Maj w Baśnioborze – Gniew króla smoków Brandon Mull.
Początkiem maja w towarzystwie Kendry i Setha postanowiłam spędzić troszkę czasu w Baśnioborze. Przygoda z tą dwójką młodych bohaterów pochłonęła mnie całkowicie, dlatego bardzo ucieszyłam się, iż w moich rękach od razu znalazła się druga odsłona cyklu Smocza Straż pod tytułem Gniew króla smoków, a ja mogłam kontynuować naszą wspólną przygodę i znów przenieść się do Gadziej Opoki. :)
Odwet i zemsta Celebranta.
Po zdobyciu berła wydawało się, iż sytuacja ze smokami została opanowana. Nic bardziej mylnego. Smocze sanktuaria po kolei upadają, a Celebrant po niedawnym upokorzeniu knuje nowy spisek, by przejąć władzę w Gadziej Opoce. Zaprasza więc Kendę i Setha na ucztę, by tam rozpocząć realizację swojego niecnego planu. Planu, który prowadzi wszystkich w progi Zaklętego Zamku, gdzie rozpoczyna się wyścig, którego nagrodą jest Kamień Władzy. Czy dzieciom uda się rozwiązać zagadki Zaklętego Zamku i zdobyć Kamień, a może to Celebrant okaże się wytrwalszy w dążeniu do celu?
Totalna jazda bez trzymanki. ;)
Od pierwszej strony dzieje się bowiem tak wiele, że ciężko oderwać się choćby na minutę od książki. A wszystko przez knującego swoje niecne spiski Celebranta, którego „oddech” powoduje ciągłe poczucie grozy i troskę o bohaterów.
Bohaterów, którzy ponownie są po prostu niesamowici i z każdą kolejną stroną książki po prostu „rozpychają się w serduchu” nie pozwalając odebrać zagarniętego przez nich terytorium. ;)
Do tego wykazują się niezwykłym hartem ducha, logicznym myśleniem i troską o swoich przyjaciół. Jednak najważniejsze w tym całym zamieszaniu jest to, że wciąż pozostają dziećmi. Dziećmi ze swoimi małymi złośliwościami w stosunku do rodzeństwa i kuzynostwa, dziecięcymi problemami oraz nadmiarem wciąż niespożytkowanej energii. :)
Podsumowując. Brandon Mull po raz kolejny mnie zachwycił pomysłem oraz poprowadzeniem akcji z wielkim rozmachem, a zarazem rozmysłem. Pokazał również, iż jego wyobraźnia nie zna żadnych granic i wie, jak „sprzedać” całą historię z finezją jednocześnie posługując się lekkim i zrozumiałym dla młodego czytelnika językiem.
Dlatego też gorąco polecam Wam Gniew króla smoków, który był fantastyczną, magiczną i mocno pasjonującą przygodą w doborowym towarzystwie. Mnie samej zaś pozostaje tylko z niecierpliwością czekać na dalsze przygody dwójki wspaniałych bohaterów w niezwykłym i magicznym świecie.
Yay, strasznie dobrze się czyta taką recenzję, bo ta książka jeszcze przede mną :D Uwielbiam Mulla, w zasadzie wszystko, co napisał, mnie zachwyciło w jakiś sposób. Pierwszy tom kontynuacji Baśnioboru chyba mimo wszystko podobał mi się najmniej, ale już ostrzę sobie zęby na drugi <3
Ja nie czytałam Baśnioboru (muszę nadrobić), więc ciężko mi porównać. Mogę jednak powiedzieć, że tom II Straży podobał mi się bardziej niż pierwszy. :D