Pierwszy horror Remigiusza Mroza Czarna Madonna – czyli nowe oblicze szatana.
To było dawno temu, słoneczko świeciło wysoko na niebie, a ja postanowiłam nadrobić twórczość Remigiusza Mroza podczas biegania. W ręce wpadł mi (wtedy jeszcze całkiem świeży) pierwszy horror w wykonaniu autora pod tytułem Czarna Madonna w formie audiobooka. Ta historia wspólnej znajomości została okupiona ciężkimi dniami i wieloma miesiącami audiobook-owej posuchy. Aż w końcu w grudniu postanowiłam, że książkę jednak wypadałoby w tym roku skończyć. Więc ponownie wylądowała ona na słuchawkach podczas przyjemnego powrotu do gry Aion.
Boeing 747.
Samolot irlandzkich linii lotniczych na pokładzie z narzeczoną Filipa Szumskiego (byłego księdza) miał wylądować w Tel Awiwie o trzeciej w nocy. Niestety nigdy nie dotarł na miejsce, a Filip jak wszyscy bliscy ofiar przeżywa koszmar. Wierzy, że samolot się odnajdzie i wraz z innymi oczekuje na telefon od zamachowców. Zamiast telefonu jednak zostaje przywrócona łączność z samolotem, tyle tylko, że niemal jednoczesne sygnały pochodzą z bardzo odległych zakątków świata. Filip wraz z siostrą Anety zaczyna badać sprawę i dochodzi do przerażającego odkrycia. Podobny przebieg miała katastrofa Air Japan 123, na którego pokładzie również przewożona była Czarna Madonna.
Opętania i egzorcyzmy.
Książka do mnie nie trafiła. Pewnie duża w tym zasługa audiobooka, który powodował u mnie senność. Nie przypuszczałam, iż Krzysztof Gosztyła może kiedykolwiek mnie tak zanudzić. Książka nie miała tempa, a próby zmiany tembru głosu wyszły fatalnie.
Fabuła była zaś “rozlazła”. A próba wytłumaczenia mistyki i historii kościoła czy operowanie grozą przez opętanie albo egzorcyzmy nawiązując tragedii sprzed lat i “zapłaczkanego” byłego księdza próbującego sobie jakoś poradzić ze swoim życiem i wyrzutami sumienia – po prostu nie wyszła.
Nie mam zarzutu do autora w kwestii “researchu”, bo widać, że nie poszedł na łatwiznę i przy pisaniu książki bazował na kanonie biblijnym i przepisach Kościoła. Po prostu książce zabrakło tempa i tego zapowiadanego horroru.
Żeby nie przedłużać. Czarna Madonna Remigiusza Mroza nie spełniła moich oczekiwań i nie wzbudziła też żadnego podekscytowania czy grozy. Książkę mogłabym podsumować tak. Początek jeszcze jako tako, środek naciągnięty jak guma z majtek, a końcówka bardzo chciała być straszna. Mimo całej sympatii do autora to była najsłabsza książka, jaką miałam okazję czytać i nad warsztatem horrorów musi jeszcze sporo popracować.
Za Wikipedią:
Czarna Madonna – rzeźba lub obraz przedstawiający Maryję lub Maryję z Dzieciątkiem, na którym jest ona ukazana z ciemnym lub czarnym odcieniem skóry, wykonane przeważnie w Europie w okresie średniowiecza lub wcześniej. W tym rozumieniu terminu określenie “Czarna Madonna” nie odnosi się do wizerunków Maryi ukazanej wyraźnie jako czarna Afrykanka, które są popularne w Afryce oraz w miejscach zamieszkanych przez duży odsetek ludności pochodzenia afrykańskiego, np. w Stanach Zjednoczonych lub Brazylii.
Czarna Madonna – rzeźba lub obraz przedstawiający Maryję lub Maryję z Dzieciątkiem, na którym jest ona ukazana z ciemnym lub czarnym odcieniem skóry, wykonane przeważnie w Europie w okresie średniowiecza lub wcześniej. W tym rozumieniu terminu określenie “Czarna Madonna” nie odnosi się do wizerunków Maryi ukazanej wyraźnie jako czarna Afrykanka, które są popularne w Afryce oraz w miejscach zamieszkanych przez duży odsetek ludności pochodzenia afrykańskiego, np. w Stanach Zjednoczonych lub Brazylii.
Lubię książki Remigiusza Mroza, ale po kilku opiniach byłam przekonana, iż ta jest akurat zbyt przerażająca jak dla mnie. Po Twojej recenzji myślę, że jednak wcale nie jest taka straszna, ale jakoś nie czuję się specjalnie zachęcona :-) Może kiedyś :-)
Ja jestem ogólnie strachajło i mnie nie przeraziła tylko wynudziła. Czy warto spróbować ciężko mi oceniać, ja osobiście uważam, że lepiej poczekać może Pan Mróz spróbuje sił w kolejnym horrorze i ten pójdzie mu lepiej. ;) :)
Byłem na to nakręcony, bo bardzo lubię horrory, ale po pierwszych recenzjach zwątpiłem i ostatecznie zaniechałem pomysłu. Mam teorię, że Mróz najlepiej się czuje w kryminałach prawniczych i politycznych i te też ma najlepiej oceniane i chwalone. Pozostałe to książki niezłe lub dobre, ale niespecjalnie wyróżniające się na tle innych autorów.
Mi akurat najbardziej przypadły wojenne książki autora. Prawnicze (Chyłki) są raz lepsze raz gorsze, a politycznych jeszcze nie miałam okazji czytać. Wszystko przede mną. ;)
Miałam chyba dobre przeczucia co do tej książki ;) Utwierdziłaś mnie tylko w przekonaniu, żeby omijać ją szerokim łukiem.
Zaoszczędzisz czas na inną lekturę. ;)
Ujęłaś w tej recenzji wszystko to, co sprawiło, że… nie skończyłam tej książki. Niby horror, a grozy tu nie uświadczysz. Niby tajemnica, a jednak wszystko jakieś mdłe i nudne. Nawet nie tyle, że coś mi się wybitnie nie podobało – po prostu cała ta historia była tak totalnie nijaka, że sięgnęłam po coś zupełnie innego i zwyczajnie o niej zapomniałam. Może kiedyś skończę czytać, ale presji jakoś nie czuję. Czytałam jego “Ekspozycję” (ba, ja jej robiłam wstępną redakcję!) i było to dużo przyjemniejsze spotkanie niż to tutaj.
Dokładnie – książka była po prostu nijaka. To co miało “postraszyć” nie wyszło, a bohater zrobił się rozlazły. No nie wyszło.
Jeśli “Czarna Madonna” nie wciągnęła Cię aż tak bardzo, ale nadal lubisz tytuły prosto spod pióra Remigiusza Mroza to polecamy “Nieodnalezioną”. Książka ma szansę stać się jedną z najciekawszych pozycji tego roku, więc warto! :)
Zapewne w swoim czasie rozejrzę się za “Nieodnalezioną”. ;)
Jeszcze jednak sporo “Mrozo-pozycji” do nadrobienia. ;)