Shallan, Kaladin i Dalinar czyli Słowa światłości Brandona Sandersona.
Droga Królów to fantastyka najwyższych lotów, od której to rozpoczęłam moją przygodę z Brandonem Sandersonem. Gdy tylko na rynku ukazała się kolejna odsłona Archiwum Burzowego Światła od razu rozpoczęłam “misję czytanie”. Teraz zaś przyszedł czas na ponowne zachłyśnięcie się historią i odświeżenie Słowa światłości, zanim w moje ręce wpadnie wyczekiwany w tym roku Dawca przysięgi. :D
Z powrotem w Rosharze.
Shallan wraz Jasnah Kholin wyrusza w podróż ku Strzaskanym Równinom. Niestety na statku wydarzyła się ogromna tragedia, Jasnah ginie, a Shallan cudem udaje się ujść z życiem. Jednak duch walki nie opuszcza dziewczyny. Postanawia ona kontynuować misję mentorki i za wszelką cenę zdąża do celu.
Kaladin obejmuje funkcję dowódcy wyzwolonego mostu. Teraz jego zadaniem jest ochrona Dalinara i jego najbliższych. Co się stanie, gdy na drodze stanie jego dawny ciemiężca Amaram? Czy chęć zemsty przejmie nad nim władzę?
Dalinar trawiony przez wizje stara się za wszelką cenę zjednoczyć Alethkar. Czuje on jednocześnie, iż tuż za rogiem czai się coś wielkiego, coś groźniejszego niż arcyburze. O co chodzi z tym prześladującym Dalinara odliczaniem? Czy oznacza ono powrót Świetlistych?
Shallan rządzi. ;)
Od pierwszej strony czuć, iż Shallan i jej powoli odkrywane moce będą odgrywać w tym tomie nieobalaną rolę. Zatapiamy się w jej historii, poznajemy szczegóły jej mogłoby się wydawać “zwyczajnego” życia, poznajemy prawdę o jej rodzinie, kolejno poznajmy jej braci, aż w końcu poznajemy tajemnicę śmierci jej ojca. Do tego przez całą tę podróż z każdą kartą książki dojrzewamy wraz z bohaterką.
Kaladin tym razem nie gra pierwszych skrzypiec, ale jego rola, a szczególnie ludzkie odczucia i rozterki są niezwykle wymowne. Dobrze było znowu obserwować tę jego wewnętrzną przemianę, te targające nim wątpliwości czy wykonać coś, co jest sprzeczne z jego sumieniem. No i na koniec cudownie było ponownie brać udział w tych wszystkich dyskusjach z Syl.
Dalinar nadal jest ostoją walczącą nie tylko z samym sobą, ale także z otaczającymi go przeciwnościami. Do tego wciąż pozostaje człowiekiem honoru, załatwia sprawy po swojemu, ale doprowadza je do końca bez emocji, tak by mieć pewność, że ludzie, z którymi przyjdzie podjąć mu ostateczną walkę, są jego prawdziwymi sojusznikami i nie zdradzą go tak jak Sadeas w najważniejszej bitwie.
Jeżeli chodzi o akcję, to ponownie jak w Drodze królów nie pędzi ona galopem, ale nie można się od niej oderwać. Do tego w tej całej ferii barw otaczającego świata dostajemy coraz więcej odpowiedzi na nurtujące nas pytania, które jednak od razu rodzą kolejne. Świat się rozszerza, pojawiają się niuanse, na które warto zwracać uwagę, choćby historia Parshendich i jedyny przedstawiciel w armii Kaladina.
Podsumowując. Nie chciałabym się powtarzać, ale ciężko napisać coś innego poza tym, iż Słowa światłości Brandona Sandersona są wyśmienitym, wręcz idealnym kawałkiem fantastyki. Możecie wierzyć lub nie, ale dla mnie jednak ta książka jest także czymś więcej. Biorąc ją do ręki czułam, iż idę na spotkanie ze starymi, dobrymi przyjaciółmi. Ponownie targały mną wszelakiej maści emocje, chciałam doradzać Dalinarowi czy zdzielić Kaladina za jego błazenadę. Więc jeżeli macie ochotę na coś więcej niż książkę, to Słowa światłości będą idealnym wyborem.
Uwielbiam fantastyke! Nie czytalam poprzednien czesci ale wszystko da sie nadrobic. Bo to w koncu moje klimaty ksiazkowe
Koniecznie musisz nadrobić.
Tych smutnych? Więcej, o zgrozo. Ja parę lat życia z pewnością straciłam po tym wszystkim, na co Sanderson wystawił naszych bohaterów
Ty mnie normalnie straszysz. ;)
Żeby nie wierzyć Ci na słowo, już dzisiaj zabieram się sama za “zbadanie sytuacji”. :P
Saaaandeeeeersoooooon!!!
Podobnie jak Ty, ja również wracam do “Drogi królów” i “Słów światłości” jak do starych, dobrych przyjaciół, za każdym razem odkrywając coś nowego i niezwykłego.
Przygotuj się na prawdziwą emocjonalną huśtawkę przy “Dawcy”, chusteczki też się przydadzą;)
Tylko nie mów, że emocji jest więcej niż w “Słowach…”, bo nie wiem, czy moja pikawa to przeżyje. ;)
Zakończenie było prześwietne. Że też ten “Dawca…” musi być na razie tak drogi po angielsku.
W sumie jakby nie patrzeć to dwa polskie tomy (bez promocji) wyjdą podobnie…
A na Libristo jest nawet jakaś promocja i książka jest za 80zł.
A ja nadal czekam, aż będzie więcej tomów, żeby zabrać się za ABŚ ;) po takich recenzjach jest to dość trudne (ha… bardzo trudne!), ale jak pomyślę w jakim zawieszeniu zostawi mnie nieskończona seria, to jednak wolę pielęgnować cnotę cierpliwości. I podsycać prywatny hype takimi recenzjami :D
Bierzesz to od złej strony. ;)
Dzięki temu, iż ABW wydawane jest tak wolno, masz szansę rozkoszować się historią kilkakrotnie. Jak zaczniesz teraz, to przed tomem IV będziesz mogła sobie odświeżyć trzy wcześniejsze i na nowo przeżywać uniesienia związane z ich czytaniem. :P
Taaa, też sobie tak tłumaczyłam… a potem zaczęłam się zastanawiać, jakie są szanse, że moja lista książek “do przeczytania” skurczy się wystarczająco, żebym mogła z czystym sumieniem co rok-półtora czytać te cegły po raz kolejny ;)
Mogę Cię zapewnić, że się nie skurczy, a wręcz jeszcze wydłuży.
No i będą też przerwy 2-letnie więc spokojnie dasz radę. ;)
Niedługo sięgam, więc sam ocenię. Ale podejrzewam, że opinia i wrażenia będą bardzo podobne. :)
Czekam na równie emocjonującą recenzję taką, jak ta z “Na południe od Brazos”. :D
Bardzo możliwe, że taka będzie. W przypadku “Drogi” też dość emocjonalnie mi to wyszło, tak myślę. :)
Tak się zastanawiam, czy w przypadku ABW da się nie emocjonalnie?
Chyba nie. :)
Doskonałe fantasy. “Dawca przysięgi” już czeka na półce i kusi :)
To działaj wtedy przestanie Cię kusić. ;)
No tak, ale druga część tego tomu dopiero w kwietniu, olaboga ;)
Da nam to czas na ochłonięcie po części I. ;)
W tym tomie polubiłam Shallan ;) To teraz bierzesz się za Dawcę? Ja się pocieszam Elantris… Oprócz tej książki został mi jeszcze Bezkres Magii i z Cosmere to już wszystko :( Potem to już tylko Alcatraz do czytania aż do premiery Dawcy II… :(
Kończę “Konigsberg” i Dawca. :D
Mi z Sandersona jeszcze trochę zostało, a teraz jeszcze Aniołek przyniesie cykl Mściciele. Więc będzie co czytać. :D