Wiara, nadzieja, miłość Monika Jagodzińska.
Monika Jagodzińska jest studentką kosmetologii pochodzącą z Krotoszyna. Zadebiutowała w 2016 roku przyjętym bardzo ciepło przez czytelników zbiorem dwunastu opowiadań w stylu fantasy o tytule Cykl. Teraz autorka powraca ze swoją nową powieścią pod tytułem Wiara, nadzieja, miłość.
Przemiana.
Diana — uczennica trzeciej klasy gimnazjum — jest typem grubiutkiej szarej myszki, która czuje się gorsza od innych i ma problemy z akceptacją samej siebie. Ma również duże problemy z wyrażaniem emocji, nie potrafi otworzyć się nawet przed najlepszą przyjaciółką. Do tego nowo poznany chłopak, który właśnie dołączył do jej klasy, postanowił zabawić się jej kosztem w Internecie. Dziewczyna doszukuje się winy samej sobie, w swoim wyglądzie i nadprogramowych kilogramach. Postanawia się zmienić. Czy przemiana się uda i przyniesie jej upragnione szczęście?
Trudne tematy.
Po odłożeniu książki moją pierwszą myślą było to, że strasznie się cieszę, że jestem dinozaurem, który chodził do szkoły jeszcze w czasach „przed Internetem”. Wszystko przez to, iż autorka porusza w książce bardzo trudny i bardzo na czasie temat poniżania w sieci innej osoby przez to, że tu i tam ma troszkę więcej niż „wyphotoshopowana” modelka z plakatu. Jak to mówiła Jadwiga Kolędowa z filmu Wyjście awaryjne:
A wśród dzieci i młodzieży wyzwiska oraz dokuczanie zdarzają się bardzo często i wywołują w psychice największe spustoszenie.
Anoreksja.
Jednak osądzanie drugiej osoby przez pryzmat jej wyglądu to nie jedyny trudny temat, z którym zmierzyła się autorka w tej krótkiej, bo zaledwie 120 stronicowej książeczce. Dzięki temu, iż w Dianie coś pękło, możemy obserwować jej przemianę, która przerodziła się wręcz w obsesję na punkcie redukcji masy ciała i doprowadziła główną bohaterkę do choroby, o której wcale bądź niewiele co się wspomina.
W książce otrzemy się jeszcze o kilka trudnych tematów, o których tutaj nie wspomnę. Nadmienię tylko, że mając w rękach Wiarę, nadzieję, miłość Moniki Jagodzińskiej odczuwałam pełen wachlarz emocji. Od złości wywołanej zachowaniem chłopaka, przez radość wraz z kibicowaniem, gdy Diana postanowiła walczyć z nadprogramowymi kilogramami, po poczucie bezsilności, gdy „do drzwi zapukała anoreksja”.
Podsumowując. Wiara, nadzieja, miłość to z pozoru prosta historia o dorastaniu, problemach z nim związanych oraz o próbie zmiany swojego życia, która skłania do bardzo wielu przemyśleń. Przemyśleń dotyczących akceptacji drugiego człowieka, akceptacji samego siebie czy też tolerancji. Napisana jest językiem prostym, bez zbędnych wulgaryzmów czy też opisów, dzięki czemu młodsi czytelnicy (szkoła podstawowa) również nie powinni mieć problemów z jej odbiorem. I choć książka zalicza się do kategorii młodzieżowej, to myślę, że warto ją przeczytać, bo ta krótka historia może wiele nauczyć i zmusić do wielu cennych przemyśleń.
Dobrze, że takie książki powstają. A co do zjawiska wśród młodzieży- tragedia :/.
Dobrze, że powstają i powinny powstawać nadal.
Co do młodzieży, to nie wolno uogólniać, ale niestety jest tych „incydentów” podobnych do tych opisywanych w książce po prostu za dużo.
Oj tak, dobrze być w niektórych sprawach „dinozaurem”. Trudno mi wyobrazić sobie, jak straszną presję muszą czuć obecni uczniowie, żeby nie być tym innym, tym, z którego można się śmiać i obsmarowywać w necie. I choć pojawiają się książki poruszające temat prześladowania i okrucieństwa internetowego wśród dzieci i młodzieży, mam wrażenie, że cały czas nie jest ich wystarczająco dużo.
Taka niepozorna książeczka, a tyle tematów porusza. Stanowczo zachęciłaś mnie do sięgnięcia po nią, mimo, że o autorce nie słyszałam do tej pory w ogóle.
Same książki nie pomogą jeżeli z takiego zachowania nie będą wyciągane konsekwencje. Takie pozycje dotrą tylko do tych nielicznych i zazwyczaj są nimi Ci pokrzywdzeni. Natomiast Ci co robią te świństwa śmieją się wszystkim prosto w twarz, bo wiedzą, że nikt nic nie zrobi poza „nasmarowaniem uszu”, że tak nie wolno.
To prawda, że samymi książkami wszystkiego nie naprawimy, ale ci pokrzywdzeni muszą wiedzieć, że nie są jedyni, że są sposoby walki z takimi zachowaniami, a tutaj książka może być pomocna. Jest tez cała masa pomiędzy, ludzi, którzy nie doświadczają takiego zachowania i często nie zdają sobie sprawy, czego szukać i na co zwracać uwagę. Myślę, że w wielu przypadkach książka też może być drogowskazem.
Nie zmienia to faktu, że najważniejszy jest całkowity brak zgody na takie zachowania i egzekwowanie kary.
Książka jak najbardziej pomocna, żeby pokazać, że w takiej walce nie jest się samym. Natomiast dopóki nie będzie konsekwencji dopóty sytuacja się nie zmieni. :/