Nowelka od Brandona Sandersona – czyli Dusza cesarza.
Czytając ostatnio Bezkres magii Brandona Sandersona, z pełną premedytacją pominęłam jedno opowiadanie Dusza cesarza. Wszystko przez to, że ma ono samodzielne wydanie, a ja oczywiście mam go już na półce. Ponadto w głowie zrodziła się myśl, żeby zająć się opowiadaniem zaraz po skończeniu Elantris, ale jak wiadomo plany i moje książkowe chciejstwo bardzo często nie idą ze sobą w parze. Więc jak widać na załączonym obrazku nie potrafiłam się oprzeć i sięgnęłam po książkę poza kolejnością. ;)
Fałszerstwo doskonałe.
Złapana na gorącym uczynku Shai zostaje skazana na śmierć. Jednak jej umiejętności są na tyle cenne, że władze postanawiają dać jej drugą szansę. Ma dokonać największego fałszerstwa nie tylko w swoim życiu, ale w dziejach całego cesarstwa. Ma sfałszować ludzką duszę w trzydzieści dni. Czy takie fałszerstwo jest w ogóle możliwe i jakie może nieść za sobą konsekwencje?
Było krótko. ;)
Po raz kolejny zostałam oczarowana nieograniczoną wyobraźnią Brandona Sandersona. Starczyło mu zaledwie 128 stron i zacisze jednego pokoju, by w plastycznych opisach zawrzeć całkiem nową rzeczywistość i bardzo interesującego nowego bohatera (znaczy się bohaterkę ;)).
Sam pomysł na wytwarzanie falsyfikatu za pomocą pieczęci duszy i znaków esencji jest wyborny, a sam sposób jego wytwarzania oraz opis procesu docelowego, wiążących się z nim trudności, zamieszanych ludzi jest genialny.
Oczywiście sama Shai to już „wisienka na torciku”. Dziewczyna mimo znajomości swojego wielkiego talentu jest niezwykle empatyczna. Doprowadziła sztukę fałszerstwa do perfekcji. Z przyjemnością czyta się, w jaki sposób dokonała swoich największych dzieł. Gdyż do ich wytworzenia nie tylko potrzebny był talent, ale przede wszystkim inteligencja i ogromny spryt. Teraz gdy ma stworzyć dzieło swego życia z jednej strony czuje ten dreszczyk emocji i podekscytowanie, by się sprawdzić, ale z drugiej doskonale zdaje sobie sprawę, jakie mogą być konsekwencje i jaka będzie jej rola w trakcie oraz tuż po sukcesie.
Podsumowując. Dusza cesarza jest po prostu wyborna, a Brandona Sandersona udowodnił nam wszystkich, że wcale nie potrzeba wielu opasłych tomisk, żeby stworzyć interesującą opowieść fantasy. Gorąco zachęcam do zapoznania się z tym krótkim opowiadaniem nie tylko fanów autora, ale przede wszystkim tych, którzy jeszcze nie mieli z nim styczności, by sami mogli na własnej skórze odczuć próbkę jego talentu. :)
O książce możecie również przeczytać na blogach:
Gry w bibliotece;
Fantasmarium;
Świat bibliofila;
Świat fantasy.
Piękna nowela. I kolejna świetna magia. Sanderson mistrz.
Pod tymi słowami mogę się podpisać. :D
Mam na nią wielką chrapkę, tylko boję się, że dla mnie będzie za krótka i będę rozczarowana;p
Nie będziesz rozczarowana, mogę Cię zapewnić. :D
Również byłem pod ogromnym wrażeniem. Super, że masz osobne wydanie “Duszy” bo pomimo tego, że mała książeczka to jednak ładnie wygląda na półce i fajnie komponuje się z “Elantris”. Teraz chyba jest ciężko dostępna bo gdy kupowałem swój egzemplarz to zgarnąłem chyba jedną z ostatnich sztuk (przynajmniej nikt mnie nie uprzedził tak jak w wypadku “Olimpu” :D). No chyba, że zrobili dodruk :P
To nowe wydanie w twardej oprawie przepięknie się prezentuje. Choć czasem te opasłe tomiszcza mogą być lekko nieporęczne. ;)
Ty to masz szczęście z tymi zakupami. ;) Ja akurat wrzuciłam do koszyka zaraz jakoś na początku i też jakoś do miesiąca “się nazbierało”, więc obyłam się bez przygód. ;)
Ostatnio tyle już czytam drobnicy, że aż się prosi o kolejną cienką książeczkę. :D Tylko ten format na zdjęciach wygląda trochę… Ciężko. W sensie ciężki do trzymania jedną ręką w łóżku podczas czytania, bo wysoki i wąski. :P Nie przeszkadza?
Format jest dokładnie taki sam jak na przykład “Bohater wieków”, którego czytałeś tyle, że ta ma zaledwie 200 stron. Na zdjęciu wygląda na “wyciągniętą”. :D
A, no chyba że tak. “Bohatera” gwoli ścisłości nie czytałem, bo jeszcze nie doszedłem do niego. ;P To teraz ja się mogę trochę popastwić, muahahaha!
To znaczy, że się “obijasz”. :P
Dokładnie, chwilowo się obijam z Metrem kosztem Sandersona. :D A do tego właśnie do mnie leci paczuszka kilku książek Metra, więc…
… teraz będziesz nadrabiał zaległości ze świata postapo. ;)
Dokładnie tak! :D A przynajmniej mam taką nadzieję. :P
Jestem ciekawa czy Ci się spodoba i przede wszystkim czy taka wielka dawka Ci nie zaszkodzi. ;) (ja jednak robię sobie przerwy ;P)
Nie no, nie zamierzam cisnąć Metra cały czas, nie dałbym rady – muszę sobie przeplatać. :D Teraz było Metro, więc czas na Sandersona jak skończę “Drugą rzeczywistość”, Kinga trzeba wpleść, Pratchetta dawno nie czytałem a jeszcze inne cykle niedokończone czekają w kolejce… :D
No właśnie, ja też dawno Pratchetta nie czytałam. :D
Cóż no, to trzeba nadrobić wreszcie zaległości! :D
Myślisz, że jesteś w stanie, bez robienia nowych. ;) :D
Ale kto powiedział, że nie będę robił nowych? xP
Pff, to żadne wyzwanie i wrażenia nie robi. ;)
Podziałaj tak, żeby nadrabiać i nie robić zaległości. :P
O tak, Dusza jest świetna! :)
Tak jest świetna i wcale bym się nie obraziła jakby Pan Sanderon popełnił jeszcze parę słów o Shai po ucieczce. :D
Już sama okładka mnie zachwyciła. Tematyka również jak najbardziej przekonuje, a skoro nie jest to długa pozycja, to kto wie, może niedługo się skuszę… :-)
Nie żebym kusiła, ale wiesz książka pochłania i zajmie Ci pewnie jedno popołudnie. ;) :D