Uśpiony demon – Rodzanice Katarzyna Puzyńska.
Dziewiąta odsłona sagi o Lipowie zakończyła cliffgangerem, który spowodował u mnie lekki „opad szczęki”. Dlatego postanowiłam nie zwlekać i w zasadzie od razu, korzystając z urlopowej, acz bardzo deszczowej aury, przejść do działania i odsłuchać dziesiątą odsłonę cyklu Katarzyny Puzyńskiej pod tytułem Rodzanice.
Krwawy superksiężyc.
Na skutym lodem jeziorze odnaleziono poszarpane ciało młodej dziewczyny przykryte kocem. Od razu wśród okolicznych mieszkańców odżywa legenda o miejscowym wilkołaku. Szczególnie iż zbliża się dzień, gdy krwawy superksiężyc ma pojawić się na niebie.
W tym samym czasie w okolicy zostają odnalezione zwłoki lokalnej dziennikarki, która drążyła temat anonimowego listu zapowiadającego śmierć wszystkich mieszkańców Lipowa. Tuż przed śmiercią jej telefon odbiera Klementyn Kopp, która prosi o pomoc, a następnie znika. Co stało się z dziennikarką i gdzie podziała się Klementyna? Czy to ona jest winna śmierci dziennikarki?
Anonim, wilkołak i szklana kula.
Ponownie Katarzyna Puzyńska pokazała, że potrafi „plątać” wątki bez uszczerbku na fabule i intrydze. Ba, nie tylko „plątać”, ale również połączyć zgrabnie tę całą wielowątkowość z przeszłością i doprawić całość lokalną legendą sprzed lat. A to wszystko w dobrym tempie ze sporą nutką emocjonalnych wzlotów oraz upadków.
Co tu się od…?
Jeżeli chodzi o część obyczajową, to mam wrażenie, że autorce niestety trochę się „ulało” i że w tej materii powoli zaczyna się Moda na sukces ze swoim przewodnim mottem „nieważne kto z kim śpi ważne, żeby wszystkie łóżka były zajęte”.
Abstrahując od sypialni i całego uczuciowego Eldorado, to jeszcze w gratisie prawie każdy z bohaterów przeszedł „w tym odcinku” metamorfozę. I nie myślcie, że to chodzi o jakieś mało zauważalne drobiazgi, autorka postanowiła „pójść na całość” i z największym kanaliom „dopiąć anielskie skrzydełka”, a uczciwym i porządnym obywatelom „doprawić rogi”.
No i właśnie przez to Rodzanice straciły dla mnie na atrakcyjności. Na szczęście kryminalnie seria nadal wymiata, a czytająca Laura Breszka jest po prostu niesamowita. :)
Kurdem, dawno nie czytałam Puzyńskiej i trochę tęsknię za bohaterami, a trochę czytam właśnie takie recenzje i mój zapał totalnie maleje :o
Kryminalnie dalej jest dobrze, gorzej z obyczajową częścią serii. ;) Nie mam nic przeciwko “pokręceniu” losów bohaterów, ale w tym “odcinku”… ;) :D