Czas i alternatywne wszechświaty — Ultima Stephen Baxter.
Pierwsza odsłona dylogii Proxima/Ultima Stephena Baxtera brytyjskiego pisarza hard science fiction zachwyciła mnie podejściem do tematu kolonizacji i ludzkich zachowań. Jej naukowa część okazała się zaś nie tylko interesująca, ale również napisana na tyle zrozumiałym językiem, że nie przytłacza, dzięki czemu całą książkę czytało się bardzo przyjemnie. Czy druga odsłona cyklu pod tytułem Ultima utrzyma ten poziom?
Włazy i ziarna.
Gdy ludzkość odkrywa prawdziwą naturę wszechświata, ujawnia się przerażająca prawda. Wszyscy mamy niezliczone przeszłości zbiegające się w tej jednej teraźniejszości – a nasza przyszłość jest przerażająco skończona. We wszechświecie są umysły liczące miliardy lat, które nami sterują i mają wobec nas pewne plany, niezbyt przyjazne.
Czas walczyć, by odzyskać kontrolę nad swoim losem i uniknąć zagłady….
Kolejna podróż…
Po raz kolejny Stephen Baxter zabrał swoich bohaterów, a także czytelników w podróż. Tym razem jednak nie była to podróż do nieznanego świata, ale podróż w przestrzeni i czasie do nieznanych rzeczywistości.
Podróż niezwykła i muszę przyznać, że każdy z jej etapów był mocno pouczający. Wszystko przez to, iż autor bardzo mocno skupił się na rozwoju każdego alternatywnego świata. Przedstawił wszystkie „za i przeciw” spotkanej cywilizacji. Wskazał konsekwencje podejmowanych decyzji, panujące stosunki polityczne, religijne i społeczne.
Jednak w tym wszystkim zabrakło bohaterów. Zostali oni potraktowani jak marionetki, które w przypływie dobrego humoru autora zostaną lub niedopuszczone do głosu.
Ten brak bohaterów powodował również znaczne spowolnienie akcji. Bo ile same opisy cywilizacji są fascynujące, to jednak ich nadmiar powodował najzwyklejsze „zmęczenie materii”. I po pewnym czasie to poszukiwanie budowniczych włazów i ich motywów stało się lekko uciążliwe.
Dlatego uważam, że pomysł i przedstawione, rozbudowane światy, a także aspekty naukowe są niezwykle mocną stroną tej książki. Trochę zabrakło mi zaś balansu między opisami, a rozwojem akcji i bohaterami. Balansu, który bardzo dobrze został uchwycony w Proximie i który nadawał rytm całej historii.
Mimo jednak tej wady, która trochę spowolniła moje czytanie, uważam że Ultima nie zmarnowała mojego czasu, a wręcz jest ciekawą kontynuacją Proximy, która w wielu aspektach może zaskoczyć.
Już widzę, że to nie dla mnie. Pogubiłabym się w tych naukowych aspektach.
Było sporo tych naukowych aspektów, ale myślę, że byś się w nich nie pogubiła. Autor dość fajnie je wyjaśniał, choć muszę przyznać, że właśnie dzięki temu historia straciła trochę na tempie akcji. ;)
Na przeczytanie tej serii po prostu zabrakło mi w tym roku czasu, choć doceniam hard sf i dobrze przemyślane światy. Jeszcze przemyślę, czy wpisać ją na listę do przeczytania.
Dobrze przemyśl, bo to nie jest książka na “jeden wieczór”. Pięknie rozbudowany świat w detalach, ale tej części, która by “pchnęła” to wszystko do przodu niestety zabrakło i przez to, czytanie było nie najłatwiejsze.