Tajemnice i matczyna miłość – Małe ogniska Celeste Ng.
Małe ogniska amerykańskiej pisarki Celeste Ng, która jest między innymi laureatką Nagrody Pushcart, wypatrzyłam na portalu goodreadas. „Zgarnęła” ona tam nagrodę za Najlepszą Książkę 2017 roku w kategorii Best Fiction. Zachwytom zaś nad jej treścią nie było końca. Mimo iż parę razy na takich rankingach mocno się sparzyłam, postanowiłam jednak dać szansę książce i sprawdzić, czy ta fascynacja jest uzasadniona.
Witamy w Shaker Heights.
Do spokojnego miasteczka na obrzeżach Clevland przybywa Mia Warren ze swoją córką Perl. Kobieta jest artystką, która nie dba o dobra codzienne i wręcz prowadzi koczowniczy tryb życia. Pracuje na pół etatu i jest absolutnym przeciwieństwem poukładanych do bólu mieszkańców Shaker Heights.
Szczególnie Elany Richardson, która wraz z mężem i czwórką swoich dzieci może być stawiana za wzór całej społeczności. Losy obu tych rodzin splatają się jednak gdy Elena zdecyduje się wynająć mieszkanie Mii, która dla swej córki chce w końcu znaleźć „port”, w którym mogłyby pozostać.
Czy Mii i Perl uda się osiąść w idealnym miasteczku na stałe? Szczególnie po tym, gdy pewna para będzie chciała zaadoptować porzucone przed remizą dziecko o chińskich korzeniach.
Idealne vs nieidealne oraz miłość matki.
Byłam pod wrażeniem, jak pięknie Celeste zestawiła ze sobą dwa całkowicie różniące się od siebie światy. Ten idealny i poukładany jednocześnie pełen tajemnic i rys, w którym żyje rodzina Richardsonów z tym spontanicznym, czasem biednym i bardzo dalekim od ideału, w którym żyją Mia ze swoją córką.
Jak pięknie również autorka ujęła różne oblicza matczynej miłości, którą przecież można okazywać na wiele sposobów. I tak pani Richardson – perfekcjonistka stara się zapewnić swoim dzieciom wszystko, by miały „dobry start” w przyszłość. Do tego sama próbuje „świecić przykładem”. Pokazać uczciwość, pracowitość, zaangażowanie w sprawy społeczne i dbałość o drugiego człowieka. Ma dobry kontakt z dziećmi, które są jej „wizytówką” i chlubą (no może poza niesforną Izzy).
Na drugim biegunie stoi zaś Mia, która żyje z dnia na dzień, bo podjęła w swoim życiu ważną decyzję. I może dla postronnego obserwatora jest złą matką, która ciąga swoje dziecko po świecie dla swoich zachcianek, bo nie potrafi się ustatkować. Jednak z drugiej strony ma ze swoją córką niesamowicie dobry kontakt, o którym marzą rodzice na całym świecie.
Każda decyzja ma konsekwencje.
Nie otrzymamy jednak odpowiedzi na to, która matczyna miłość jest „lepsza”. Natomiast dzięki zależnościami jakie zachodzą między bohaterami autorka uświadomi nam jasno. Każda podjęta w życiu decyzja ma swoje konsekwencje.
Małe ogniska Celeste Ng mimo poprowadzenia fabuły w bardzo stonowany sposób i małej ilości dialogów jest niezwykle intymną, acz piękną powieścią przede wszystkim o relacjach łączących matkę z córką, wzajemnym zaufaniu, dążeniu do sukcesu czy też poszukiwaniu własnej tożsamości. Jednak mnie najbardziej w niej ujęło to, iż nie ocenia zachowania bohaterów, nie pokazuje „właściwej drogi”. Uczy zaś otwartości i tego, by zawsze spoglądać na drugiego człowieka z szacunkiem.
Polecam gorąco, bo tę książkę warto przeczytać!
Trochę mnie ciągnie do takiek okołokobiecej, głębszej tematyki. Czuję się jak najbardziej zachęcona, więc wcześniej czy później jej poszukam ;)
I właśnie ta głębsza tematyka jest clue tej książki. Sama nie spodziewałam się, że aż tak bardzo mi „podejdzie”. Więc jak będziesz mieć okazję przeczytaj. :)
Bardzo ciekawa recenzja. Myślę że ta książka mogłaby mi się spodobać :)
Zerknęłam na stronę i patrząc na preferencje czytelnicze, myślę że książka się spodoba. :D
Strasznie sympatycznie i ciepło o tym napisałaś :) Szczególnie to zestawienie dwóch światów mnie intryguje, ciekawa koncepcja, o ile nie wpadło to w schematy – ale takiego zarzutu nie stawiasz… Będę miała na oku, może sięgnę, albo zafunduję Mamie na kolejną okazję (biblioteczkę mamy wspólną, więc wiesz :D).
Wpadania w schematy nie było, a cała historia była choć może ostatecznie smutna, to jednak piękna i bardzo głęboka.
P.S. No i wiadomo, kupuj prezenty z myślą o sobie. ;) :D
Widzę, że też Ci się podobała☺ Nie spodziewałam się po niej takiej głębi. Naprawdę kawałek dobrej literatury.
Ja byłam pochłonięta i oniemiała. Książkę „wzięłam” z czystej ciekawości i trochę na przekór, bo znowu gdzieś w tych rankingach była wysoko. I kurcze strasznie się cieszę, że ją przeczytałam. Bardzo wartościowa pozycja. :)
Dawno nie czytałam książki poruszającej taką tematykę w tego typu sposób.
Bardzo Ci ją polecam. Wydawało mi się, że przez to powolne tempo będę ją czytała przynajmniej z tydzień, ale jest przy tym tak ciekawie napisana, że nawet się nie spostrzeżesz i będziesz już książkę kończyła.