Żałobne opaski Brandona Sandersona czy uda się odzyskać mityczne opaski należące do Ostatniego Imperatora?
Piąta odsłona cyklu Ostatnie Imperium oczarowała mnie totalnie. W zasadzie tuż po odłożeniu książki chciałam natychmiast zabrać się za czytanie kolejnego tomu z uroczym Waxilliumem. Postanowiłam sobie jednak dawkować tę przyjemność i Żałobne opaski odstawiłam na półkę – nie na długo. :) Wracam więc do czwórki przemiłych bohaterów, którzy całkowicie skradli moje serce. ;)
Gdzie są mityczne metalmyśli należące do Ostatniego Imperatora?
Steris i Wax właśnie dziś mają stanąć na ślubnym kobiercu. Jednak mimo opracowania przez przyszłą małżonkę 1001 sytuacji, które mogą się wydarzyć, nie przewidziała ona jednego. Zawalenia się podczas uroczystości wieży ciśnień, która spowodowała małe podtopienie nie tylko państwa młodych, ale również gości. Do tego jakby wszystko sprzysięgło się przeciwko “młodym”. W mieście pojawia się tajemniczy uczony z niezwykle ważnymi informacjami, które mogą zaważyć na losie Elendel. Oszalały po utracie kolca kandra wrócił do swoich z niezwykłymi rysunkami Żałobnych opasek, które podobno niegdyś nosił sam Ostatni Imperator. Osoba, która je zdobędzie posiądzie niewyobrażalną moc. Wax z przyjaciółmi wyrusza w niebezpieczną podróż do Nowego Seran, by tam poznać odpowiedzi. Czy Waxillium odzyska opaski? No i czy w końcu Steris uda się go doprowadzić przed ołtarz? ;) Te i wiele innych odpowiedzi musicie wyczytać w książce sami.
Nie ma to jak Steris :D
Po skończeniu Stopu prawa nigdy bym nie powiedziała, iż Steris stanie się jednym z moich ulubionych charakterów i swoim zachowaniem wzbudzi takie pokłady sympatii. Ta mocno antypatyczna osóbka już w Cieniach tożsamości pokazała, iż pierwszy tom nie był jej mocną stroną. ;) Jednak to, co działo się tutaj, przerosło moje najśmielsze oczekiwania. :D
Niestety na tej fantastycznej kreacji Steris ucierpiała dość mocno Marasi. Stała się ona trochę tłem, które owszem odgrywa jakąś rolę, ale nie są to już na pewno “pierwsze skrzypce”.
Co do Waxilliuma to nadal jestem nim oczarowana, a ten tom tylko mnie uświadczył w tym przeświadczeniu. No i jeszcze nieziemski Wayn – ten to dopiero pozamiatał. ;) Więcej nie odważę się nic dodać, ale uśmiech cały czas nie schodzi z mojej twarzy.
Zaczęłam tak nietypowo od bohaterów, więc jeszcze dwa słowa do fabuły. Nie przypuszczałam, iż Sanderson jest w stanie mnie aż tak bardzo zaskoczyć i że przez niego zarwę (po raz kolejny) połowę nocki. Trzymając książkę w rękach cały czas czułam napięcie i nie mogłam pozwolić sobie na to, żeby odłożyć ją choćby na 5 min. Niezwykle dynamiczna akcja, wuj, zaginiona siostra, nowe technologie, mnóstwo informacji, które weryfikują naszą wiedzę z poprzednich tomów… Ciężko wymienić wszystko, żeby za wiele nie zdradzić. Mogę jednak zapewnić, że jest ekscytująco. :D
Podsumowując. Żałobne opaski Brandona Sandersona, to kolejna fenomenalna pozycja spod pióra autora. Jest tylko niestety jeden problem. Na dalsze losy czwórki bohaterów przyjdzie nam zapewne jeszcze długo poczekać. :( Nie mniej jednak gorąco polecam i zachęcam do zapoznania się z cyklem Ostatnie Imperium już teraz. :D
Na koniec jeszcze coś dla oka, czyli cudowne ilustracje z książki. :)
Też Steris dużo zyskała w moich oczach i stała się jedną z ulubionych damskich bohaterek książkowych :) Ogromne to było zaskoczenie, i tak duży postęp w rozwoju postaci :D Ten tom sama czytałam chyba do późna w nocy, bo co tam się działo…! I jak tu iść spać nie poznając końca? :)
Tak się właśnie zastanawiałam czy autor na początku nie miał innego pomysłu na tę postać, a ostatecznie jednak zmienił front. ;) Jeżeli miał zaś taki zamiar to rozegrał to fantastycznie. No i to budowanie napięcia – tu się nie da iść spać. :D
Nie myślałam o tym w ten sposób, ale faktycznie, jeśli to było specjalnie to wyszło super :D Tak! Jeszcze pamiętam, że tak się emocjonowałam, że aż pisałam do koleżanki na którym fragmencie akurat jestem i co przeżywam… tak pod koniec już, bo co tam się działo… :D
Ty pisałaś do koleżanki, a mój ślubny co chwila się odwracał i mówił “idź już spać”, a ja szybko “wiesz, że…” Widać, że emocje w nas buzowały. ;) :D
Muszę ćwiczyć silną wolę… Muszę ćwiczyć silną wolę… Muszę zaczekać aż Sanderson skończy “Archiwum…”. Nie mogę się dać pokusie.
Nie czekaj na skończenie “Archiwum…”, bo może Cię emerytura zastać, a takie fajne książki Ci umkną. ;)
Ja bym powiedział “Nie ma jak Sanderson”. Uwielbiam gościa i każda jego książka to dla mnie maksymalna przyjemność i eskapizm do potęgi. Fajnie, że Ci się podobają dalsze losy ze Scadriala. Ja byłem mega ciekaw jaki poziom będą miały po poprzedniej – rewelacyjnej – trylogii z Vax i Kelsierem. Nieco słabiej, ale mimo wszystko bardzo dobrze mi się czytało przygody Waxa i Wayne’a i jak zwykle Sandi zachwycał opcjami z metalami i ich zastosowaniem. Nie mogę się doczekać ostatniego, czwartego tomu. Wiesz, że ogólnie mają być jeszcze 2 trylogie z tego świata? :)
Mi przygody Wax-a i Wayne’a strasznie spodobały się głównie przez to, iż dalej jesteśmy w tym świecie z metalami, odkrywamy ich zastosowania, a przy tym Sanderson zaserwował nam tę historię na całkiem inny sposób. Za to tego autora wielbię. :D
Aż dwie trylogie – lubię to. :D Ta wiadomość cieszy, szczególnie iż ja sama zatrzymałam w głowie wiadomość o jednej. ;) :P
Steris!!! Ja również jestem całkowicie nią zauroczona, choć przyznam, że nawet w pierwszym tomie ją lubiłam, mimo że była zimną, ponurą dziewczyną. Ale tutaj Wax byłby głupcem, gdyby jej nie pokochał.
Sanderson potrafi stworzyć bohaterów, których naprawdę ciężko nie kochać/lubić/nienawidzić (przede wszystkim w swoich cyklach adult fantasy, bo z fantastyką młodzieżową jest różnie). Na pewno jeszcze nie raz wrócę do drugiej cyklu ze świata z mgły zrodzonych:)
Pozdrawiam,
Ania z https://ksiazkowe-podroze-w-chmurach.blogspot.com
Tych młodzieżowych jeszcze nie miałam okazji czytać. Natomiast masz rację Sanderson potrafi tak wykreować bohaterów, iż nie sposób ich nie pokochać/lubić/nienawidzić. :D
O, wygląda na to, że jednak muszę się zabrać za tę drugą serię :) Jakoś po Ostatnim Imperium czułam, ze wyczerpałam temat, a kontynuacja na pewno mu nie sprosta. Widzę, że jednak nie do końca miałam rację. Teraz tylko pytanie, sięgać od razu po pierwszy tom zalegający na półce, czy raczej poczekać, aż wszystkie tomy bezpiecznie się ukażą? :) Te dylematy czytelnika :D
Ja też na początku myślałam, że po śmierci Vin i Elenda nie bardzo jest sens kontynuować wątek. Sanderson jednak po raz kolejny udowodnił mi, jak bardzo się myliłam. ;)
Czy czekać? Cóż to dobre pytanie. Z jednej strony fajnie by było, ale z drugiej jeden Pan Bóg wie kiedy doczekamy się kontynuacji. Najwyżej sobie odświeżysz. ;)
Cóż, pewnie tak to się skończy, że i tak po nią sięgnę, zanim ukaże się ostatni tom ;) na razie doczytuję inne zaległości i fakt, że ta seria nie jest skończona, pozwala mi spychać ją na dalszy plan bez wyrzutów sumienia ;)
Powołując się na Ciacho zwróć uwagę, iż mają być jeszcze dwie trylogie w tym świecie więc może na emeryturze uda Ci się sięgnąć po całość. ;)