Przygody z czytaniem po słowacku ciąg dalszy – Knižnica duší (Biblioteka dusz) Randsom Riggs.
Przyszedł czas zakończyć przygodę neobyčajných detí oraz obyčajno-neobyčajého chłopca Jacoba Portmana. Jako że całą przygodę rozpoczęłam w języku słowackim, więc nie pozostało mi nic innego, jak kontynuować całą serię w tym języku. Zapraszam więc na trzecią odsłonę cyklu Slečny Peregrinowej pod tytułem Knižnica duší (Biblioteka dusz) Randsoma Riggsa.
Uwolnić ymbrynki i przyjaciół.
Jakob, Emma i Addison (neobyčajný pies, który mówi) wyruszają w niebezpieczną drogę do współczesnego Londynu, by odnaleźć przyjaciół i ocalić ymbrynki. Na miejscu okazuje się, iż muszą dostać się do najgorszej dzielnicy Diablový slum. Czy uda się ocalić przyjaciół, gdy na każdym kroku czyhają niebezpieczeństwa i muszą walczyć z Bezduchými oraz Nemŕtvymi?
Przegadane…
Muszę przyznać, iż jestem trochę (a nawet bardzo) zawiedziona zakończeniem całej serii. Mimo że Jacob w końcu wziął się w garść w kwestii walki z Bezduchými i odkrył pokłady swojej „mocy”, to ciągle „smędził”. No bo on nie wie jak mu się udało z tym Bezduchým, a czy z kolejnym ponownie mu się uda… Oczywiście jak zawsze na posterunku stała Emma, która niezachwianie wspierała Jacoba dobrym słowem. Jednym słowem dla mnie zachowywał się jak jedna wielka „mamamyja”, która bez „mamusi Emmy” nie poradzi sobie w życiu.
Gdyby jednak pominąć to całe przegadanie, które koszmarnie mnie męczyło i spowodowało rozciągnięcie czytania w czasie, to sama historia wypadła bardzo na plus. Autor popisał się ogromną wyobraźnią i na podstawie starych zdjęć wykreował fantastyczny świat pełen osób obdarzonych neobyčajnými zdolnościami żyjących tuż obok nas w slučke. Do tego samo rozwiązanie całej historii również bardzo mi się podobało, a wplecenie w nią braci slečny Peregrinowej dodało jej tylko smaczku i podgrzało nieco już i tak napiętą atmosferę.
Podsumowując. Knižnica duší (Biblioteka dusz) Randsoma Riggsa, mimo iż trochę mnie zawiodła, tym rozciągnięciem i przegadaniem, to jednak jest całkiem dobrym zakończeniem całej, bardzo klimatycznej serii Slečny Peregrinowej. Polecam!
O książce możecie również przeczytać na blogach:
Bardziej lubię książki niż ludzi;
Kącik z książką;
Zaczytana Dolina.
Cała seria bardzo mnie interesuje i chcę przeczytać ją od jakiegoś już czasu. Jednak zawsze zastanawiałam się czy po słowacku mi się spodoba, ponieważ nie mam obecnie dostępu do polskich książek. Chyba dam jej szansę ;) Dopiero co trafiłam na Twojego bloga, więc nie wiem, ale zapytam – dlaczego czytasz po słowacku? Uczysz się języka?
Pozdrawiam! (ze Słowacji :D)
Można powiedzieć, że uczę się po słowacku. Mieszkam pod Bratysławą już prawie trzy lata i jest to dla mnie takie naturalne, że chciałabym poznać język bliżej. W pracy go nie potrzebuję (poza ploteczkami ;)), a czytając książkę zawsze wpadają jakieś nowe słowa i pisownia. :)
A Ty gdzie na Słowacji przebywasz?
Aaa, juz rozumiem. Ja mieszkam tu pięć miesięcy dopiero. Przebywam w Kosiciach. A tez czytam, koncze Mistrza i Małgorzatę – pierwsza książkę po slowacku
I jak Ci się to czytanie po słowacku podoba? No i jak długo czytasz “Mistrza…” :)
Mi sie ogólnie język mało podoba… A czytam od poczatku roku :D ale rzadko , jakos nie mam motywacji… Mam też inne książki, lżejsze, z antykwariatu więc mam nadzieję że z nimi mi pojdzie lepiej.
Ja z pierwszą książką się “zastrzeliłam” i czytałam chyba z pół roku. Moje ambitne plany poszły się… :P