Alkoholizm i patologia – Złe Michał Jan Chmielewski.
Twórczością Michała Jana Chmielewskiego urodzonego w 1986 roku w Koszalinie zainteresowałam się dzięki Michałowi z bloga Oczytany.eu. Recenzje książek autora przedstawione na jego blogu oraz osobista rekomendacja skłoniły mnie do przeczytania Zrobiłbym coś złego. Klimat książki oraz tematyka bardzo mi podpasywało, więc postanowiłam „pójść za ciosem” i sięgnęłam po kolejną książkę w dorobku autora pod tytułem Złe.
Baskin Zachodni – małe miasteczko na polskim wybrzeżu.
To właśnie tu w domu na wzgórzu mieszka Andrzej Jasiński z żoną Iwoną i trójką dzieci. Spoglądając na nich z boku, mogłoby się wydawać, iż jest to typowa, nieco biedniejsza rodzina, która ma swoje większe i mniejsze problemy. Jednak nic bardziej mylnego. W zaciszu domowym Andrzej — alkoholik — zmienia się w prawdziwego potwora, który tytułuje się mianem „prawdziwego mężczyzny”. Iwona zaś jest zastraszoną, maltretowaną psychicznie ofiarą, która za wszelką cenę chce ochronić dzieci. Dzieci, które wyniszczone psychicznie marzą o normalności.
Mocno i realistycznie.
Bardzo podobało mi się jak autor „wszedł” w kolejny trudny temat, jakim jest przemoc w rodzinie.
Temat, w którym nie boi się pokazać, z jakimi problemami muszą borykać się tyranizowani członkowie rodziny — przemoc fizyczna, psychiczna, maltretowanie, gwałty… Jak odbija się to na ich codziennym życiu i jak we własnych oczach obniża się ich poziom wartości. No i najważniejsze, jak każdy z członków rodziny stara się z tym problemem radzić lub może raczej po prostu myśli jak przetrwać kolejny dzień.
I tak matka — przede wszystkim stara się chronić własne dzieci, często kosztem swojej godności. Najstarsza córka 16-letnia Justyna chce jak najprędzej wyrwać się z domu i do perfekcji opanowała „opcję znikania”. Wie, kiedy najlepiej wyjść z domu, żeby uniknąć karczemnej awantury i żeby nie musieć patrzeć na to, co dzieje się w domu. No i w końcu 12-letni Kryspin, który mimo swojego młodego wieku wciąż myśli o opiece nad najmłodszym braciszkiem i można powiedzieć, iż wybrał naukę jako drogę do celu.
Kolega dziennikarz i brak zainteresowania z zewnątrz.
Niestety jak to w takich przypadkach bywa otoczenie oczywiście „nie widzi problemu”. Choć może raczej, woli nie mieszać się w to, co dzieje się pod dachem domu Jasińskich. Autor podkreślił to wyraźnie w kontekście szkoły, jak i „kolegów policjantów”.
Brak zainteresowania dotyczy również kolegi dziennikarza, który zupełnie przez przypadek poznaje historię rodziny Jasińskich. Historię, w której upatruje głównie swojej sławy i pieniędzy, a ewentualna pomoc Iwonie i dzieciom ma być co najwyżej bonusem, który być może pozwoli wyrwać się rodzinie z objęć ojca tyrana.
Ale…
Niestety w całej tej historii pojawiło się nie takie małe „ale”. Autor tak mocno „popuścił lejce”, że niestety pewne opisy bardzo mocno zaczęły ocierać się o fantastykę i absurd. Zdaję sobie sprawę, że miało być mocno i dosadnie, ale wrzucenie wszystkim możliwych zwyrodnień i wypaczeń do „jednego kotła” spowodowało, że historia po prostu przestała być wiarygodna i niestety poruszenie, które towarzyszyło mi od początku lektury, zaczęło wręcz „topnieć w oczach”.
Uważam jednak, że mimo tego przedobrzenia Złe Michała Jana Chmielewskiego, to pozycja warta uwagi, bo porusza bardzo ważny społeczny problem. Problem, wokół którego nie powinniśmy przechodzić obojętnie. Może dzięki właśnie tej lekturze, choć część osób rozejrzy się i dojrzy w najbliższej okolicy właśnie taką „rodzinę Jasińskich”. Może zdobędzie się na odwagę, by wyciągnąć pomocną rękę i uda się uniknąć takiej tragedii, jaką spotkała w książce opisywana rodzina.
Książką już za mną. Czytałam ją ładnych parę lat temu, ale pamiętam, że mną również bardzo wstrząsnęła. :)
Tak, książka jest mocna. Z resztą poprzednia autora „Zrobiłbym coś złego” również.
Czytałaś?
Książka będąca zdecydowanie w moim kręgu zainteresowań. Bardzo podobał mi się „Gnój” Kuczoka, również poruszający tematykę przemocy w rodzinie, dlatego też chętnie sięgnę po „Złe” Chmielewskiego. Liczę na mocne wrażenia, nawet pomimo tych absurdów, o których piszesz. Pozdrawiam! :)
Te absurdy i nadmiar trochę studzą emocje, ale warto i jako całokształt książka powinna Ci się podobać. :)
A ostatni rozdział dał Ci z liścia???
Był mocny, ale wcześniejsze nadmiary trochę ostudziły mi głowę.
Dla mnie Złe, to kapitalna książka. Tak jak napisałem w swojej opinii: Można mu zarzucić, że na przełomie jednej doby, umieścił tak wiele okrutnych wydarzeń, co w jakimś stopniu ociera się o absurd. Ale i tak nie zmienia to faktu, że przez długi czas po skończeniu tej powieści nie mogłem się pozbierać. A już ostatni rozdział rozwalił mnie na łopatki totalnie.
P.S. Pod koniec maja ukaże się najnowsza książka Michała – Indygo :)
U mnie tym przesytem autor spowodował trochę taką znieczulicę. Było owszem przejmująco, ale czasem pojawiało się takie klasyczne „serio???”
Nie będę jednak ukrywać, iż ta informacja o kolejnej książce autora mnie ucieszyła. :D