Historia, ser i bohater z Białorusi – Nowa Fantastyka 11/2018.
Jesień wkroczyła w fazę zrzuconych liści, ciężkiego od deszczowych chmur nieba, pierwszych poważnych przymrozków i szybkiego zapadania zmierzchu. Na rodzimym zaś podwórku zagościł podniosły, niepodległościowy klimat. Klimat, który notabene można również odczuć wczytując się w polską prozę w najnowszym numerze miesięcznika Nowa Fantastyka 11/2018.
PUBLICYSTYKA
Publicystyka listopadowego numeru NF nie była nazbyt w kręgach mojego zainteresowania. „Otworzył” ją już klasycznie Marek Starosta tym razem projektem o nazwie DIUNA i cząsteczkami widmowymi. Dla mnie osobiście ten temat był mocno nużący i aż nadto techniczny.
Autor zrehabilitował się moich oczach artykułem o serach. ;) Jako wielbicielka takowego we wszelakiej postaci z przyjemnością czytałam o Przyszłość gastro-bankowości, w której to nadrzędną walutą będą na przykład krążki serów wszelakich.
Na uwagę w tej części czasopisma zasługuje również całkiem ciekawy wywiad z Dario Argento, twórcą wielu filmów grozy, przeprowadzony przez Roberta Skowrońskiego oraz artykuł Duchy wielkiej wojny Agnieszki Haski i Jerzego Stachowicza.
Nie zawiódł jak zawsze, a wręcz tym razem mocno zaskoczył mnie Witold Vargas w moim ulubionym słowiańskim kąciku, który tym razem „wziął na warsztat” idealnego białoruskiego baśniowego bohatera Wanię. Po raz pierwszy miałam okazję spotkać się z folklorem naszych wschodnich sąsiadów i muszę przyznać, że jestem mocno zaintrygowana.
PROZA POLSKA
Jak już wspominałam we wstępnie, proza polska w listopadowym NF jest dość mocno patriotyczna i nawiązuje do przypadającej na ten rok 100 rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości.
Tomasz Duszyński w opowiadaniu Raz, dwa, trzy… przenosi nas do czasów II Wojny Światowej. Tam szeregowy Wilfried Rau zaczyna postrzegać rzeczywistość przez pryzmat niedawno przeczytanej książki. Powstańcy strzelają z łuków niczym Indianie, w kryjówce pojawiają się nowa broń: wielkie łuki, miecze i topory, a nad Wisłą niesie się tajemniczy głos. Bardzo intrygujące połączenie dwóch światów.
1942 Jakuba Tyszkowskiego przenosi nas na wschodnie rubieże i pochyla się nad bardzo trudnym i bolesnym tematem rzezi wołyńskiej. Było to bardzo mocne połączeniu historii i fantastyki, z którym autor w mojej ocenie poradził sobie w fenomenalny sposób.
Z tematyki patriotycznej „wyłamał się” natomiast Jakub Małecki z opowiadaniem Niedaleko. W swoim stylu pochylił się nad emocjami grupy ludzi wędrujących w świecie przypominający ten rodem z postapokaliptycznych opowiadań.
PROZA ZAGRANICZNA
Wśród prozy zagranicznej bardzo podobało mi się opowiadanie hinduskiego pisarza urodzonego w Kolkacie Indrapramita Das (czy jak się to tam odmienia ;)) pod tytułem Księżyc to nie pole bitwy. Niesamowity klimat i bardzo ciekawe połączenie fantastyki z domieszką egzotycznej dla nas kultury. Do tego również dość sugestywne podkreślenie wzrostu pozycji Indii na arenie międzynarodowej.
Ponadto w tej części znajdziecie jeszcze dwa opowiadania. Droga Saro Nancy Kress o żołnierzach, problemach moralnych i imigrantach (tych kosmicznych) oraz Ołowiany lotnik K.A.Tierina, czyli rosyjska fantastyka o wielkiej wojnie i walczących w niej zamiast ludzi golemach.
Podsumowując. Było patriotycznie, trochę strasznie, fantastycznie i ciut folklorystycznie. ;) Czy takie połączenie Wam odpowiada? Musicie sprawdzić sami sięgając po Nową Fantastykę 11/2018. :D
Ech… Tęsknie patrzę na okładkę i przeklinam Pocztę Polską! ;)
U mnie (czytaj u rodziców) na PP nie mogę narzekać.