Ponowne spotkanie z Myronem i Winem, czyli W domu Harlan Coben.
Zrobiłam sobie małą przerwę od Myrona z Winem i muszę przyznać, że troszeczkę się stęskniłam. Próbowałam rekompensować sobie ich nieobecność młodym Bolitairem, ale mimo iż chłopak bardzo się starał to do uroku tej pary mu bardzo daleko. ;) Więc z wielką przyjemnością sięgnęłam po ostatnią, długo wyczekiwaną kontynuację kryminalnej serii z Myronem Bolitarem pod tytułem W domu Harlana Cobena.
Porwanie sprzed dziesięciu lat.
Dziesięć lat temu w bogatej dzielnicy New Yersey dochodzi do porwania dwóch sześcioletnich chłopców. Jednym z nich był krewny Wina, który właśnie teraz otrzymał tajemniczego maila z informacją, gdzie może spotkać porwanych lata temu nastolatków. Trop prowadzi do szemranej dzielnicy Londynu i wszystko wskazuje na to, iż powiązany jest z pedofilią oraz handlem żywym towarem.
Podczas obserwacji jednego z chłopców dochodzi niestety do nieprzyjemnej sytuacji i obserwowany chłopak ucieka. Win prosi więc o pomoc Myrona. Rozpoczyna się walka z czasem i mozolne śledztwo, które prowadzi do odbicia nastolatka. Gdzie przebywał przez ostatnie dziesięć lat? I czy wie, gdzie przebywa jego nadal zaginiony przyjaciel?
Mrau… :D
To była czysta rozkosz i wszystko to, czego oczekiwałam po tak długiej, bo prawie pięcioletniej przerwie między kolejnymi tomami serii.
Startujemy już od pierwszej strony „z wysokiego C”, a z każdą kolejną stroną jest tylko lepiej. Napięcie rośnie, a my błądzimy jak „dzieci we mgle”, starając się wraz z Myronem dopasować kolejne elementy tej układanki.
Do tego w końcu mamy okazję poznać trochę lepiej Wina. Wchodzimy do jego głowy i poznajemy jego sposób myślenia i działania. Możemy także dokładnie przekonać się o jego zasadach, wysokiej potrzebie sprawiedliwości i wartości przyjaźni w jego życiu.
Podsumowując. W domu Harlan Cobena to była cudowna uczta, która po raz kolejny dała do myślenia, a epilog po prostu zwalił mnie z nóg. Polecam nie tylko fanom Cobena!
Cześć witam cię bardzo serdecznie w ten piękny środowy czerwcowy dzień Przyznam szczerze że nie miałam jeszcze do czynienia z tym autorem książka mnie zainteresowała i zapisuje ją sobie w kolejności do czytania zapowiada się mega interesująco i w takich klimatach jakich Ja lubię to jest plus jak chwili obecnej czytam o uprowadzonej Nataszy kampusz i przyznam że również wzięłam się za czytanie Harrego Pottera i Kamień Filozoficzny Wiem wiem Minęło tyle lat ale dopiero teraz Czuję się gotowa na to by przeczytać książki Pozdrawiam cię serdecznie Życzę ci przyjemnego dnia oraz mnóstwa wspaniałości do czytania
odnowionaja.blogspot.com
Zapraszam Cię serdecznie na bloga swej Przyjaciółki Agnieszki , która chwyta piękne chwile w swój obiektyw , ale również pisze życiowe przesłania z serca dla drugiego człowieka .
Pozdrawiam serdecznie Sylwia
Również witam bardzo serdecznie. :)
Harry Potter jest dobry niezależnie od wieku, więc życzę miłej lektury. :)
Coben nadal przede mną, podobnie jak większość kryminałów, z którymi miałam długą separację i dopiero niedawno zaczynamy znowu rozmawiać;)
Dobrze, że tak długa przerwa nie poskutkowała obniżeniem lotów czy zmianą stylu pisarskiego autora. Chciałoby się, żeby tak było w przypadku wszystkich pisarzy, prawda?
Dobrze, że tylko separacja, a nie od razu rozwód. ;)
Co do przerwy zaś, myślę że była bardzo potrzebna i trochę odświeżyła serię. Swoją drogą jestem ciekawa czy będzie coś więcej, czy tym epilogiem po prostu autor zakończy przygodę z duetem. :)
Czytałam chyba w marcu i byłam bardzo zadowolona z lektury. Z innej (choć nie do końca) bajki – aktualnie czytam Bez skrupułów. To pierwszy tom z Bolitarem i kurczę, dość ciężko mi idzie jak na lekturę Cobena, która do tej pory zawsze przebiegała błyskawicznie. Jakoś w przypadku Cobena mniej lubię książki z Myronem, ale w przypadku W domu jest ten spory atut, że Win ma swoje „pięć minut”. I bardziej go w sumie lubię niż Myron, co nie zmienia faktu, że faktycznie tworzą zgrany duet.
Ja książki z Myronem pochłaniam „w 5 min”. ;)
Może masz problem z pierwszym, ba akurat jesteś po tym 11, który dał do wiwatu. :D
Dokładnie, pewnie kontrast w jakości mi nie pozwala do końca lekturą się cieszyć. Ale co fakt to fakt, Cobena można szybko machnąć, pewnie dlatego tak jego książki lubię ;)
Książki Cobena to takie fajne i szybkie „rozluźniacze”. Mają tylko jeden mankament. Szybko się je zapomina. ;)
Powiem Ci, że te co lepsze pamiętam, czy to klimatem czy jakimiś motywami mi zapadły w pamięć. Więc nie wszystkie takie są :) Fabuły nie streszczę, ale mniej więcej kojarzę, co się działo :)
Ja też mniej więcej kojarzę jakiś zarys, ale jakby mnie ktoś spytał, w której odsłonie to było, to już nie jestem w stanie powiedzieć. :P