Witajcie w Lunapolis – Przedksiężycowi I Anna Kańtoch.
Swoją przygodę z Anną Kańtoch, polską pisarką fantasy, która ukończyła orientalistykę, specjalność: arabistyka, na Uniwersytecie Jagiellońskim, rozpoczęłam „ze strachem” od Łaski. ;) Książka spodobała mi się na tyle, że dość szybko sięgnęłam po „świeżynkę” również w klimacie grozy, czyli Niepełnię. Czas w końcu sprawdzić jak autorka radzi sobie na „właściwym” fantastycznym poletku. ;) Przedksiężycowi I wkraczają więc do akcji.
Perfekcyjna miasto i „świat pozostający w tyle”.
Witajcie w Lunapolis! W mieście, w którym sztuka i artystyczna wyobraźnia stawiane są na piedestale, a wszelakiej maści artyści są istotą społeczeństwa. W mieście, w którym nie trzeba bać się starości i śmierci, gdyż mają one wymiar estetyczny. W mieście, w którym dzieci zamawia się u duszoinżynierów, a wszystkie beztalencia „zostawia” w przeszłości. I w końcu w mieście, w którym przebudzenia dostąpią tylko najzdolniejsi — gdyż tak orzekli Przedksiężycowi.
I właśnie w tu, w tej „kolebce sztuki” poznajemy lekkoducha i niespełnionego artystę-malarza Finnena, który przeżywa swoisty bunt osobowości. Kairę, która próbuje uciec od swego szalonego i despotycznego ojca oraz Daniela Pantalekisa — astronautę uwięzionego w dziwnym, rozpadającym się świecie.
Klasyczny wstępniaczek. ;)
Przedksiężycowi I to klasyczny cyklowy wstępniaczek, w którym powoli poznajemy bohaterów i zapoznajemy się z całą otoczką, która będzie czekała na nas „w kolejnych odcinkach”. Więc jeżeli spodziewacie się już od początku pędzącej akcji i szalonych jej zwrotów – to po prostu bardzo się rozczarujecie.
W sidłach doskonałości.
Oczywiście to nie tak, że podczas czytania nic się nie dzieje. Bo dzieje się sporo. Poznajemy charaktery bohaterów, którzy utknęli w sidłach doskonałego świata, dostrzegamy pierwsze objawy buntu nad zastałą rzeczywistością i poznajemy motywację ich przyszłych oraz teraźniejszych działań.
Poruszamy się również z gracją po Lunapolis. Niezwykle pięknym mieście, które dzięki mechanizacji pozwala zamieszkałym je ludziom oddać się sztuce i rozrywce. Ta utopia ma jednak swoją cenę. I tu powinnam pochylić się nad Przedksiężycowimi, którzy ustalili „reguły gry”, których do końca nie rozumieją nawet mieszkańcy miasta. Opisałabym Wam sporą część książki, a tego po prostu nie chcę robić. Dlatego tylko napiszę krótko.
Przedksiężycowi I Anny Kańtoch bardzo dobrze zarysowują obraz przedstawionego świata, jego ideologii i relacji międzyludzkich. Wzmagają również „apetyt” na więcej. Czegóż więcej można oczekiwać? :)
Uwielbiam.
Od tego chyba zaczął się mój szczery podziw dla talentu autorki.
:D
Annę Kańtoch lubię bardzo, więc pewnie i z czasem po ten cykl sięgnę. A co do wstępniaczka… Cóż – każdy cykl od czegoś zacząć się musi ;) A ja do cykli słabość mam.
Z Zacofanym mnie namówiliście i wsiąkłam. ;)
Co zaś do wstępniaczka, to absolutnie nie jest to zarzut, bo ja sama jestem cyklolubna. ;) :D
Zazdroszczę, że ten cykl dopiero przed Tobą – mnie i moją wyobraźnię ten tom rzucił na kolana, a i finał jest zaiste pomysłowy. Anna Kańtoch to niezwykła pisarka, która sprawdza się w wielu gatunkach!
Zawsze możesz przeczytać po raz drugi. ;) :D
Kańtoch znam na razie z wersji młodzieżowej, czyli Tajemnicy Diabelskiego Kręgu i powiem Ci, że miodzio :)
Myślałam nad “Tajemnicą…”, ale jednak postanowiłam pierwsze sięgnąć po “Przedksiężycowych”. Młodzieżówkę zostawiam sobie na zaś. ;) :D
O tak, “Przedksiężycowi” to kawał solidnej fantastyki. Przed tobą jeszcze dwa tomy, więc sporo atrakcji :)
Tak, już zacieram rączki i cieszę się jak dziecko. :D