Mickey Bolitar po raz drugi – czyli Kilka sekund od śmierci Harlana Cobena.
Przed sięgnięciem po pierwszą odsłonę trylogii z Mickey Bolitarem miałam mieszane uczucia. To miała być książka młodzieżowa i gdzieś z tyłu głowy cały czas pojawiało się pytanie. Czy Harlan Coben jest w stanie napisać kryminał dla „takiej publiczności”? Moje obawy zostały jednak całkowicie rozwiane, gdy pojawiły się typowe „nastolatkowe” problemy, a wartka akcja bardzo szybko porwała mnie w „swoje objęcia”. Czas więc sprawdzić do dalej u Mickey’a i jego przyjaciół w drugiej odsłonie trylogii pod tytułem Kilka sekund od śmierci.
Przyjaźń i intryga z holocaustem w tle.
Mija zaledwie kilka dni od wydarzeń opisywanych w Schronieniu. Mickey wciąż nie może pogodzić się ze śmiercią ojca i po raz kolejny udaje się do Nietoperzycy. Ta pokazuje mu zdjęcie Rzeźnika z Łodzi. Czy to możliwe by ten sam człowiek mógł mieć coś wspólnego ze śmiercią jego ojca?
Jakby tych problemów było mało, to w domu Rachel dochodzi do strzelaniny i jego koleżanka przebywa teraz w szpitalu. Jego najlepsza przyjaciółka Ema dziwnie się zachowuje, a w szkole krążą różne plotki o jej rodzinie. No i w tym całym zamieszaniu jest jeszcze Myron oraz eliminacje do szkolnej drużyny koszykówki. Na szczęście Łyżka pozostaje wciąż Łyżką.
Tajemnica, tajemnica i jeszcze raz tajemnica
Chyba tak w skrócie można określić drugą odsłonę przygód młodego Bolitara. Główną zagadką całego cyklu nadal pozostaje śmierć ojca, tajemniczy sanitariusz, nawiązanie do II Wojny Światowej i schronisko Abeona. Jednak jako „tajemnicę przewodnią” w tym tomie można wskazać sprawę strzelaniny w domu Rachel. To ona jest motorem napędowym całej akcji i problemów, w jakie wplątuje się chłopak. Szkoda tylko, że kłopoty, w które wpada, są czasami mało wiarygodne no i konsekwencje jego czynów zostają tak łatwo „zamiecione pod dywan”.
Jednak, gdy przymknąć oko na to, iż po raz kolejny grupka nastolatków rozwiązuje skomplikowaną zagadkę kryminalną oraz na niuanse związane z konsekwencjami, to książka jest całkiem fajnym czytadłem z bardzo przyjemnym motywem obyczajowym. Relacje między Emą, Łyżką i Mickey’em zaczynają się zacieśniać. Wytwarza się między nimi ta fajna chemia i więź, która stanowi podwaliny wspaniałej przyjaźni.
I w tym miejscu należy przejść do tajemnicy numer trzy – czyli Emy. W końcu możemy dowiedzieć się czegoś o jej rodzinie, gdzie mieszka oraz dlaczego ubiera i zachowuje się tak, a nie inaczej.
Podsumowując. Kilka sekund od śmierci Harlana Cobena mimo kilku mankamentów, to bardzo przyjemne czytadło, którego nadal największą zaletą pozostają postacie Emy i Łyżki oraz poczucie humoru w stylu Myrona. Jeżeli więc macie ochotę na coś lekkiego, to możecie sięgnąć po pierwsze dwa tomy cyklu w ciemno. ;)
P.S. Łyżka w tym tomie skradł moje serducho. ;)
Sięgnę i po tę trylogię, ale i tak wydaje mi się, że to mniej pilna lektura jeżeli chodzi o całość twórczości Cobena. Pewnie z ciekawości sięgnę, ale najpierw Myron :)
Pilna nie, ale przeczytasz “w tri miga”. ;)
Natomiast jakbyś zdetronizowałam Myrona z Winem na rzecz tej trylogii, to byłoby to wręcz niewybaczalne. ;)
Ja bym chciała w końcu nadrobić lekturę tomów dla dorosłych. Bo jakoś mi nie wychodzi. ;)
Z dorosłym Bolitar’em jestem prawie na bieżąco (został do przeczytania ostatnio wydany tom), ale za to pozostałe książki Cobena mam absolutnie do nadrobienia.