Sopel wrócił… Lód czyściciel Paweł Kornew.
Za oknem spadł pierwszy śnieg, a mróz zaczął szczypać w uszy. Siedząc w zakorkowanym busie, kontemplowałam widok za oknem i w tej pięknej scenerii przypomniałam sobie o zalegającej na półce ostatniej odsłonie cyklu z Soplem pod tytułem Lód czyściciel Pawła Kornewa. Tak sobie pomyślałam, że chyba teraz jest to najlepszy moment na powrót do Przygranicza i spędzenie kilku chwil ze Śliskim. ;)
Sopel na wakacjach.
Sopel wyrwał się z Przygranicza. Udało mi się nawet dorwać całkiem niezłą fuchę Czyściciela. Takiego gościa, który ma walczyć z bestyjkami, które przywołuje do życia magia. Obecnie jednak przebywa na urlopie, oddycha pełną piersią, marudzi na piwo i „wietrzy jajca” gdzieś nad morzem.
Nie jest mu jednak dane długo cieszyć się tym błogostanem. Jego urlop zostaje brutalnie przerwany, bo pojawiły się takie magiczne bąbelki, z których mogą wychodzić równie magiczne kreatury. Czy Sopel poradzi sobie z zamknięciem bąbli?
Biurokracja i bąble.
W sumie to było dziwnie. Spodziewałam się kolejnej przygody w Przygraniczu naszpikowanej testosteronem, przeszywającej mrozem i pachnącej prochem w rytmie „idź, zrób, obij mordę, nie zastanawiaj się, wróć”. Skończyło się jednak na urzędniczych sprawach, przewracaniu papieru i romansie.
W zasadzie to Soplowe „skakanie po otwartych bąblach” było tylko dodatkiem do tych wszystkich urzędniczych sprawunków. Choć sama koncepcja była całkiem na plus.
Aleksander Ledniew vel Sopel.
Sam Sopel też był jakiś „niewyraźny”. Niby narzeka na te wszystkie urzędnicze pierdoletki, ale rękami i nogami broni się przed powrotem do Przygranicza. Wygodne życie wyraźnie mu się spodobało i nawet starzy koledzy z dobrą wódką w ręce nie są w stanie go przekonać do zmiany zdania.
Podsumowując. Lód czyściciel Pawła Kornewa to było ciekawe doświadczenie, choć zabrakło mi trochę tego charakterystycznego dla Przygranicza mrozu. Sama koncepcja przeniesienia akcji do naszego świata była dla mnie w porządku, choć tempo akcji w moim odczuciu zabiła trochę biurokracja. Mimo tego uważam, że fani Sopla będą zadowoleni. :)
A mnie jakoś przekonał klimat tej serii i brak udziwnień, jak prześledziłam sobie ją na LC. Twoja recenzja też kusi :P
Brak udziwnień jest dużym plusem tej serii i ile ktoś lubi takie schematy. :)
Recenzję, jak zawsze czytało się przyjemnie i pewnie gdybym czytała fantastykę, to pewnie z chęcią zapoznałabym się z tą pozycją. Niestety nadal nie nawróciłam się (i pewnie długo się nie nawrócę) na fantasy i si-fi, więc pewnie długo poczeka na swoją kolej…
Tego cyklu bym Ci nie poleciła, bo jest dość specyficzny. Myślę, że nie przypadł by Ci do gustu. ;)