Immersja Erick Pol

ImmersjaNauka i Virtual Reality- Immersja Erick Pol.

Gdy tylko dotarła do mnie informacja o debiucie Ericka Pola pod tytułem Immersja, „napaliłam się jak szczerbaty na suchary”. ;) Wszystko przez ten smaczek rodem ze Sword Art Online czy Log Horizon, tym razem jednak z lekko naukowym zacięciem i możliwością „normalnego powrotu” bohatera do rzeczywistości.

Witajcie w Fajstos.

Ben jest pracownikiem instytutu badawczego, który w ramach eksperymentu naukowego „udaje się” do Fajstos, 1627 lat p.n.e. A to wszystko dzięki świetnie zaprojektowanej grze i Maya Virtual Reality, która tworzy tak doskonałą wirtualną rzeczywistość, że zmysły zatracają się w niej całkowicie.

Gdy Ben prowadzi swoje badania i wtapia się w społeczność Fajstos, w której to kobiety są odpowiedzialne za ład i porządek, zaczynają się problemy. Grą zaczynają interesować się zarówno wojskowi, jak i sektor prywatny. Niestety nowych graczy nie sposób kontrolować, dotychczasowe zasady panujące w świecie przestają istnieć, a na pierwszy plan wysuwa się chaos, strach i przemoc.

Turystka nowej generacji.

Immersja Erick PolKsiążkę czytało mi się dobrze, choć momentami miałam wrażenie, że autor trochę za mocno „przeciąga” pewne fakty. Jednak mimo wszystko odnalazłam się w tym wirtualnym klimacie. Poczułam też trochę tego „duszka”, który wciąż szeptał mi do ucha, że sama chciałabym znaleźć się na miejscu Bena i spróbować trochę tej turystyki nowej generacji. ;)

A wszystko przez to, iż autor doskonale uchwycił świat, a może raczej światy, które chciał nam przedstawić. I tak przyszłość naszpikowana elektroniką jest tak realna, że wręcz była przeze mnie odbierana jako naturalna kolej rzeczy, której doświadczy nasze społeczeństwo. Z kolei opisy tego, co pojawia się w grze, począwszy od strojów i miejsc skończywszy na strukturze i zachowaniach po prostu zachwycały detalami.

Ach te dialogi!

Nie da się ukryć, że dialogi nie należały do najmocniejszych punktów Immersji. Ich infantylność potrafiła „wybić” mnie całkowicie z toczącej się akcji i powodowała taki mały czytelniczy dyskomfort.

Ben i spółka.

Immersja Eric PolBohaterowie, to również nie jest to, czym książka zachwyca. Sama postać Bena i stopniowej zmiany charakteru naukowca po kontakcie z grą i MayaVR bardzo na plus. Choć w mojej ocenie ostateczny nacisk na kwestię wpływu wirtualnej rzeczywistości na osobowość nie został do końca rozwinięty.

Jeżeli zaś chodzi o pozostałych „uczestników zabawy”, to miałam wrażenie, że byli oni dość schematyczni i zostali potraktowani trochę „po macoszemu”.

Podsumowując. Mimo małych niedociągnięć w kwestii dialogów, czy też kreacji bohaterów Immersja Ericka Pola jest w mojej ocenie całkiem fajnym debiutem. Ma w sobie sporo ciekawych zwrotów akcji, intryg i multum cudownych opisów. Jeżeli chcielibyście wybrać się na wycieczkę do Fajstos i zachłysnąć się trochę wirtualną rzeczywistością, to gorąco polecam. :)

Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję : Uroboros
Grupa wydawnicza Foksal // Wydawnictwo uroboros

16 komentarzy

  • ampH

    17 sierpnia 2018 at 18:09

    Heh no to mamy niemalże identyczne wrażenia. Gdyby nie te dialogi… Naprawdę, są zdecydowanie piętą achillesową tej powieści, a szkoda. Opisy autorowi wychodzą o wiele lepiej – da się poczuć klimat. Miejmy nadzieję, że się jedna wyrobi. :)

    Odpowiedz
    • Sylwka

      18 sierpnia 2018 at 14:39

      Mówisz, że też dialogi Cię zakuły w oczęta? Jeszcze trochę i pomyślę, że mamy podobny gust. ;) :P
      A opisy jak dla mnie były fenomenalne. Co zaś do tych nieszczęsnych, to mam nadzieję, że autor jeszcze się wyrobi. W końcu to jego pierwsza książka. :D

      Odpowiedz
      • ampH

        18 sierpnia 2018 at 23:57

        Widzisz, byś przeczytała moją opinię, to byś wiedziała! :P W sumie Thomas Arnold też miał na początku problemy z dialogami – wbrew pozorom nie są one takie proste. Trochę też jakby nieco mniej infantylne zachowania bohaterów dał i będzie naprawdę bardzo przyzwoicie.

        Odpowiedz
    • Sylwka

      18 sierpnia 2018 at 14:40

      Jako, że jest to debiut, to myślę, że akurat nad tymi dialogami da się jeszcze popracować i poprawić warsztat. Natomiast trzeba to sobie powiedzieć, nie każdy potrafi tak “namalować świat”, że ma się wrażenie jakby się tam było i tu bardzo duży plus na wstępie dla autora. :D

      Odpowiedz
  • Ewelina - Gry w Bibliotece

    21 sierpnia 2018 at 09:55

    Cieszę się, że w ogólnym rozrachunku polecasz, bo to znaczy, że Ci się podobała – a przynajmniej, że… nie męczyłaś się przy lekturze tak jak ja. To jest bezkonkurencyjnie najgorsza książka 2018 roku dla mnie i nie widzę szansy, żeby coś ją przebiło. Wyleczyłam się z sięgania w ciemno po debiuty na długi, długi czas… :(

    Odpowiedz
    • Sylwka

      21 sierpnia 2018 at 19:28

      Ja bardzo lubię takie motywy, gdzie człowiek “zatapia” się w grze.
      Tu ten motyw dość fajnie dość fajnie ujęty.
      Szkoda, że książka Ci nie podeszła, ale rozumiem, że nie każdemu takie rozwiązanie nie każdemu musi przypasować.

      Odpowiedz
      • Ewelina - Gry w Bibliotece

        22 sierpnia 2018 at 09:08

        Też lubię takie motywy, a przede wszystkim lubię zestawienie starożytności czy mitów z nowymi technologiami (jak np. w Panu światła). Tu zabił mnie styl autora + jego podejście do kobiet (normalnie przy takiej pisaninie budzi się moja wewnętrzna feministka). Kiedyś wrzucę recenzję (mam multum cytatów ;)) to zobaczysz, czego się czepiam, ale na razie obiecałam wydawnictwu, że nie będę robić im pod górkę z promocją ;)

        Odpowiedz
  • Ania

    22 sierpnia 2018 at 15:37

    Jakoś tak nie wiążę z tą pozycją wielkich nadziei. Infantylne dialogi już nie raz spowodowały, że porzuciłam czytanie książek, a Sword Art Online i inne tego typu historie zawsze szybko mnie nudziły (chyba nie ma we mnie wielkiej duszy gamera) ^^;;;

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

*

Wyrażam zgodę