Trzecia odsłona Cyklu Milenium czyli Obietnica następcy Trudi Canavan.
Nie da się ukryć, iż bardzo polubiłam twórczość Trudi Canavan. Cała przygoda z książkami tej autorki rozpoczęła się dość niewinnie od prezentu ślubnego jednego z moich znajomych, który znając moje upodobania postanowił zainspirować mnie właśnie odkrytym cyklem Era Pięciorga. Po jego zakończeniu już sama namiętnie poszukiwałam innych książek autorki. Obecnie jestem na bieżąco więc z niecierpliwością wypatruję każdej książki spod jej pióra. Więc wyobraźcie sobie moje zniecierpliwienie, gdy Obietnica następcy, czyli trzecia odsłona Cyklu Milenium, była wydana z opóźnieniem i to prawie o rok. ;)
Co słychać u Rielle i Tyen’a?
Od wydarzeń opisywanych w Aniele Burz minęło pięć długich cykli. Tyen, który został okrzyknięty szpiegiem znalazł nowy dom wśród Ceramików z Doum. Natomiast Rielle po ukryciu Qualla wśród Podróżników również stara nie rzucać się w oczy swoimi magicznymi umiejętnościami. Na szczęście ma niezwykły artystyczny talent, dzięki czemu może realizować się na tym poletku i układa mozaiki w Murai.
Los obu bohaterów ponownie połączył się, gdy oboje próbują zażegnać konflikt między dwoma światami, w których aktualnie przebywają. Czy uda im się pogodzić zwaśnione światy? A co z Quall’em, który właśnie wkracza w dorosłość? Czy Rielle będzie umiała wypełnić złożone obietnice? Co z Tyen’em, który ma swoje zobowiązania wobec Velli? No i gdzie w tym wszystkim jest Baluka, Odnowiciele i ten, który najbardziej na świecie pragnie wskrzeszenia i powrotu Reana?
Dobro, zło oraz magia.
Początek książki ponownie dał mi upragnione zatopienie się w cudownie wykreowanych światach pełnych magii i różnorakich cywilizacji. Przy tych wspaniałych opisach w mej głowie każdy ze światów od razu maluje się pełnią barw i szczegółów, które autorka implikuje w bardzo delikatny sposób. Z jednej strony coś narzuca, a z drugiej daje pole do popisu wyobraźni.
Bohaterowie ponownie bardzo wyraziści i nadal nie przesadzeni ani w jedną, ani drugą stronę.
Rielle doskonale spełnia się w roli bezinteresownej bohaterki. Jej celem jest ochrona, nauka Qualla oraz niedopuszczenie do powrotu Reana. Poświęca dla tej idei swoje życie i nieśmiertelność. Dzięki temu powróciła do spełniania wielkiego marzenia, jakim jest tworzenie magii.
Tyen zaś ponownie stara się zadowolić wszystkich, tak by jednocześnie nikogo nie skrzywdzić. Chce chronić Rielle i Qualla czy też Balukę, z drugiej strony wciąż spotyka się z tym, który chce powrotu Reana na ziemię – Dahlim. Podejmuje trudne decyzje, lawiruje między dobrem i złem. Jednak jego “ruchy” i decyzja w sprawie Velii są mistrzostwem świata. ;)
Quall to klasyczny, porywczy dzieciak, który wie wszystko lepiej. Do tego trzeba mu oddać, iż jest bardzo inteligentny, zachłanny na wiedzę, a co najważniejsze lojalny wobec tych, z którymi spędził to życie, które pamięta.
Akcja – czyli tu leży pies pogrzebany ;)
Podsumowując. Jestem zaskoczona i troszeczkę zawiedziona. Obietnica następcy, która zapowiadała się na jedną z najbardziej dopracowanych książek autorki okazała się przeciętna. Nie, nie jest zła, ale “apetyt rośnie w miarę jedzenia”, a w książce (szczególnie w drugiej połowie) widać jakiś spadek formy, czy też może zniecierpliwienie. No i w sumie po odłożeniu książki na półkę, nie wiem, czy to był już koniec, czy może mam się jednak spodziewać kontynuacji cyklu.
Czy książkę warto przeczytać? Warto, choćby po to, by poznać dalsze losy Rielle, Tyen’a, Baluki czy Qualla. No i oczywiście warto dać się porwać i dowiedzieć się, kto zostanie (lub nie) następcą.
To ja może już poczekam, aż ona to skończy, bo tej serii czytałam tylko jeden tom :)
Czwarty tom “Maker’s Curse”ma się ponoć pojawić w 2019, ale biorąc pod uwagę poślizg obstawiam 2020. ;)
No to chyba serio poczekam. Taką miałam przerwę, że nie jest mi żal robić dłuższej… zresztą Canavan po prostu mi się dobrze czyta, nie żebym jakoś specjalnie za nią szalała :) A wiesz może, ile to ma mieć tomów?
Cały czas myślałam, iż będzie to trylogia. Niedawno na stronie autorki pojawiła się informacja, że tom IV – czy planuje coś więcej, nie mam pojęcia.
Ta Cavani już mnie kilka razy kusiła, głównie w Biedronce. Naprawdę warto? Do czego byś przyrównała te fantasy?
Czy warto? To ciężkie pytanie. Bo autorka przez jednych jest wielbiona, a przez drugich nienawidzona. Trzeba to sobie powiedzieć, iż pięknie “maluje” światy magii, kreuje bardzo ciekawych bohaterów, a z drugiej strony potrafi wykazać się ogromnymi braki w warsztacie.
Wprowadza jakąś rasę, zwierzę które będzie się przewijać przez całą trylogię, odgrywać jakąś rolę, a nie będziemy o nim wiedzieć dokładnie nic (“Era pięciorga” i Veez).
Spotkałam się bardzo często z informacją, iż to fantasty to taki twór pomiędzy Potterem w drodze do Sandersona (do tego bardzo wiele brakuje).
Przygodę z Trudi Canavan rozpoczęłam i zakończyłam na Trylogii Czarnego Maga. Pierwszy tom mnie zachwycił, a potem już było coraz gorzej. Ostatecznie stwierdziłam, że to jednak nie moje klimaty.
Ja gdzieś spotkałam się z opinią, że albo twórczość Canavan się podoba, albo nie – nie ma tych osób pomiędzy. Więc jak się nie spodobało to szkoda się męczyć i czytać inne książki spod pióra autorki
To ja należę do tej grupy na “nie”. Czytałem pierwszy tom Trylogii Czarnego Maga i stwierdziłem, że to zdecydowanie nie dla mnie. Było tam zdecydowanie dużo akcji i kuszenia poznaniem tego, co dalej, ale cała reszta mnie zniechęciła.
W kuszeniu Canavan jest dobra. ;)