Mściciele po raz trzeci. ;) Calamity Brandon Sanderson.
Mimo iż seria z Epikami Brandona Sandersona „do pięt nie dorasta” Archiwum Burzowego Światła, to jednak ma w sobie pewną magię przyciągana. Magię, która otwiera przed czytelnikami nowy, ciekawie wykreowany świat z całkiem zgrabnie utworzonymi, choć może troszeczkę infantylnymi bohaterami. Do tego czyta się ją lekko, łatwo i przyjemnie. Dlatego też z jednej strony trochę łezka się w oku kręci, że Calamity jest ostatnią odsłoną serii, a z drugiej zaś pojawia się uśmiech na twarzy, bo seria ma zakończenie i autor na siłę „nie odcina od niej kuponów”.
Profesor po drugiej stronie mocy…
Dawida wraz z grupą Mścicieli stoi obecnie przed najtrudniejszym zadaniem. Zadaniem, w którym niestety nie może liczyć niestety na żadne wsparcie ze strony Profesora, który niestety „przeszedł” na stronę wroga. Na szczęście ekipa wciąż mu ufa (no może poza kwestią prowadzenia samochodu), a szczególnie zdaje się na jego niezwykłą intuicję i nieszablonowe myślenie, które z każdym dniem przybliża go do poznania słabych stron poszczególnych Epików.
Wszystkie wątki domknięte, można zamknąć drzwi i zgasić światło. ;)
Odkładając książkę, chyba najbardziej ucieszył mnie fakt, iż autorowi w tej ostatniej odsłonie udało się zamknąć wszystkie wątki. Do tego miałam wrażenie, że ten ostatni tom był bardziej dynamiczny. Między kolejnymi rozkminami dotyczącej genezy Epików, ich powiązań z tajemniczą Calamity akcja gnała jak szalona, a bohaterowie i antybohaterowie zachowywali się troszeczkę, jakby rozgrywali ze sobą niezwykle intrygującą partię szachów. ;)
Wisienką zaś na torcie było wprowadzenie światów równoległych, które przenikają się wzajemnie i są na tyle wyraziste, że jesteśmy w stanie przyjrzeć się roli poszczególnych bohaterów w tych właśnie rzeczywistościach. Ba, nie tylko przyjrzeć się, ale również dopowiedzieć sobie rolę poszczególnych bohaterów (lub jej brak) i poskładać poszczególne elementy całej układanki.
Podsumowując. Calamity Brandona Sandersona to bardzo dobre zamknięcie serii z Epikami, które przynosi odpowiedzi na wszystkie postawione w książce pytania i jest naprawdę fajnym, lekkim kawałkiem literatury młodzieżowej, który warto przeczytać. Polecam!
Akurat mam ochotę na coś lekkiego, a ta seria brzmi po prostu doskonale. Sanderson to jest jednak niezwykły pisarz – z jednej strony potrafi stworzyć „Archiwum Burzowego Światła”, a z drugiej całkiem udane młodzieżówki.
Trzeba przyznać, że ma gość zarówno pióro jak i wyczucie. ;)
To akurat sobie daruję, a fajnie by było jeszcze tego lata ruszyć z Ostatnim imperium, bo już trzy lata leży na półce i czeka aż przeczytam.
Rozumiem, że to tylko jakieś małe niedopatrzenie, że Ostatnie Imperium pozostaje wciąż nietknięte. ;) :P
Zabrzmiało… motywująco do przeczytania.
Tak. Małe.