Arnold i Mordimer znowu razem. ;) Płomień i krzyż tom III Jacek Piekara.
Jak nie było, tak nie było i nagle po ponad dziesięciu latach jakby „worek z Inkwizytorami się rozpruł”. ;) Zaledwie cztery miesiące po ukazaniu się Płomień i krzyż tom II, na scenę ponownie wkroczył Arnold Lowefell w Płomień i krzyż tom III. Nie myślcie jednak, że to koniec niespodzianek. Już na listopad tego roku zapowiadana jest czwarta odsłona tegoż cyklu. Normalnie, aż strach się bać co z tego „galopu” wyniknie. ;)
Witaj Mordi! ;)
Arnold Lowefell, Barnaba Biber, Hildegarda Reizend, i Mordimer Madderdin wyruszają do niegościnnych, przeklętych krain w poszukiwaniu wampira, szpiega i informatora Sanhedrynu. Dokładniej rzecz ujmując, podczas „wycieczki” na Ruś, ekipa chce wyeliminować lub pojmać nijakiego Herenniusza Furiusa, o którym to w swoich pamiętnikach pisał sam Marek Kwintyliusz.
Czy misja się powiedzie i uda się pojmać tego, który na własne oczy widział Ukrzyżowanie i Zstąpienie Jezusa Chrystusa?
Kierunek Ruś i zmiany. ;)
Płomień i krzyż tom III zaczyna się bardzo intrygująco. Arnold wraz z grupą inkwizytorów Wewnętrznego Kręgu Inkwizytorium wyrusza do krainy zdegenerowanych kultów, starych bogów i niemieszczących się w żadnych normach zimowych mrozów. Jednym słowem, wyrusza na Ruś, która już dawno została spisana na straty w oczach Świętego Officjum.
Muszę przyznać, iż cała ta wyprawa jest bardzo fajnie i spójnie poprowadzona. Ocieka tajemnicami, intrygującymi postaciami, domysłami, ciekawymi zwrotami akcji i niecodziennymi wydarzeniami. Samo tempo akcji, może nie jest jakoś szczególnie dynamiczne, ale absolutnie nie przeszkadza. Wręcz pobudza ciekawość i nadaje wyprawie nieco mistycyzmu. No i jeszcze najważniejsze. ;) Smaczku tej historii, którą stanowi jedno opowiadanie, rozpoczynające się od wyjścia z klasztoru, aż do powrotu (a nie jak do tej pory zbiór luźnych opowieści połączonych osobą Arnold Lowefella), dodaje fakt pojawienia się niesfornego, acz bardzo przeze mnie lubianego inkwizytora Mordimera Madderdina.
Powrót.
No i przyznaję, że w tym miejscu historia powinna się zakończyć. Niestety dalsza część książki jest przegadana, mozolna i rozciągnięta trochę jakby na siłę, tak żeby „ilość stron się zgadzała”.
Niemniej jednak świat wykreowany przez Jacka Piekarę nadal zachwyca, historię czyta się dobrze, a chęć poznania dalszych tajemnic i losów bohaterów po prostu przyciąga jak magnes. Dlatego, jeżeli macie ochotę na kolejne spotkanie z Arnim i spółką, to nie wahajcie się i sięgnijcie po Płomień i krzyż tom III.
No Comment! Be the first one.