Nowa Fantastyka 10/2018, czyli Expanse i woda nie taka święcona. ;)
Piękna, złota (u mnie) słowacka jesień w pełni. Długie i już nie tak ciepłe wieczory najlepiej spędzać pod kocykiem w doborowym towarzystwie książki lub dobrego czasopisma z ciepłą herbatką w dłoni (choć kieliszek dobrego wina też wydaje się całkiem zgrabnym pomysłem ;)). Co zatem na ten jesienny czas proponuje nam Nowa Fantastyka 10/2018?
PUBLICYSTYKA
Październikowy numer Nowej Fantastyki „otwiera” Łuna czy nie łuna Marka Starosty. Czyli kilka słów o wstędze fioletowo-zielono-białego światła, którą nazwano pieszczotliwie „Stefkiem”. Artykuł sam w sobie ciekawy, ale sposób przedstawienia tematu był w mojej ocenie dość nużący.
O Apostole sztuki Science Fiction Franku Paulu pisze bardzo ciekawie Artur Nowakowski, a o Komiksach dla każdego Przemysław Pawełek. Muszę przyznać, iż znalazłam tu kilka inspiracji dla siebie.
Jak zawsze nie zawodzi Witold Vargas i jego słowiański kącik. Tym razem popłyniemy z nurtem, poznamy mniej i bardziej magiczne właściwości wody, a także „zaprzyjaźnimy” się z Szalińczem, Syrenką czy innym Topielcem. ;)
Dziesiąty numer NF wzbogacają również dwa świetne wywiady. Pierwszy z Jamesem S.A Corey’em autorem uznanej serii Expanse, którą mam w planie przeczytać oraz z Anetą Jadowską, którą poznałam osobiście dzięki Nikicie. :)
PROZA POLSKA
Prozę polską „otwiera” chyba najciekawsze opowiadanie numeru Leże boga-smoka Piotra Z. Górskiego, które skojarzyło mi się z legendą o Wandzie i Smoku Wawelskim. Może jest miejscami troszkę „przeciągnięte”, a końcówka przewidywalna. Jednak czyta się je jednak bardzo dobrze i do tego fajnie obrazuje zetknięcie się ze sobą dwóch różnych światopoglądów i kultur.
Wykorzeniony Jarosława Wartacza to z kolei dość mocne opowiadanie, które pokazuje, że jesteśmy w stanie poświęcić cały świat, by zniszczyć coś, co straciliśmy, byle tylko nie dostała tego „druga strona”.
Jesion Kowal i Nieswoi to rozciągnięta jak „guma od majtek” historia nieudanego związku. Dwóch ludzi w „obcej skórze” i… Not my style.
PROZA ZAGRANICZNA
W prozie zagranicznej za to bardzo ciekawie. Na początek An-Nadżufa Ibrahima Al-Marashiego, pochodzące z antologii Iraq+100, w której pisarze pochodzenia irackiego mieli wyobrazić sobie przyszłość Iraku. Było to ciekawe doświadczenie prezentujące odmienność kultur i inne postrzeganie świata. Jedno mnie tylko mocno raziło, tak oczywiste stwierdzenie, że terroryści są po to, żeby zabijać i już.
Zawiodłam się trochę na Ken Liu i Siódmych urodzinach. Uratujmy żuczki i muszki, ale zniszczmy inne planety, a sami zmieńmy się w cyfrowe byty. Do tego wywołajmy globalne ochłodzenie, bo tylko nasze racja się liczy, a jak coś pójdzie nie tak, to i tak nie macie prawa się wtrącać. Miałam wrażenie, że opowiadanie jest na poziomie ratowanego żuczka.
Na szczęście po tym ekologicznym bełkocie pojawiła się perełka Lunapark Dziewiąty Caroline M. Yoachim. Pod płaszczykiem życia nakręcanych lalek piękna opowieść o ludziach. Dlaczego i dla kogo warto żyć, a także o samym życiu i śmierci.
Myślę, że Nowa Fantastyka 10/2018 zaoferuje dla każdego coś miłego i zapewni trochę rozrywki w długie jesienne wieczory. Najlepiej jednak sprawdźcie ten numer sami. :)
Oj, jak dawno nie czytałam “Nowej Fantastyki”. Chyba skoczę do Empiku :) A pomysł z kieliszkiem dobrego wina jest tak zgrabny, że aż kusi! :)
Pozdrawiam :)
Ten pomysł nie ma co kusić, ten pomysł trzeba realizować. ;) :P
O, Liu, stęskniłam się za nim :) Może z okazji braku czasu zajdę sobie do empiku i poczytam opowiadanie na miejscu…? Kupowanie prasy mi wychodzi, gorzej z jej czytaniem.
Mnie to opowiadanie Liu nie zachwyciło.
I pamiętaj zawsze należy się cieszyć z tego, że jednak coś nam wychodzi. ;) :P
Dokładnie, tego podejścia trzeba się trzymać :)