Zdobycze października 2017 – tym razem skromniutko. ;)
Ze względu na wycieczkę do domu rodzinnego z lekkim poślizgiem (tak, nadal staram się okiełznać mojego zakupowego demona ;)) przedstawiam bardzo skromniutkie zdobycze października 2017.
A co dołączyło do mojej biblioteczki:
Ostatniego zeżrą psy Stanisław Nieściur.
Jeżeli chodzi o Fabryczną Zonę można powiedzieć, iż mamy z mężem taki fetysz i każda książka (przynajmniej do dzisiaj) musi znaleźć się na półce. Więc nowego Nieściur-a nie mogło zabraknąć. ;)
Dwór skrzydeł i zguby Sarah J. Mass.
Bardzo przypadły mi do gustu dwie poprzednie części cyklu Dwór cierni i róż, a ponieważ stoją na półce więc nie mogłam się oprzeć i nie uzupełnić kolekcji. ;)
Zakuty w stal Miroslav Zamboch.
W poprzednim miesiącu na życzenie ślubnego uzupełniłam Zambochy. ;) No więc żeby być w miarę na bieżąco świeżynka do kolekcji. :)
A jak Wasze październikowe zdobycze?
Z tego stosiku Maas tak za mną jakoś chodzi, ale ciągle nie mogę się zebrać. Pewnie dlatego, ze opinie są skrajne i trochę się boję rozczarowania – dlatego ciągle schodzi na dalszy plan, bo przecież “teraz mam za dużo innych rzeczy do przeczytania” ;)
Ja właśnie przez te skrajne opinie sięgnęłam po Mass, akurat zaczęłam od “Szklanego tronu”.
Ważne przed sięgnięciem jest to, żebyś nie nastawiała się na cudo – to są po prostu czytadła i czasem niektóre momenty przyprawiają o swoiste WTF, ale jak dla mnie te książki są takim dobrym “wyłącznikiem”, szczególnie jak mam 1000 spraw na głowie. :)
W takim razie życzę przyjemnej lektury i zaczytanego listopada! :)
Dziękuję i również życzę zaczytanego listopada! :)
Rozumiem, że po przeczytaniu “Ostatniego…” rzeczywiście zeżre piesa?;)
Choć niczego pani Mass nie czytałam, to bardzo dobrze rozumię potrzebę posiadania całości cyklu na półce:)
Pozdrawiam,
Ania z https://ksiazkowe-podroze-w-chmurach.blogspot.com
No ba, piesa już zeżarła. ;)
Co do Mass to żałuję tylko, że takie opasłe tomiska są wydawane w miękkiej oprawie. Niestety nie służy to książce. :/
Ja nic nie kupiłam i muszę się tym pochwalić :) Z Twoich nabytków nie czytałam nic. Zastanawiałam się nad Mass ale ostatecznie stwierdziłam, że to chyba nie dla mnie :)
Normalnie szacun. Też nadarzy się w mojej karierze taki miesiąc. ;)
Mass polecam jako niezobowiązujące czytadełko i jeżeli już to właśnie tę serię, jest sporo lepsza niż “Szklany tron”. Choć już zaczyna wiać trochę telenowelą. ;)
Widzę dwie pozycje UW, więc mi to wystarczy, żeby uznać październikowe nabytki za udane i bardzo dobre. :) O swoich już pisałem, więc nie będę się powtarzał. Udanego listopada. ;)
Edycja: Jedną pozycję UW, nie dwie. Teraz się spostrzegłem, że to dwa foto jednej książki. Ale to w sumie niewiele zmienia. ;)
Tylko jedna z UW, ale i tak półka mi się już skończyła. ;)
Również udanego listopada życzę. :D
Ten Welin w tle wzbudza we mnie największą zazdrość :P
Generalnie może kiedyś przeczytam Dwory, bo pierwszy tom wyjątkowo pozytywnie mnie zaskoczył (przynajmniej początek, bo im dalej, tym większe rozmemłanie typowe dla Maas), ale np. z Zambochem nie polubiłam się przy okazji Koniasza i jakoś tak omijam go szerokim łukiem. Może niesłusznie?
I teraz nie wiadomo dlaczego na każdym zdjęciu w tle zaczyna pojawiać się Welin. ;)
Mass się dobrze czyta dla relaksu i wtedy to rozmemłanie absolutnie nie przeszkadza.
Co do Zambocha to Koniasza (słyszałam, iż nie jest to dobra książka na rozpoczęcie znajomości) nie miałam okazji czytać, ale za to bardzo do gustu przypadł mi po przeczytaniu W służbie klanu.
Na początek przygody z Zambochem proponuję “Percepcję”, od Koniasza faktycznie lepiej nie zaczynać. Nie jest może zły, ale nie powala ;)
A zdobycze wcale nie skromne i bardzo apetyczne :D
Patrząc na pryzmat ostatnich to bardzo skromne. ;)
To może dam jeszcze szansę Zambochowi ;) Zwłaszcza, że Na ostrzu noża czytałam w 2010/2011 (datę pamiętam lepiej niż treść książki, bo wypożyczałam z biblioteki w Gdyni, a mieszkałam tam na czwartym roku studiów), więc sporo się od tego czasu zmieniło również w moim guście literackim.
I to jest konkretne podejście do tematu. ;) :D