„Matka to skarb, a miejsce skarbu jest głęboko pod ziemią.“ – Boska proporcja Piotr Borlik.
Polska scena kryminalna przeżywa w ostatnich latach prawdziwe oblężenie debiutantów. Debiutantów, którzy w większości nie mają czego się wstydzić i pozostawiają po sobie całkiem dobre wrażenie. Czy urodzony w 1986 roku — mistrz Holandii oraz laureat trzeciego miejsca w otwartych mistrzostwach Czech w grach logicznych — Piotr Brolik powieścią pod tytułem Boska proporcja podtrzyma dobrą passę w tej materii?
Psychopatyczny artysta.
W gdańskiej palmiarni Parku Oliwskiego chwilowo zamkniętej dla zwiedzających, odnalezione zostają zwłoki młodej kobiety ozdobione mnóstwem czterolistnych koniczynek. Na miejsce zbrodni skierowana zostaje komisarz Agata Stec, która „za kołnierz nie wylewa”, a jej bluzgi i temperament zawstydziłyby nie jednego recydywistę.
Czy Robert Mazur, który jako jeden z pierwszych odkrył ciało dziewczyny, może być mordercą, który zbrodnię zamienił w dzieło sztuki? Szczególnie iż jest pod stałą kontrolą terapeutyczną u znanego psychologa z doświadczeniem w pracy z psychopatycznymi jednostkami, który notabene jest bratem pani komisarz.
Fajnie skrojony kryminał.
Przyznam szczerze, że wkręciłam się w historię już od pierwszej strony.
Wszystko przez to, iż autor ma niesamowitą umiejętność przyciągania uwagi czytelnika plastycznymi i krwawymi opisami, które pozostają w głowie. Ciekawie skrojoną intrygą, która myli tropy, wodzi za nos i swymi „mackami” sięga do najbardziej nieprzewidywalnych i często psychopatycznych myśli.
No i jeszcze, co jest wartością samą w sobie. Czaruje zamiłowaniem do sztuki kulinarnej oraz nawiązaniem do matematyki i nauki w ogóle.
Jedno ale…
W tej całej fantastycznie skrojonej i przemyślanej fabule pojawiła się jednak „rysa na szkle”. Ja nie wiem, czy nie da się wykreować śledczego, który nie byłby alkoholikiem/ narkomanem/ furiatem/ psychopatą (niepotrzebne skreślić)? Czy tak ciężko pokusić się w tej materii o jakąś odmianę?
Zaczynam odnosić wrażenie, że polscy autorzy nie mają pomysłu na ciekawą, nieszablonową postać śledczego. Korzystają z utartych schematów i później pojawia się kolejna, bezbarwna i „płaska” pani komisarz, która tym bluzganiem i opowiadaniem wszystkim dookoła o szczegółach śledztwa, jest po prostu śmieszna. Może „w kolejnych odcinkach”, ta postać zostanie dopracowana, ale jak na razie w tej materii autor się nie popisał.
Ta mała niedogodność nie przeszkadza jednak w tym, by cieszyć się lekturą Boskiej proporcji. By zachwycić się wykonaniem i pomysłem, którego nie powstydziłaby się amerykańskie seriale. Dlatego też z przyjemnością sięgnę po kolejną odsłonę cyklu z Agatą Stec i Arturem Kamińskim, a wszystkim fanom dobrych kryminałów nadmienię tylko, iż na polskiej scenie kryminalnej pojawiło się nowe nazwisko — Piotr Borlik — na które warto zwrócić uwagę.
PS. Wyczuwam tu inspirację postacią Hanibala Lectera. ;)
No Comment! Be the first one.