Stop prawa – czyli Brandon Sanderson ponownie w natarciu. ;)
Po krótkiej przerwie ponownie Brandon Sanderson w natarciu. Mimo iż mocno kusiło mnie Elantris postanowiłam kontynuować swoją przygodę z cyklem Ostatnie Imperium i sięgnęłam po kolejną dawkę Allomancji i Feruchemii pod przykrywką książki Stop prawa. ;)
Od wydarzeń opisywanych w Bohaterze wieków minęło już trzysta lat. Ekipa na czele z Kelsier-em, Vin oraz Elend-em jest już tylko wspomnieniem, częścią wyznawanej religii i historii. Scandrial od ich śmierci bardzo się zmienił. Nie chodzi tylko o oczywisty rozwój “technologiczny” w postaci kolei, broni palnej czy elektryczności, ale także o pojawienie się na świecie Podwójnych – ludzi posiadających zdolność korzystania zarówno z Allomancji jak i Feruchemii.
Jednym ze szczęśliwców mogących posługiwać się tym talentem jest główny bohater książki, samozwańczy stróż prawa, doskonały rewolwerowiec – Waxillium Ladrian. Ten otóż dżentelmen, który spędził ostatnie dwadzieścia lat pilnując porządku w Dziczy (taka tam mało gościnna kraina pełna przemocy) może poszczycić się Allomatycznym odpychaniem metali oraz Feruchemicznym zmniejszaniem/zwiększaniem ciężaru swojego ciała. Obecnie jednak po rodzinnej tragedii musiał “odwiesić swe pistolety na kołek” i przejąć obowiązki głowy arystokratycznego rodu w stolicy Elendal. Jednak czy po tylu latach Wax będzie umiał usiedzieć w miejscu, gdy w mieście pojawia się tajemniczy gang Znikaczy?
Spodziewałam się czegoś innego ;)
Książka trochę mnie zaskoczyła. Spodziewałam się bowiem czegoś zupełnie innego, bardziej stonowanego i może nieco bardziej poważnego. ;)
Fabuła mocno odbiega od tego, co mieliśmy okazję czytać w pierwszych trzech tomach cyklu. Owszem jest fantastyka, jest walka – ale teraz otrzymujemy jeszcze kryminalną zagadkę, którą próbujemy rozwiązać wraz z głównym bohaterem. A wszystko to w klimacie przypominającym bardziej Dziki Zachód, gdzie akcja gna do przodu, a napięcie rośnie.
No i jeszcze dwa słowa o świetnie wykreowanym nowym bohaterze, który skradł moje serce. ;) Waxillium Ladrian – inteligentny gość z zasadami i fenomenalnym, uwielbianym przeze mnie ironicznym poczuciem humoru. Jego przekomarzania się z przyjacielem Wayne’m nadają dodatkowy smaczek książce i doskonale rozładowują napiętą sytuację. Obu gości nie da się nie polubić. :)
Podsumowując. Stop prawa Brandona Sandersona to niezwykle udana, lecz zupełnie inna kontynuacja trylogii Ostatnie Imperium. Może ona poszczycić się nowym, równie ciekawym bohaterem, a także wnosi do historii dodatkowy steampunkowy i kryminalny smaczek. :) Gorąco polecam nie tylko fanom Brandona Sandersona.
Na koniec jeszcze kilka ilustracji z książki. Miłego czytania :D
9 komentarzy
victoriiix
22 sierpnia 2017 at 13:28Sanderson podobno jest super. Słyszałam o nim wiele dobrego, ale jakoś te grube książki mnie odstraszają. Nie jestem też bardzo przekonana do fantastyki, więc na razie odpuszczę sobie tego autora.
Sylwka
22 sierpnia 2017 at 19:16Koniecznie musisz spróbować. Początek cyklu Ostatnie Imperium to rzeczywiście pokaźne tomiska, ale “Stop prawa” to przy nich książeczka (niecałe 400 stron) i całkiem oddzielna historia. Więc nie czytając trzech poprzednich spokojnie zorientujesz się we wszystkim :)
Ewelina z Gry w Bibliotece
23 sierpnia 2017 at 10:51Chyba pierwsza pozytywna recenzja kontynuacji Ostatniego Imperium na jaką trafiam… Ale to dobrze, bo książka leży u mnie na półce i nie może doczekać się swojej kolejki właśnie przez to, że wszyscy wkoło jacyś rozczarowani byli. Po Twojej recenzji spojrzę na nią przychylniejszym okiem :)
Sylwka
24 sierpnia 2017 at 07:50Ja tam spotkałam się z większą ilością pozytywnych opinii. Nawet wczoraj na Instagramie @latajace_ksiazki przyznała, że to jej ulubiona część całego cyklu. Więc chyba miałaś po prostu pecha. ;) :D
Kirima
3 września 2017 at 20:55Potwierdzam, że miałaś pecha, mi się Stop prawa ogromnie podobał :D
duch lasu
3 września 2017 at 20:46Też udało mi się tę książkę w tym (a w zasadzie to w zeszłym, w końcu już wrzesień!) miesiącu skończyć. Racja, zupełnie inna od poprzedniej trylogii, ale zakochałam się w niej w nie mniejszym stopniu – a Wayne wygrywa wszystko! :D
Sylwka
4 września 2017 at 19:50W sumie jak tak nad tym myślę, to ta inność kontynuacji wypadła bardzo na plus. Bo dostaliśmy coś nowego, nieoczekiwanego, a bohaterowie… ;) :D
Kirima
3 września 2017 at 20:58Ja też byłam zaskoczona tym śmieszkowaniem Sandersona, ale szybko to pokochałam :) Nie mogę się zdecydować, która Era podobała mi się bardziej – obie uwielbiam. Z duetu Waxa i Wayne chyba bardziej lubię Wayne, ale i tak najlepsi są razem :)
Sylwka
4 września 2017 at 19:51Śmieszkowanie dla mnie zawsze jest na plus, obaj Panowie mają swoje zalety, a bez nich w tym wydaniu byłoby nudno. ;)