Let’s have some fun, czyli Nurbowanie z Racetrax.pl. :)
Kiedy ślubny oznajmił mi bierz urlop, jedziemy na Nurba się ścigać, przechodziłam przez wszelkie możliwe stany emocjonalne. ;) Przede wszystkim, cieszyłam się jak mała dziewczynka. Sami rozumiecie, Nurburgring ma swoją sławę. Do tego na i przy torze panuje niesamowita atmosfera, o której ze ślubnym mogliśmy się przekonać już nie raz (choćby w zeszłym roku :)). Potem zaczęło do mnie docierać, że przecież będziemy po torze jeździć, więc trochę mina mi zrzedła. W końcu sława Zielonego Piekła nie wzięła się z powietrza. Więc, gdy zaczęłam stwierdzać, że jestem za młoda, żeby zginąć w kuli ognia, ślubny uspokoił mnie, że jedziemy z Racetrax-em, a ich profesjonalizmowi mogę zaufać. :D
Lipiec…
I tak w trzecim tygodniu lipca w doborowym towarzystwie kilku znajomych, w którym znaleźli się między innymi Mateusz z racetrax.pl, Tommy z prentki-blog.pl i oczywiście Adrian z tqmm.pl wyruszyliśmy na Nurba. Gdy tylko wsiedliśmy do samochodu, podniosła atmosfera udzieliła się wszystkim, a w żyłach zaczęła buzować adrenalina. :D
Gdy dziesięć godzin później wylądowaliśmy w górach Eifel, wszyscy byli w świetnym humorze i „przebierali nóżkami” na samą myśl o dniu następnym.
Okolice toru i muzeum.
Zanim jednak Nurburgring został otwarty dla „zwykłych śmiertelników”, na drugi dzień rano mieliśmy trochę czasu dla siebie. Postanowiliśmy pozwiedzać okolice toru i odwiedziliśmy znajdujące się przy torze muzeum (pisałam o nim również w roku poprzednim :)). Bawiliśmy się przednio, a gdy nastała „godzina zero”, z dodatkowym wyposażeniem pampersa, ruszyliśmy „ku przygodzie”.
And now is time for Racetrax :D
I tu na scenę wkracza Racetrax. :) Jedyna w Polsce firma, która pomaga w organizowaniu wyjazdów na tor Nurburgring. Współpracuje bezpośrednio z wypożyczalnią RSR Nürburg i dla ludzi, którzy chcieliby poczuć magię Zielonego Piekła i zażyć wielkich pokładów adrenaliny ma bardzo ciekawą ofertę zależną od wymagań i potrzeb. Od wynajmu samochodów przez nurbowe taxówki, wycieczeki… Jednym słowem dla każdego, coś miłego. :)
Ruszamy na tor 🎉
No dobra, nie tak od razu na tor. Pierwsze odwiedzamy siedzibę RSR Nürburg. I jeżeli ktoś z Was myśli, że po prostu odebraliśmy kluczyki od samochodów i kaski, to bardzo się myli.
Musieliśmy bowiem przejść dość szczegółową odprawę, podczas której dowiedzieliśmy się najistotniejszych rzeczy dotyczących toru. Od wjazdu, sposobu poruszania się po błędy, jakich za wszelką cenę powinniśmy unikać. Wyobraźnia podczas prezentowanych filmików pracowała ze zdwojoną mocą, a zimny pot, mimo gorącej atmosfery, oblewał skronie.
Trzeba przyznać, że po takim wstępie każdy dwa razy zastanowi się, czy warto „uruchamiać nieśmiertelność”, a później ponosić wysokie koszty wkomponowania się w barierkę Zielonego Piekła, czy może jednak cieszyć się jazdą i przygodą bez dodatkowych finansowych obciążeń.
Z instruktorem.
Po brifingu ostudziliśmy nieco nasze głowy i ruszyliśmy do samochodów. Nasza silna grupa miała do dyspozycji Golfy GTI i R oraz Clio RS oraz świetnego instruktora Krisa. Zrobiliśmy więc szybkie „szacher macher” pod tytułem, „kto z kim i dlaczego” i zaczęło się…
I powiem Wam jedno, w totolotka to ja grać nie powinnam. Gdy innym ledwo kropiło, ja oczywiście „wylosowałam” swoje pierwsze kółko w deszczu. 😅 Nurb na sucho jest nie lada wyzwaniem, więc możecie sobie wyobrazić, co czułam, jak jakieś 50m za szlabanem zaczęło dość siarczyście padać.
Na szczęście „na prawym” siedział Kris, który spokojnym głosem powiedział we will use just a little less gas, not a big deal, a za chwilę już podpowiadał gas… look at this car line… don’t brake…
Powiem Wam, że to była adrenalina, a po przejechanym kółku byłam po prostu zachwycona i kipiałam od nadmiary pozytywnej energii.
Na drugi dzień miałam okazję w końcu przejechać tor „na suchym”. Zasiadłam za sterami Clio RS, a obok mnie usadowił się bardzo doświadczony instruktor – Anglik. Zrobił z nami świetną pogadankę jeszcze na parkingu, a gdy ja siadłam za kółko zapytał krótko Will you trust me? Odpowiedź była oczywiście twierdząca i od tego momentu się zaczęło. Don’t brake at this corner, just look for straight line, and full gas…
Nie jestem Wam w stanie opisać, co czułam podczas tej jazdy. Adrenalina buzowała we mnie przed każdym zakrętem, a noga sama chciała naciskać pedał hamulca. Jednak spokojny i pewny głos instruktora dawał mi jasną informację, że wszystko jest pod kontrolą, a ja mam po prostu cieszyć się jazdą i „odblokować” trochę swoich możliwości.
Wisienka na torcie! :D
Bardzo fajnym smaczkiem całego wypadu, była wycieczka po torze Nurburgring. Do dyspozycji mamy autobus z szalonym kierowcą oraz przewodnikiem, który bardzo ciekawie opowiada o torze i zakrętach, a kierowca w tym czasie usilnie stara się uwodnić, że autobusem „też można”. Dodatkowo na trasie 21km wycieczki pojawiają się „przystanki”, podczas których można namacalnie poznać strukturę toru, przekonać się o różnicy wzniesień oraz sprawdzić przechył betonowych płyt na Karussell.
Przygoda, o której nie da się zapomnieć!
Mija już kilka tygodni od wyjazdu, a ja nadal na wspomnienie wypadu czuję lekkie mrowienie w żołądku. Ten wyjazd na Nurba z Racetrax to było niesamowite przeżycie i jeszcze długo nie będę mogła o nim zapomnieć. :D
Więcej fotek oczywiście na tqmm.pl (NÜRBURGRING Z RACETRAX), a i Tommy z prentki-blog.pl niedługo pewnie coś skleci. Więc zaglądajcie, czytajcie i realizujcie swoje marzenia. :D
No Comment! Be the first one.