Wróciłam do biegania, czyli podsumowanie miesiąca październik 2018.
Pozwólcie, iż podsumowanie miesiąca października 2018 rozpocznę od chwalipiętctwa. :P Po dwóch miesiącach trzymania dyscypliny mogę w końcu powiedzieć, że wróciłam do biegania. Oczywiście nie jest to jeszcze to tempo, które osiągałam dwa lata temu. Najważniejsze jest jednak to, że wróciła rutyna i ta „chętka”, która ciągnie mnie do wskoczenia w biegówki i zrobienia kilku okrążeń dookoła osiedla.
Co się tyczy czytelniczych osiągnięć, to już pozostawię Wam wersję cyferkową. :D
Cyferkowo
- Ilość przeczytanych książek: 13
- Ilość przeczytanych stron: 5 362
Najlepsza przeczytana: Spektrum Martyna Raduchowska;
Najsłabsza przeczytana: Dwór szrony i blasku gwiazd Sarah J. Mass;
Największe rozczarowanie: Dwór szrony i blasku gwiazd Sarah J. Mass.
Październik to kolejny polski miesiąc, do tego bardzo kobiecy. ;) :D
Kobiety 6 vs 7 Mężczyźni
Polska 7 vs 6 Świat
Październik mogę śmiało nazwać miesiącem nowości. ;) :D
Rok pierwszego wydania książki:
♠ do 6 miesięcy: 7 (książki, które przeczytałam do pół roku od premiery)
♠ 2017 – 2018: 1
♠ 2016 – 2010: 3
♠ 2009 – 2000: 1
♠ przed 2000: 1
Ze względu na liczne nowości i recenzentki w październiku królował papier.
Rodzaj nośnika:
♣ książka: 8
♣ ebook: 4
♣ audiobook: 1
Serie
W miesiącu październiku „wlał wylał”. Jeden cykl rozpoczęty i jeden finalnie zakończony.
- Ilość czytanych cykli: 38;
w tym cykli które zakończyłam, ale będzie kontynuacja: 24; - Cykle, które odrzuciłam: 3;
- Zakończone cykle: 42.
Ilość książek, które wzbogaciły moją biblioteczkę: 19
- W tym:
- Zakupy własne: 12;
- Recenzenckie: 7 ;
- Inne: 0.
Na przestrzeni minionego roku wygląda to tak. ;)
Szacun za bieganie – ja próbowałam kilka razy i za każdym razem skończyło się zapaleniem gardła. Chyba jakiś problem z koordynacją oddechu xD Za to przed urlopem wróciłam na siłownię – wiele mi z tego nie przyszło, bo po powrocie znowu “nie chce mi się”, ale znowu zacznę! :)
Gratuluję udanego miesiąca :)
O matko ile przeczytanych! Żeby tyle osiągnąć musiałabym czytać książki pięćdziesięcio stronnicowe :D. Wgl pracuję na siłowni i wejście mam za darmo, a i tak nie mogę się zmusić żeby tam chodzić ćwiczyć, chociaż z miesiąca na miesiąc sobie to obiecuję :D
Tak jak pisałam już wcześniej. Wystarczy odpowiednio wydłużyć dojazd do pracy i ilość przeczytanych lektur puchnie w zastraszającym tempie. ;)
Co do siłowni. To nawet nie musisz się wysilać, jesteś na miejscu. ;P Zamiast sobie obiecywać, po prostu zacznij. :D
Udany miesiąc :) Cyferki <3 U mnie też ok, ale zamiast zluzować po wrześniu, niestety obowiązków jeszcze przybyło i nie ogarniam, dlatego tak mnie ostatnio nie za dużo w blogowym światku :(
PS. Nie chcesz pobiegać też za mnie? :D
U mnie też kocioł ostatnio straszny. Odbija mi się to głównie na śnie i serialach. ;)
P.S. Dorzucę do każdego biegania kilometr za Ciebie. ;)
Gratuluję powortu do biegania. Ja się mentalnie nastawiam na jakieś ćwiczenia w domu, bo jakieś minimum ruchu fajnie byłoby utrzymać.
Ta Raduchowska za mną chodzi, coś czuję, że w końcu się na nią skuszę, bo trochę odzyskuję wiary w twórczość naszych autorów ;)
Jak Ci wybije 3 z przodu, to to minimum ruchu, które jest Ci niezbędne poczujesz aż nadto. ;)
A Raduchowską bardzo polecam. Androidy powinny przypaść Ci do gustu.
Odnotowane obie informacje :D
13 przeczytanych? Wow! Nieźle. Mnie się w tym roku raczej nie udaje dobić do takiego wyniku. :D
Zacznij jeździć busem 2h dziennie, to nawet nie będziesz wiedziała kiedy ta liczba pęknie. ;)
Super wyniki. Mnie udało się przeczytać 8 książek i opublikować 11 postów.
Osiem książek, to fantastyczny wynik. :)
Gratuluję :)
Świetne zestawienie i rewelacyjny wynik Fajnie czyta się i ogląda te słupki i wykresy Oby listopad był co najmniej równie dobry!
Dzięki :)
Takimi osiągnięciami warto się chwalić – szczególnie, gdy za oknem jesień i pogoda wcale nie zachęca do biegania! :) Cyferkowo również wszystko wygląda nieźle i mamy nadzieję, że listopad będzie jeszcze bardziej udany.
Dzięki.
Imponujące statystyki! Chciałbym mieć czas na przeczytanie 13 książek w miesiącu :) No i miłego biegania!
Dojeżdżaj z pracy i do pracy w sumie 2h dziennie, to samo Ci się 10-13 książek zrobi. ;) :D
Genialny wynik, jak co miesiąc :p. Zazdroszczę Ci tego biegania, u mnie zawsze pozostaje w sferze planów :/. A statystyki jak zawsze bajeczne :)
To niech nie pozostaje w sferze planów, tylko wskakuj w trampki i działaj. Choćby 1km pół na pół przebiec i przejść na początek, a później dokładać. :D
Patrzę na te słupki, wykresy, cyferki i nie wiem czy jestem u Ciebie, czy u Emila :D
My tu z Emilem specjalnie takie zmyłki robimy, żebyście się nie mogli zorientować w rzeczywistości. ;) :P
Heh, a ja znalazłem wreszcie zamiennik dla biegania – siłownię (ale nie pakowanie, tylko zajęcia z trenerem grupowe). :D Jak na razie działa i październik mi minął między innymi na próbach dostosowania się do „straty” dodatkowych 6 godzin w tygodniu. :D
Fajnie. :D Grupowe zajęcia pod tym względem są świetne, bo dodatkowo mobilizują. A grafik tygodniowy w końcu sam się “wyreguluje”. ;) :D
Grafik jak grafik, po prostu z czegoś będzie trzeba innego zrezygnować lub zmniejszyć intensywność i wszystko będzie „po staremu”. :P
Zapewniam Cię, że jak wejdziesz w rytm okaże się, że wcale nie trzeba z niczego rezygnować. ;) Po prostu nie wiadomo jak, ale czas znajduje się nagle na wszystko. ;) :P
Podziwiam – za to bieganie. Ja od lat (!!) obiecuję sobie, że będę ćwiczyć i na obiecywaniu się niestety kończy ;) Jakoś nie mogę się zebrać…
I jeszcze raz podziwiam – za to, że chce Ci się tworzyć te wszystkie słupki i tabelki ze statystykami. Ja mam czasem problem, żeby się zabrać za podsumowanie, które sama robię ;) Bo fotki obrobić… bo coś tam… Leń jestem ;)
Z tym bieganiem, ćwiczeniem to jest tak, że trzeba wejść w rytm. Ja ciągle gdzieś coś “podćwiczałam”, “podbiegałam”, ale dwie – trzy sesje i znowu miałam przerwę, bo coś.
Teraz powiedziałam sobie, że kurczak muszę wrócić, bo widzę po sobie, że zaczyna mi tego brakować (wiek zaczyna swoje robić ;)). Więc koniec obiecywania i dawania sobie terminu, że od poniedziałku, albo od następnego miesiąca. Po prostu dziś oglądasz film, serial i robisz kilka przysiadów, skłonów, brzuszków i nawet się nie obejrzysz jak będzie to Twoja rutyna. :)
Co do słupków – same się robią. ;) :D
U mnie w ostatnich miesiącach zdecydowanie przeważają recenzenckie, jeśli chodzi o nowości w biblioteczce, co jest dla mnie jednak czymś stosunkowo nowym, ale jednocześnie to bardzo odciąża studencki portfel. XD Zwłaszcza, że ostatnie dwa miesiące to w sumie ze 30 przeczytanych tytułów, co dałoby 600zł [przy 20zł/szt], gdybym te wszystkie książki kupowała.
W ogóle przy Operze mam cały czas problem z Twoim szablonem. Archiwum wjeżdża mi na tekst posta i czasem wyłącza się po zjechaniu do jego połowy, a czasem nachodzi na sekcję komentarzy i nie pozwala mi nic napisać. :c
U mnie recenzenckie nie przeważają (w październiku 6 recenzenckich do 7 własnych ;P) i staram się żeby nie było ich więcej niż książek z własnej biblioteczki. Dlatego staram się w tym gąszczu maili wybierać tylko te pozycje, które rzeczywiście mnie interesują.
Co do Opery, to nigdy nie sprawdzałam. Ale twórcy szablonu już pisałam, że czasem responsywność szaleje, ale to na starej IE. Wiem, że to sprawdza na wszystkich możliwych opcjach. Pewnie będę miała jakąś aktualizację szablonu. ;)
Ja do tej pory recenzenckich praktycznie nie miałam, tzn. w październiku 2017 zaczęły do mnie przychodzić książki od Czytam Pierwszy, ale w sumie to do czerwca pojawiały się u mnie książki od nich i jakieś pojedyncze inne. Dopiero wrzesień/październik to u mnie taki wysyp innych współprac. I jasne, nie biorę rzeczy, które mnie nie interesują, choć jednocześnie jeśli mogę “przetestować” inny gatunek, którego do tej pory nie ruszałam – to sprawdzę, choćby z ciekawości. A że nie kupuje, dopóki mam co czytać to automatycznie kupuje pojedyncze rzeczy.
Oby, bo by to opublikować musiałam się właśnie na IE przerzucić. XD Ale mam chyba jakąś nowszą wersje.
U mnie wpadało coś od czasu do czasu. Wysyp zaczął mi się tak z początkiem tego roku. Tu dwie, tu jedna, a potem już lawina. ;)
Co do testowania gatunków, też czasem biorę coś “innego”, ale jednak romanse, erotyki i poradniki czy poradniki odpuszczam.
Poradniki osobiście obecnie jak biorę to z myślą o siostrze na dietetyce – ja przeczytać sobie mogę, fotkę wrzucę, a jak się to może faktycznie za parę lat przydać. XD Z lit. kobiecą miałam parę testów ostatnio, ale teraz definitywnie odpuszczam. I babskie dramaty, i sagi rodzinne, i romanse po prostu nie potrafią wpasować się w to, co lubię, chociaż ja naprawdę chciałabym “mój” romans. :c
Ja literaturę kobiecą “łykałam” kiedyś jak nie miałam nic innego pod ręką. Szczególnie jak zabrakło książki, a przy przesiadce w kiosku można było dostać tylko takie klimaciki. Do dnia dzisiejszego mi w zupełności wystarczy. :D
P.S. A Ty wiesz, że o “mój” romans trzeba samej zadbać? ;)
Potwierdzam, że taki sam problem do niedawna był w Chromie (jeszcze przed moim urlopem). Dziś, odpukać, wszystko działa :)
Chrome miał problem po jednej aktualizacji i szybko była kolejna aktualizacja chrome. :D