Niebiańskie pastwiska Paweł Majka

Niebiańskie pastwiska Paweł MajkaPolityka, religia i wojna – Niebiańskie pastwiska Paweł Majka.

Space opera. Wystarczy, że usłyszę to określenie i od razu czuję przyjemne mrowienie na skórze. Wyobrażam sobie również kolejną romantyczną, międzygwiezdną przygodę, w której będę mogła uczestniczyć oraz zastanawiam, jak będzie wyglądać moja nowa kosmiczna wyprawa. I właśnie z takim nastawieniem sięgnęłam po książkę Pawła Majki pod tytułem Niebiańskie pastwiska.

Wielka wojna.

Żeby nie zdradzić Wam zbyt wiele pozwólcie, że przytoczę opis książki, który znajdziecie na stronie wydawcy.

We wszechświecie dogasa największa wojna, jaką pamięta ludzkość. Zrujnowano całe systemy. Wraki dziesiątek orbitalnych miast spadają na ruiny spustoszonych planet. Związek Wspólnych Przestrzeni szykuje się do odbudowy po zdławieniu wojny domowej. Niedobitki pokonanych starają się przetrwać, zwycięzcy zaczynają już walczyć między sobą o łupy.

Na tle zgliszczy korespondent wojenny szuka dla siebie nowych, mocnych tematów. Prywatny detektyw przyjmuje enigmatyczne zlecenie. Generał przegranej strony daje się ponieść rozpaczliwej nadziei dla siebie i swoich żołnierzy. Garstka teoretycznie zwycięskich weteranów odkrywa, że nowi liderzy skazali ich na zagładę – Pniak, Pies i Rachuba zostają uwikłani w wielką politykę i wyruszają na poszukiwanie zaginionej floty. Wojna pokaże jeszcze pazury, wszyscy oni spotkają się w ogniu walki. Niektórzy zaś odkryją, że śmierć to dopiero początek problemów…

Polityka mnie pokonała.

Niebiańskie pastwiska Paweł Majka

Wierzcie mi, bardzo się starałam, ale niestety nie byłam w stanie ogarnąć książki. Uwielbiam wszelkie space opery, a science fiction to prawie moje drugie imię.

Do tego wręcz zachłysnęłam się otwarciem historii, ale im dalej, tym bardziej czułam się zagubiona i wręcz znudzona tym, co serwował autor. Wszystko przez to, że gdy zaczynałam „łapać rytm” i czułam tę charakterystyczną nutkę i ekscytację związaną z literaturę tego typu, autor wkraczał z polityką. Polityką, której zawiłości nie byłam w stanie ogarnąć i która były dla mnie największą torturą.

Jakby tego było mało, ten cały język zawiłości powodował u mnie senność i całkowite zagubienie. Zdaję sobie sprawę, że ta gra niedopowiedzeniami miała powodować, iż czytelnik zastanowi się nad tym i owym. Ja czułam jeden wielki weltschmerz i kilka razy zastanawiałam się nad porzuceniem książki.

Podsumowując. „Nie ogarnęłam kuwety” i zostałam zamęczona polityką. Jednym słowem Niebiańskie pastwiska Pawła Majki po prostu nie trafiły w mój gust i może po prostu na tym zakończę.

O książce możecie również przeczytać na blogu:
Złapany w sieć;

7 komentarzy

Dodaj komentarz

*

Wyrażam zgodę