Próby ocalenia świata ciąg dalszy, czyli Upadek Hyperiona Dana Simmonsa.
Od pierwszej strony zachłysnęłam i zakochałam się w Hyperionie Dana Simmonsa. Książka, czego należało się spodziewać, od razu powędrowała również na listę moich „topek”. Spowodowała również natychmiastowe chciejstwo sięgnięcia po kolejną odsłonę dylogii. Dlatego też tylko po lekkim odsapnięciu i opadnięciu emocji, od razu wyruszyłam na spotkanie z pielgrzymami i przytuliłam Upadek Hyperiona. :)
W Grobowcach Czasu.
Pielgrzymi dotarli do Grobowców Czasu i z niepokojem oczekują na ostateczne spotkanie z Dziezbą. Wiedzą bowiem, że to w ich rękach złożony został los ludzkości.
W tym samym czasie cypryd M. Severna, z przeszczepioną osobowością angielskiego poety Johna Keatsa, dzięki swym snom „podgląda” wszystko to, co dzieje się z Pielgrzymami na Hyperionie. Obserwuje również kolejne etapy inwazji Wygnańców na Hegemonię i odwrócenie się Sztucznej Inteligencji od człowieka. Inteligencji, która pragnie stworzenia najwyższego Intelektu. Czy jego powstanie nie będzie zagrażać ludzkości?
Miodzio. 😋
Bardzo ciężko pisze mi się o książkach, które całkowicie mnie urzekły. Bo w sumie po ich skończeniu tylko jedno słowo ciśnie mi się na usta:
No i dokładnie tak samo było w przypadku Upadku Hyperiona. Książkę pochłaniałam z „otwartą koparą” od samego początku. Widziałam wykreowany przez autora świat przed własnymi oczami. Poruszałam się po Hyperionie, otwierałam Grobowce Czasu i wraz z Severnem uczestniczyłam w życiu Pielgrzymów odkrywając jednocześnie spisek SI. Brałam udział w naradach wojennych i „wlazłam z buciorami” w politykę, bo w tej odsłonie pełni ona ważną funkcję, a decyzje przewodniczącej światów Meiny Gladstone są kluczowe dla ludzkości.
Podziwiałam rozmach i detale, z jakimi autor wykreował cały świat, począwszy od religii, polityki przez różne typy podróżowania na wysoce wyspecjalizowanej Sztucznej Inteligencji kończąc. No i kontemplowałam przesłanie płynące z książki. O człowieku, wizji jego przyszłości, ekspansji i współistnieniu inteligentnych sztucznych bytów.
Myślę, że dalsze rozpisywanie i wychwalanie kreacji bohaterów czy fabuły są zbędne. :D Upadek Hyperiona Dana Simmonsa jest po prostu fantastycznym, poruszającym wyobraźnię, pełnym nieoczekiwanych zwrotów akcji, doskonałym science fiction, które mogłabym czytać o każdej porze dnia i nocy.
Przeczytajcie koniecznie, bo to kawałek świetnej literatury!
Ha! Cieszę się niezmiernie :D Hyperion i Upadek to chyba najbardziej entuzjastyczna recenzja na moim blogu, od wielu lat nic mnie tak nie zachwyciło, jak właśnie ten duecik od Simmonsa. Zachwyca wszystko, narracja, polityka, wizja świata, bohaterowie… prawda? Arcydzieło :D Strrrasznie się ciesze, że Tobie tez się spodobało :D
Tak, ten duecik to istne książkowe cudo i dobrze wiedzieć, że nie tylko ja wychwalam go “pod niebiosa”. ;) :D
Ależ zachęta do przeczytania! U mnie ta seria to numer jeden na stosiku wstydu, ale teraz już nie mogę szukać dalej wymówek, tylko szybciutko brać się za lekturę!
Koniecznie musi opuścić stosik wstydu, bo nie tam jest przeznaczone strawić jej żywot. ;) :D
Dla mnie Upadek był jak czytelniczy orgazm :D Wszystko tam było, czego wymagam od dobrej książki. Oczywiście czepiłam się mankamentów, ale ogółem wspominam Upadek jako jedną z najlepszych powieści, jakie przeczytałam w życiu. Trochę mi Simmons Endymionem podpadł, ale chcę sobie sprawdzić Letnią noc ;)
No właśnie dlatego ja z tym Endymionem trochę czekam. :D Chcę się na razie po napawać cudownością Hyperiona zanim moje zachwyty zostaną ukrócone. ;) :P
Jezu a ja jeszcze Hyperiona nie przeczytałam… Czasem tak mam że odkładam czytanie książek, które są dobre, bo nie wiem co, najlepsze zostawiam na koniec czy jak xd głupia jestem, ale jak już tak czytam te zachwyty to chyba Simmons będzie nastepny w kolejce :)
Dokładnie, te smakowitsze kąski zostawiasz sobie na później i tak, to sobie tłumacz. ;) :D
Fani cyklu dzielą się na nieco większych entuzjastów Hyperiona lub Upadku. Do których należysz. Albo, albo. Zawsze o to pytam. :)
To jest bardzo złe pytanie. ;) Przez Ciebie teraz dumam “dum, dum…”.
Analizując wszystkie za i przeciw, chyba bardziej podobała mi się Upadek. :P
Mi tak samo. Ciut, naprawdę odrobinę, ale jednak. W ocenach przedstawiałoby się to 5+/6 i 6/6. Może przez to, żę nie każda w opowieści mi się tak podobała, a drugi tom zachwycił mnie w całości. Ale to nie umniejsza faktu, że pierwsza dylogia podobała mi się mega. Czekam na opinię o drugiej. ;)
U mnie też tak “o paznokieć” Upadek wyprzedza samego Hyperiona, właśnie przez te opowieści. Wszystkie świetne, ale… ;)
A ja wciąż nie zabrałem się za Upadek Hyperiona, a Ty mi tutaj takie “wow” piszesz w recenzji… Zdecydowanie za mało czasu, ale Artefakty muszę nadrobić, szczególnie Simmonsa :)
To może Cię to troszeczkę zmobilizuje, a ja się cieszę, że raz coś zdążyłam przeczytać przed Tobą. ;)
Ja mam wciąż do napisania recenzję ostatniej części cyklu i nie wiem od czego zacząć. To jest taaakie dobre, że najchętniej zamknęłabym się w zdaniu “To jest genialne, czytajcie wszyscy” <3
W sumie, po co pisać więcej. ;) :D