Szósta odsłona Sagi o Fjällbace, czyli Syrenka próbuje na nowo przywrócić mą wiarę w kryminały Camilli Läckberg. ;)
Czytając piątą odsłonę Sagi o Fjällbace Camilli Läckberg trochę się zawiodłam. Wszystko przez to, iż zostały dość mocno zachwiane proporcje między wątkiem kryminalnym i obyczajowym. Czyli to, co było do tej pory największym atutem serii, przestało funkcjonować. Dlatego też miałam dać sobie więcej czasu na zapoznanie się z kolejną odsłoną serii, ale jednak postanowiłam pójść za ciosem i sprawdzić, czy Syrenka wróciła do starych i dobrych schematów, czy może jednak trzeba będzie przemyśleć rezygnację z tej serii.
Listy.
Pisarz Christian Thydell właśnie opublikował swoją pierwszą książkę, która okazała się niebywałym sukcesem. Jednak nie może on spokojne wznosić toastów za sukces i odcinać kuponów od sławy, jaka stoi tuż za progiem. Wszystko przez anonimowe listy z pogróżkami.
Wszystko wskazuje na to, iż nie jest on jedynym, który znalazł się na celowniku szaleńca. Pod lodem zostaje znaleziony mężczyzna, który zaginął w niewyjaśnionych okolicznościach cztery miesiące wcześniej. Kilka dni później ginie kolejny mężczyzna. Wygląda na to, iż panowie również otrzymywali tajemniczą korespondencję.
Jest lepiej, ale wciąż…
W stosunku do piątej odsłony Syrenka prezentuje się lepiej. Balans pomiędzy wątkiem kryminalnym i obyczajowym, choć nadal trochę zachwiany to jednak powoli „wraca na właściwe tory”.
Śledztwo bardzo ciekawe. Szukanie powiązań pomiędzy zamordowanymi mężczyznami, powrót do przeszłości, mroczne tajemnice i ważne podkreślenie, iż adopcja dziecka to nie jest zakup zabawki, którą można oddać do sklepu lub porzucić, gdy tylko się znudzi. Ta decyzja nie może być podyktowana chwilowym kaprysem, bo każde zachwianie, złe słowo odbiją się na psychice dziecka i będą mieć konsekwencje w jego dorosłym życiu.
Obyczajowo, a może raczej groteskowo?
O ile rola Patrika nadal pozostaje bez zarzutów, tak Erika przestaje być już naturalna, a zaczyna być groteskowa. Ledwo poruszając się w ciąży bliźniaczej, prowadzi śledztwo bez wiedzy męża. Przez przypadek „kradnie” dowody, zagląda w akta itp. Mam wrażenie, iż autorka na siłę próbuje upchnąć ją śledztwie, żeby nie marginalizować tej postaci tylko i wyłącznie do rodzenia dzieci. Robi to natomiast w sposób tak mało naturalny, że wszystko to, co działo się wokół Eriki, aż „w oczy kuje”.
Podsumowując. Syrenka Camilli Läckberg daje małą nadzieję na to, iż będzie lepiej, sam cykl zaś powróci do tego, co było jego znakiem firmowym. ;) Oby tylko część obyczajowa nie zmieniła się w groteskę.
Ja właśnie miałam wrażenie, że autorka nie chce Eriki zaszufladkować i posłała ją na “żywioł”. Tylko ten trochę nie wyszedł. ;)
O tak, mnie też raziła biegająca wszędzie z wielkim brzuchem Erika – trochę dziko to wyglądało, ale cała zagadka i te tajemnice z przeszłości bardzo mi się podobały.
Nie odpuszczasz serii :D Ja już pisałam, że dałam sobie spokój z LAckberg po trzech powieściach… Ale za to mogę zdradzić, że “Fabrykantka aniołków”, bodajże 8. tom jest naprawdę dobra :) To od niej zaczęłam przygodę z autorką i wtedy byłam zachwycona ;)
Na razie trzymam się dzielnie. W sumie do “końca” (przynajmniej na ten moment) nie zostało mi wiele. “Fabrykantka…” ósma, więc pewnie po niej “łyknę” i kolejną, a potem z rozpędu kolejną. ;)
Czyli co, przygody z serią nie kończymy?:)
Ja tam nie rozumiem Twoich zarzutów, sama nie kradłabyś akt będąc w ciąży, i to bliźniaczej?XDDD
Decyzja z zakończeniem odłożona do kolejnego tomu. ;)
Co do akt, o ile udałoby mi się do nich doturlać, to pewnie bym coś poczytała. ;)
Nic mnie tak nie drażni w książkach jak wpychanie bohaterów na siłę do książki, nawet gdyby mieli się zachowywać absurdalnie, jak wspomniana przez Ciebie Erika. Chociaż… tak sobie myślę, że może to groteskowe zachowanie Eriki to wina hormonów? :) I tak mam chęć zapoznać się z książkami Camilli Läckberg, żeby poznać jej styl. Od “Syrenki” raczej nie zacznę, bo to już szósty tom Sagi, ale może się pokuszę o “Księżniczkę z lodu” :)
Pozdrawiam :)
Widzisz o tym hormonach nie pomyślałam…
Sama zaś “Księżniczka lodu” to dobry wybór. Muszę przyznać, że w tej książce autorka mnie “kupiła”. :)
Syrenka jeszcze trzyma poziom ;). Mnie rozczarowały ostatnie 2 tomy sagi i już raczej do książek Pani Lackb44g nie wrócę. Pozdrawiam serd3cznie
Czyli powiadasz, że zostały mi jakieś dwie zjadliwe książki po drodze? ;)
Si ;), ale może ostatnie dwie też Ci się spodobają.
Niezbadane są ścieżki… ;)