Ragnarok 1940 tom I – Marcin Mortka

Ragnarok 1940 tom I Pierwsze spotkanie z audiobookiem i Marcinem Mortka – czyli Ragnarok 1940 tom I.

Może troszeczkę nagięłam rzeczywistość. ;) Miałam bowiem już okazję wysłuchać kilka audiobooków, jednak wszystkie one były kategorii biznesowej (te wszystkie “Jedno minutowe managery” i inne). Prawdę mówiąc, niewiele z nich pamiętam, gdyż w trakcie słuchania każdego z nich ze sto razy zdążył zadzwonić mój służbowy telefon. Ten sam los miał spotkać sprezentowanego mi audiobooka Ragnarok 1940 tom I Marcina Mortki, jednak po którymś z kolei telefonie odłożyłam plan jego wysłuchania na później. No i jakby to powiedzieć, po kilku latach przypomniałam sobie o istnieniu tego audiobooka i postanowiłam wykorzystać go jako “brzęczenie w słuchawkach” podczas krótkich przebieżek.

Co kryje się pod tajemniczym tytułem Ragnarok?

Wikingowie, jak przed wiekami, znów lądują na angielskim wybrzeżu. Znów sieją śmierć i pożogę. Jeremy Baldwin – dociekliwy dziennikarz, a zarazem wrażliwy artysta malarz – wbrew własnej woli został agentem wywiadu. Sądząc, że nic nie mogło bardziej zrujnować mu życia, bardzo się pomylił… Właśnie wybucha wojna, na którą nikt nie był przygotowany. Nieunikniony konflikt pogańskiego żywiołu Normanów i chrześcijańskiego Zachodu wstrząsa Europą, przerastając nawet koszmar tak niedawno zakończonej wojny światowej. Ale tym razem chodzi nie tylko o nowy podział świata. Przeciwnik musi zostać całkowicie zniszczony. Oręż i podstęp, ludzie i ich bogowie – zbliża się finał operacji Ragnarok.

To chyba nie był dobry wybór…

Zapowiadało się całkiem przyzwoicie. Alternatywna historia Europy podzielonej pomiędzy chrześcijan i Normanów, którzy podporządkowali sobie tereny Skandynawii i Stanów Zjednoczonych. II Wojna Światowa nie miała miejsca, a układ sił na arenie międzynarodowej oczywiście wygląda zupełnie inaczej niż dzisiaj.

Niestety mimo świetne zapowiadającego się pomysłu, książkę rozłożyła nudna fabuła. Również główny bohater Jeremy Baldwin, korespondent wojenny angielskiego “The Times” nie potrafił uratować tego przedstawienia”. Nudny, nieporadny człowieczek, u którego nagle obudziło się poczucie obowiązku i rycerskość. Gdyby ten zryw spowodował zmianę jego ciapowatego zachowania, ale nie nadal Pan Baldwin pozwala sobie dawać “po mordzie” każdemu, kto tylko ma na to ochotę, a do tego jest chwiejny niczym flaga na wietrze.

A jak sam audiobook?

Andrzej Hausner nie podołał. Jego głos bardziej zachęcał do spania niż do biegania. Jeżeli planujecie jakąś aktywność fizyczną przy tym audiobooku to szczerze odradzam.

Podsumowując: Niestety nie jestem zachwycona zarówno audiobookiem, jak i historią przedstawioną w Ragnarok 1940 tom I. Wrzuciłam cóż prawa tom II na komórkę, ale obmawiam się, iż prędko (a może wcale) na niego nawet nie spojrzę.

8 komentarzy

  • Ewelina z Gry w Bibliotece

    17 sierpnia 2017 at 10:40

    Kurczę, szkoda. Pomysł na “historię alternatywną” wydawał się kuszący, ale wygląda na to, że pan Mortka nie pozbył się tego, co nieodmiennie mi się z nim kojarzy, czyli nieumiejętnego, pozbawionego akcji prowadzenia fabuły oraz słabych bohaterów :(

    Odpowiedz
    • Sylwka

      18 sierpnia 2017 at 20:27

      To było moje pierwsze spotkanie z Panem Mortką i pamiętam jak dostałam tego audiobooka, kolega powtarzał, że jest super i ta alternatywna historia… Ja w połowie książki już miałam dość i byłam potwornie znudzona.
      Widziałam, że całkiem niedawno pojawiła się nowa książka autora. Miałam ją nawet w planach, ale jak piszesz to widzę, że Ragnarok to chyba jednak nie wpadka, ale reguła w jego książkach.
      Na razie więc odpuszczam sobie to nazwisko.

      Odpowiedz
  • Kirima

    18 sierpnia 2017 at 11:29

    Mortki nie znam, ale koleżanka kupiła jego najnowszą “Królewską Talię” więc będę pożyczać. Co do audiobooków ja znam tylko jednego pana ale szczerze go polecam, bo ma fantastyczny głos i cudownie go moduluje: Andrzej Ferenc. Ja słuchałam Ziemiomorza :)

    Odpowiedz
    • Sylwka

      18 sierpnia 2017 at 20:30

      Ciekawa jestem Twojej opinii, bo zastanawiam się czy jest tak jak pisała Ewelina czy może akurat obie miałyśmy totalnego pecha. ;)

      Jeżeli chodzi o audiobooki to ja z nimi mam raczej dużej styczności, ale ostatnio dostałam (i już wysłuchałam) “Obrońcę”, którego czyta Bartosz Głogowski i byłam bardzo zadowolona. :) Może kiedyś wpadnie mi w ręce audiobook modelowanych przez Andrzeja Ferenca to ocenię. ;)

      Odpowiedz
  • Wiedźma

    21 sierpnia 2017 at 13:27

    Bardzo lubię książki Mortki i Ragnarok t.1 mam na półce. Co prawda jeszcze się za niego nie wzięłam, ale prędzej czy później go przeczytam, tym bardziej że lubię powieści z alternatywną wizją historii :)

    Odpowiedz
    • Sylwka

      26 sierpnia 2017 at 08:53

      Ja je nazywam “corpo bullshit-em”. Te metody dla managerów jak być najlepszym, jak najlepiej zarządzać ble, ble, ble… Pracując dla dużej korpo poza klasycznymi szkoleniami dostawaliśmy przy różnych okazjach takie cudeńka, by nasza praca stała się lepsza. ;)

      Odpowiedz

Dodaj komentarz

*

Wyrażam zgodę