tę tematykę wzbudza moje zainteresowanie. I dokładnie tak było z książką Ann Ellory — brytyjskiej pielęgniarki i pisarki — pod tytułem Króliki z Ravensbrück.
Berlin, rok 1989.
Miriam Winter właśnie uciekła od swojego męża, by zaopiekować się umierającym ojcem, Heinrichem. Ze względu na bardzo poważny stan zdrowia, kontakt z mężczyzną jest mocno ograniczony. Choć co pewien czas powtarza on uparcie jedno imię Frieda.
Miriam chcąc ulżyć ojcu, próbuje odkryć kim jest tajemnicza kobieta i przez przypadek odnajduje na jego nadgarstku wytatuowany numer obozowy. Zszokowana tym odkryciem postanawia dowiedzieć się prawdy o przeszłości ojca i tak w szafie w pokoju matki znajduje kobiecy pasiak, a w nim listy pisane przez tajemniczą Friedą. Listy, które odkrywają przed Miriam historię „królików” z Ravensbrück, czyli więźniarek poddawanych okrutnym eksperymentom medycznym.
Dwie płaszczyzny czasowe, trzy historie.
To była bardzo trudne i poruszające historie, po których ciężko sklecić choć jedno zdanie, które oddałoby wszystkie te emocje, jakie przeżywałam podczas czytania książki.
Gdyż ciężko nie zapłakać nad życiem młodej Friedy, której losy poznajemy dzięki zaszytym w pasiaku listom. Listom, które łamią serce swymi sugestywnymi opisami okrutnych eksperymentów na „królikach” oraz obrazowo opisanym nieszczęsnym losem dzieci, które przyszły na świat w tym piekle na ziemi, jakim były obozy koncentracyjne.
Ciężko nie wzruszyć się losem Heinricha, którego bolesne wspomnienia pokazują, iż pobyt w obozie „zatruł jego duszę” i nawet na łożu śmierci nie potrafi wyzwolić się z okowów przeszłości.
No i w końcu zgłębiając historię Miriam bardzo trudno utrzymać emocje na wodzy, gdy „ułoży się wszystkie elementy układanki”. Szczególnie, iż jej walka o własną godność i powrót do normalnego życia dopiero się rozpoczęła.
Podsumowując. Choć Anna Ellory w książce Króliki z Ravensbrück pięknie opowiada o miłości, to nie jest to książka łatwa, lekka i przyjemna. Zapewnia za to wiele emocji i pokazuje czytelnikom, że zawsze trzeba walczyć o siebie i swoją godność. Polecam nie tylko fanom gatunku.
A więc też już lektura tej powieści za Tobą :) Faktycznie, bardzo emocjonująca – zwłaszcza jeśli akurat mowa była o Friedzie.
PS popraw sobie zdanie “Frieda chcąc ulżyć ojcu, ” -> nie to imię :)
Tak się skupiłam, żeby dobrze pisać imię Frieda, że wszędzie już to imię “wciskałam”. :P
Dzięki :D