Fabryczna Zona #28: Czarne południe

Czarne południe Paweł KornewSopel ponownie w akcji, czyli Czarne południe Pawła Kornewa.

Nie miałam w planie sięgać w najbliższym czasie po Czarne południe Pawła Kornewa, ale okres wakacyjno-urlopowy sprzyja spoglądaniu w kierunku lektury „relaksacyjnej”, żeby nie powiedzieć odmóżdżającej. ;) A dla mnie takową, niewymagającą ode mnie absolutnie żadnych przemyśleń, stała się ostatnimi czasy Seria z Przygranicza. Jednym słowem klasyczna męska przygoda w rytmie „idź, zrób, obij mordę, nie zastanawiaj się, wróć”.

Nowa misja.

Sopel jak zawsze w tarapatach. Chcąc wyjść z nich obronną ręką, musi odnaleźć tajemniczy nóż, który swą mocą otwiera przejście z Przygranicza do „normalnego” świata.  Oczywiście rzekomego noża pragną wszyscy liczący się „zawodnicy Przygranicza”. Sam Sopel również upatruje w nim swojej szansy ulotnienia się z mroźnej krainy, a Napalm dostrzega w tym wszystkim możliwość kolejnej rozróby. Czy uda się Soplowi zdobyć nóż i wystrychnąć wszystkich na dudka?

Szczęściem i cwaniactwem życie ratowane. ;)

Czarne południe Paweł KornewPo odłożeniu książki na półkę stwierdziłam, że dokładnie tego się po tej pozycji spodziewałam.

Sopel jak zawsze wpada w tarapaty, bo wszyscy coś od niego chcą. Ten klasycznie, żeby uchronić swoje życie zgadza się na podjęcie misji. Następnie między kolejnymi „questami” biega, strzela, ratuje świat i uchodzi z życiem dzięki szczęściu lub swojemu niezwykłemu cwaniactwu.

Gdzieś między tymi gonitwami i „zdobywaniem kolejnych leveli” pojawia się informacja o poszukiwanym artefakcie i lubiący bitki piromanta flirtujący z Wierą – jedyną kobietą w towarzystwie.

Podsumowując. Czarne południe Pawła Kornewa to kolejne dynamiczne, pełne akcji i bitek czytadło, umieszczone w ciekawie wykreowanym  mroźnym świecie. Ma swoje liczne mankamenty szczególnie w punkcie schematyczności, ale myślę, że wielbicielom militariów i akcji rodem z filmów klasy B może się spodobać.

12 komentarzy

Dodaj komentarz

*

Wyrażam zgodę