Zabójcza sprawiedliwość Ann Leckie – czyli obsypana nagrodami najlepsza space opera ostatnich lat.
„Potknęłam” się o tę pozycję dzięki Smokopolitan nr 10. Trochę mi było głupio, bo jako wielbicielka space oper wszelakich jakoś przeszłam obok tej książki i nawet się „nie zatrzymałam”. A tu tyle „ochów i achów” oraz nagród wszelakich (Arthur C. Clarke Award (2014), Locus Science-fiction Award (2016), BSFA (2013), Nebula (2013), Hugo (2014)). Postanowiłam więc nadrobić moje drobne niedopatrzenie i rozpoczęłam klasyczne „węszenie promocji”, aż w końcu moich rękach znalazła się ona — obsypana nagrodami Zabójcza sprawiedliwość Ann Leckie.
Imperium Radch.
Pozwolę sobie zaczerpnąć te słowa z okładki, ponieważ każda moja próba „wypłodzenia” wstępniaka kończyła się jednym wielkim spojlerem.
Wszędobylski rodzaj żeński.
Przyznaję się szczerze, że „nie ogarnęłam kuwety”.
Sam pomysł świata, zależności, stworzenia serwitorów, które są jednocześnie samodzielnie, ale z drugiej uzależnione od przypisanych funkcji — nie mogę powiedzieć, bo bardzo mi się podobał. Natomiast nie bardzo wiedziałam, o co do końca autorce chodzi, a do tego zamęczyła mnie ona „rodzajem żeńskim”.
Nie wiem, czy jesteście w stanie wyobrazić sobie świat, w którym wszyscy określani są jako „ona”. Może nie byłoby w tym jeszcze nic tak irytującego, gdyby główna bohaterka (notabene Sztuczna Inteligencja) nie musiała podkreślać tego na każdym kroku. Do tego wyglądało na to, że sprawia jej to całkiem spory problem i przez to ja zaczynałam mieć problem, bo również zaczynałam rozważać „czy to w końcu jest baba, czy chłop”. To całkowicie wybijało mnie z lektury, bo dla mnie samej płeć nie miała znaczenia i gdyby nie to „podkreślanie”, zapewne nie zwróciłabym na te animozje najmniejszej uwagi — ot, byłaby to tylko ciekawostka.
Podsumowując. Jestem mocno rozczarowana. Oczekiwałam space opery na miarę zdobytych nagród, a dostałam książkę, która zmarnowała swój potencjał. Świetny pomysł na uniwersum stracił się w braku akcji i celu, nadmiarze wypitej herbatki oraz podkreślaniu płci rozmówcy. Nie polecam, ewentualnie jako ciekawostkę, co do konceptu.
No Comment! Be the first one.