Zakończenie Wojny Lotosowej – Głosząca kres Jay Kristoff.
Pierwsze dwa tomy Wojny Lotosowej Jay Kristoff’a skradły moje serducho postacią mitycznego arashitory Buruu, innowacyjnym podejściem do steampunku — takim lekko lotosowym — oraz klimatem Kraju Kwitnącej Wiśni. I choć w poprzedzającym tomie pojawiła się „alkoholowa rysa”, to jednak nie przyćmiła ona wszystkich dotychczasowych pozytywów, dlatego też lekkim podekscytowaniem przystąpiłam do czytania ostatniej odsłony cyklu pod tytułem Głosząca kres.
Ostatnia bitwa.
Kage po pojmaniu Daichiego są w rozsypce. Wewnętrzne konflikty nie pozwalają przywódcom rebeliantów skupić się na walce. Chęć zemsty jest silniejsza niż racjonalne myślenie. Dochodzi do rozłamu. Yukiko zmęczona ciągłymi przepychankami z Kaori zabiera część swoich zwolenników do Yamy – stolicy klanu Lisa – by rozpocząć walkę na własną rękę.
Gdy Kage walczą między sobą, a opętana chęcią zemsty Kaori wydaje na śmierć ukrywających się w szeregach gildii buntowników, na podbój Shimy wyrusza najpotężniejsza i najstraszniejsza broń — Miażdżyciel.
Czy Yukiko i Kage zdążą się zjednoczyć w obliczu nadciągającej katastrofy?
Nic nie jest takie, na jakie wygląda.
To była „kropka nad i”, jakiej oczekiwałam. :D Wszystkie wątki zostały zamknięte, akcja była wartka, a do tego jej liczne zwroty co rusz przyprawiały mnie o szybsze bicie serca.
Bohaterowie również stanęli na wysokości zadnia. Yukiko wydoroślała. Nie boi się podejmować trudnych decyzji. Choć muszę przyznać, że jej gorliwość w dążeniu do poświęcenia własnego życia, by ocalić pozostałych była dla mnie trochę niezrozumiała. Nawet nie tyle niezrozumiała, ile nie do końca logiczna. W końcu miała zostać matką i raz mówiła o ochronie życia, a za chwilę chciała „runąć w przepaść”, by ocalić innych.
Świetnie również zaprezentowała się druga Tancerka – Hana. Jej silny charakter mimo ciągłych przeciwności losu zadziwia, a jej postawa mówi, że zawsze w życiu odnajdzie się coś, dlaczego warto walczyć i żyć.
Myślę, że w tym miejscu warto również wspomnieć o Kinie. Przyznaję się, źle oceniłam tę postać po drugiej odsłonie książki i podobnie jak Yukiko zwątpiłam. Dlatego tym większe brawa dla autora, który nie dość, że wie jak wodzić czytelników za nos i wzbudzać „emocjonalne huśtawki”, to jeszcze daje nam wyraźnie do zrozumienia, żeby „nie oceniać książki po okładce.”
Serce rozbite na kawałeczki.
No i jeszcze na koniec mój ulubieniec Buru. To był jego tom. Jego powrót do swoich i historia, której we wcześniejszych tomach trochę nam poskąpiono. ;) Teraz wszystko, co dotyczy tygrysów gromu, nabrało sensu i pokazało, że również im nie zostało oszczędzone, a wręcz można powiedzieć, że przeszły swoje „małe piekło”.
Chłonęłam więc wszystko to, co tyczy się mojego ulubieńca. Podziwiałam odwagę i decyzje jakie ośmielił się podjąć, łącznie z tą, która ostatecznie złamała moje serducho.
Podsumowując. Głosząca kres Jay Kristoff’a to było absolutnie to, czego oczekiwałam. Świetne połączenie mitologii japońskiej ze steampunkiem, doprawione heroizmem, wojną, nutką przyjaźni i smakiem wolności. A wszystko to w oparach licznych zwrotów akcji, które powodują szybsze bicie serca, a czasem i łzy. Polecam gorąco szczególnie fanom fantastyki i steampunku!
Cykl przede mną, ale uwaga! wreszcie kupiłam pierwszy tom!!! Mam nadzieję, że jeszcze w sierpniu uda mi się do niego sięgnąć i zrozumieć, co też takiego fajnego jest w lotosowym steampunku:)
To czekam z niecierpliwością na Twoje wrażenia. :D