Dlaczego tak późno. ;) Clovis LaFay. Magiczne akta Scotland Yardu Anny Lange.
Clovis LaFay. Magiczne akta Scotland Yardu Anny Lange kupiłam zaraz po premierze i odłożyłam na półkę. Z bólem serducha przyznaję również, że o książce nie tyle, że zapomniałam, ile jakoś zaczęła mi ona umykać wśród ilości nowo nabytych tytułów. Na szczęście przypomniałam mi o niej Agnes z Dowolnika, gdy wygrała ją u mnie w urodzinowym konkursie, a później wręcz zrobiło mi się głupio, gdy zobaczyłam, że książka poszła już u niej „w ruch”, a u mnie tytuł wciąż zasila liczne grono „półkowników”. ;) Postanowiłam więc „wepchnąć” ją w grafik, by po jej odłożeniu zadać sobie pytanie „Dlaczego tak późno”. ;)
Londyn, epoka wiktoriańska.
Clovis LaFay jest potomkiem starego, niekoniecznie szanowanego rodu, który od pokoleń para się czarną magią. Jest osamotniony i nie ma wsparcia w rodzinie. Jego przyrodni brat wraz z potomkami nie pała do niego zbytnią miłością. Można wręcz powiedzieć, iż Clovis jest dla niego przeszkodą, z tego też powodu stosunki między dwoma braćmi należą raczej do tych mocno napiętych. Dlatego młody LaFay po zakończeniu szkoły opuszcza Londyn.
I teraz po powrocie z europejskich wojaży Clovis, który używa swych zdolności tylko w szczytnym celu, podczas egzorcyzmowania ghula „wpada” na swojego szkolnego przyjaciela Johna Dobsona. John, który całkiem niedawno objął posadę nadinspektora świeżo utworzonego Wydziału do Spraw Magicznych Londyńskiej Policji Metropolitarnej, proponuje mu pracę w charakterze niezależnego konsultanta. Czy Clovis poradzi sobie w nowej dla siebie roli i czy napięte relacje rodzinne nie przeszkodzą mu w wykonywaniu obowiązków?
Aj, dlaczego jak tak zwlekałam. :D
Ciężko napisać mi coś konstruktywnego o książce, bo ja ją po prostu „wchłonęłam” i zachwycałam się fajnie oddanym klimatem XIX-wiecznego Londynu z mrocznymi zakamarkami, pędzącymi po ulicach dorożkami, dystyngowanymi lokajami i walczącymi sufrażystkami. Podziwiałam zmyślnie wpleciony w stworzoną otoczkę system magii, który z jednej strony ocierał się o to, co już znamy, a z drugiej miał w sobie coś innego, niebanalnego.
Do tego poczułam tę magiczną więź z bohaterami, przez co przeżywałam wszystkie sytuacje jakbym tam była, no i jeszcze swym urokiem całkowicie ujął mnie Johna Dobson (wszystkim fankom Clovisa w tym miejscu podziękujemy ;)).
Dlatego, jeżeli książka miała jakieś wady, to wybaczcie, ja ich nie zauważyłam.
Może gdyby akcja nie była tak dynamiczna, a zagadka tak pochłaniająca, to miałabym jakąś szansę. ;) Więc pozostaje mi w tym miejscu powiedzieć tylko jedno. W mojej opinii Clovis LaFay. Magiczne akta Scotland Yardu Anny Lange, to świetna powieść i mam nadzieję, że doczekam się jej kontynuacji.
Polecam!
Czytałam zaraz po premierze i prawie zakochałam się w Clovisie. Bardzo, ale to bardzo liczę na kontynuację.
Zasilasz pokaźne grono oczekujących. :P
XIX wieczny Londyn i mroczne zaułki? kolejna pozycja dla mnie :D
Dokładnie, coś dla Ciebie. :D
A zmartwić cię?
Nikt, nawet wydawca i Harda Horda, nie wie, kiedy będziek ontynuacja, bo autorka jest bardzo zajęta pracą zawodową i dość nieosiągalna ;<
Ty to jesteś, mogłaś zostawić choć resztki nadziei. ;) :P
No nie wiem, dlaczego tyle czekałaś ;) Książka naprawdę fajna, tylko szkoda, że nic nie słychać o kolejnych tomach….
To jest pokłosie tego, że jak się książki od razu nie przeczyta i odłoży na półkę, to ona potem gdzieś umyka.
I niestety wielka szkoda, że “ani widu, ani słychu” o kontynuacji. :(
Skądś to znam ;)
Faktycznie, szkoda :(
W tym miejscu mogę pocieszać się, że nie tylko ja mam taki problem. ;) :D