• Home
  • Zona
  • Fabryczna Zona #23: Dzieci martwej ziemi

Fabryczna Zona #23: Dzieci martwej ziemi

Dzieci martwej ziemiDzieci martwej ziemi Jana Waletowa, czyli zmarudziłam, ale i tak przeczytałam. ;)

Po przeczytaniu Ziemi niczyjej Jana Waletowa byłam bardzo niezadowolona z tego, co zaserwował nam autor. Cała akcja kręciła się bowiem wokół politycznej intrygi, a to, co powinno być sednem historii, zostało potraktowane trochę po macoszemu. Odkładając książkę na półkę zastanawiałam się nawet czy jest sens kontynuować przygody Michaiła Siergiejewa, ale ślubny przeczytał i stwierdził, że nie jest najgorzej więc postanowiłam wygospodarować trochę czasu i spojrzeć przychylnym okiem w kierunku Dzieci martwej ziemi.

Wróćmy zatem na Ukrainę po katastrofie zwanej Potopem. To tam Michaił chcąc pozyskać znaczne ilości lekarstw dla “szpitala” w Strefie zgodził się na dostarczenie próbki berylu nijakiemu Ali Babie. Zaplanowane spotkanie nie dochodzi jednak do skutku, gdyż nawet taki niebezpieczny i bezwzględny twardziel jak Ali Baba okazuje się mieć miękkie serce, za co płaci ciężkimi obrażeniami. Kim są Dzieci martwej ziemi i czy Michaiłowi uda się pozyskać lekarstwa dla ludzi, którzy wciąż przebywają w Strefie?

Retrospekcje, polityka i “dwa zdania” ze Strefy.

Dzieci martwej ziemiPonownie zagłębiamy się bardziej w wątki polityczne niż działanie i akcję ze Strefy. Choć muszę przyznać, iż nareszcie w tym temacie coś drgnęło, a motyw Dzieci nadał odrobinę pikanterii książce.

W całej tej politycznej otoczce, w której niestety ja wciąż tracę wątek, pojawia się jeszcze jedna rzecz, którą mogę zapisać na plus. Mianowicie retrospekcje nie polityczne z życia Michaiła. Takie jak choćby akcja na Kubie, w której możemy dowiedzieć się sporo o głównym bohaterze książki.

Podsumowując. Nadal nie jestem ukontentowana, ale widzę światełko w tuneli. Bowiem Dzieci martwej ziemi są w moim odczuciu znaczne lepsze od Ziemi niczyjej. Wciąż jednak w książce za wiele polityki, która może i ma wnosić jakiś zarys sytuacyjny, ale jak dla mnie jest tylko sztucznym zapychaczem i spowalniaczem akcji właściwej. Liczę na to, iż w kolejnej odsłonie (zakończenie wyraźnie sugeruje kontynuację) autor odstawi politykę na boczny tor, a postawi na bohatera w jego naturalnym środowisku.

O książce możecie również przeczytać na blogach:
Ustatkowany gracz;
Zabookowany.

6 komentarzy

Dodaj komentarz

*

Wyrażam zgodę