Historia, magia, krew i „odrobina” nieprzyzwoitości – Czas żelaza Angus’a Watson’a.
Od dłuższego czasu łypałam w kierunku trylogii Angusa Watsona, gdyż słyszałam o niej wiele pochlebnych opinii. Do tego bardzo lubię książki, w których historia, magia oraz wyobraźnia autora przeplatają się wzajemnie i tworzą niezapomniane show. Można więc powiedzieć, iż w końcu „spięłam…” i przestałam tylko spoglądać, a w końcu zrealizowałam plany i sięgnęłam po pierwszy tom serii Czas żelaza pod tym samym tytułem.
Mamy rok 60 p.n.e. Brytowie szykują się na inwazję Juliusza Cezara.
Poznajcie Dug’a Fokarza – nieco pechowego, acz rosłego najemnika, który doskonale wymachuje ciężkim młotem. Zmierza on obecnie na południe, by kontynuować swoją przygodę z wojaczką w armii króla Zadara, do której pragnie się zaciągnąć. Jednak jego wielkie serce nie pozwala mu dopiąć celu, gdyż po raz kolejny wplątuje się w akcję ratowania „niewłaściwych” ludzi. Do tego na jego drodze staje tajemnicza dziewczynka imieniem Wiosna oraz wojowniczka – utalentowana łuczniczka Lowa Flynn, zdradzona przez króla, która pragnie zemsty. Intryg nie ma końca, trup ściele się gęsto, a Dug, choć nie planował tego wszystkiego, znajduje się obecnie w centrum wydarzeń. Jak potoczą się jego losy oraz dwóch uroczych towarzyszących mu dam musicie przekonać się sami.
Młot, intryga i miłość w tle.
Książka od początku mnie zaintrygowała i porwała, a wszystkiemu winien niesamowicie sympatyczny chłop na schwał – główny bohater Dug Fokarz. Gość chce być zwyczajnym wojakiem, ale jego wielkie serce nie pozwala mu odejść i odwrócić się plecami od problemów innych ludzi. Mimo tego, iż zdawałam sobie sprawę, że jest on (chyba ;)) głównym bohaterem, to cały czas drżałam i kibicowałam mu, gdy pakował się w tarapaty.
Co do towarzyszących mu dwóch dam, to również nie da się ich nie polubić. Wiosna to rezolutna, rozgadana 8-letnia dziewczynka, która zdaje się znać odpowiedź na każde pytanie i potrafiąca znaleźć wyjście z każdej sytuacji. Natomiast Lowa Flynn wybitna była wojowniczka z obozu Zadara wydaje się być zimną sucz szukającą zemsty. Jednak okazuje się, iż również ona ma kawałek serca i niezwykle ciekawą historię.
Cała akcja i bohaterowie okraszeni się heroicznymi i krwawymi walkami, rozlicznymi trupami, wielką intrygą i delikatną nutką druidzkiej magii, która nie narzuca się, a dodaje tylko książce i bohaterom lekkiej tajemniczości.
Podsumowując. Czas żelaza Angusa Watson’a to bardzo dobre fantastyczne czytadło napisane prostym i lekkim językiem. Ilość dynamicznej akcji sprawia również, iż książkę czyta się niezwykle przyjemnie, a 600 stron umyka nie wiadomo kiedy. Jedynym problemem dla sporej rzeszy czytelników może być jednak bezkompromisowa brutalność i wulgarny język wojowników. Jeżeli jednak ten drobiazg Wam nie przeszkadza, to warto zapoznać się z debiutem autora.
Książka o najemniku z małą dziewczynką u boku? Piszę się na to, bo brzmi przezabawnie XD
Ale tak serio to bardzo się cieszę, że prowadzisz bloga, bo tyle ciekawych pozycji podrzucasz, że aż miło! Tylko jeszcze czasu na czytanie trochę wyczaruj, będę jeszcze bardziej wdzięczna;)
I to z jaką małą dziewczynką u boku. :D
Bardzo się cieszę, iż podobają Ci się moje propozycje książkowe, a co do czasu to sama jestem na deficycie. ;) Jak znajdę jakiegoś druida/wróżkę/wiedźmę/czarodzieja/… to szepnę też słówko o Tobie. ;) :D
Książka sądząc po opisie fabuły raczej nie dla mnie, ale myśle, że bedzie dobrym pomysłem na prezent świąteczny dla koleżanki, także zaraz zapiszę sobie tytuł :)
To już jak najbardziej odpowiedni czas na zadbanie o prezenty świąteczne. Mam nadzieję, że koleżance się spodoba. :)
Nie kuś, kobieto! O książce pamiętam od zeszłego roku, ale na sto procent nie znajdę na nią czasu (vide: półkowniki). A ty mi tu takie recenzje pod oczy… ;)
Tak tylko Ci chciałam o niej przypomnieć, bo jakby przypadkiem za bardzo się zakurzyła, to może Ci się z oczu stracić. ;)
Cieszę się, że Ci się podoba :) Planuję do niej wrócić (zaczęłam równolegle Czas żelaza i Obietnicę krwi, i prochowi magowie pochłonęli mnie bez reszty – właśnie kończę trylogię i mam nadzieję wrócić do Angusa W. ;)) i ostatnio trafialam na same marudzące recenzje. Mam nadzieję, że mi też przypadnie do gustu :D
Tak, wiem McClellan – kusicie mnie strasznie, ale jeszcze staram się bronić. ;)
Co do czasu żelaza, to powinno Ci się spodobać.
Nie broń się, tylko bierz :D
A Czas Żelaza brzmi naprawdę fajnie. W szczególności do gustu przypadł mi główny bohater, lubię takich :) No nic, trzeba dopisać do listy i się za to brać, ale najpierw muszę uszczuplić trochę zapas nieprzeczytanych książek z półki… plus mam ochotę na jakąś starszą fantasy :)
No właśnie te zapasy nieprzeczytanych książek, a Ty mi tu „bierz”. ;)