Niespodziewane spotkanie z Forstem – czyli Deniwelacja Remigiusza Mroza.
Informacja o tym, iż ma pojawić się kontynuacja losów niepokornego komisarza Forsta bardzo mnie zaskoczyła. Na początku stwierdziłam, iż chyba sobie odpuszczę, jednak ciekawość wzięła górę i postanowiłam, iż Deniwelacja Remigiusza Mroza znajdzie swoje miejsce w moim najbliższym planie czytelniczym.
Od roku nie ma żadnych wieści od Wiktora Forsta. Nikt nie wie co się z nim dzieje ani gdzie przebywa. Tymczasem na zboczach Giewontu pierwsze wiosenne roztopy odkrywają zwłoki pięciu kobiet, które zmarły jakiś czas temu na skutek uduszenia. Jedna z nich ubrana jest w koszulę byłego komisarza, a dodatkowo ma czapkę, którą Osica podarował mu, gdy ten się ukrywał. Jakby tego było mało, to w Zakopanem giną kolejne kobiety i wszyscy mówią o powrocie Bestii z Giewontu. Czy Wiktor ma z tym wszystkim coś wspólnego? Gdzie on się podziewa?
Historia Forsta powoli staje się nie interesująca, a wręcz groteskowa. Główny bohater zaś zaczyna awansować z rangi Rambo na Chuck Norris. Nawet śmierci się już facet nie boi, a wszyscy uginają się pod wpływem jego słów, albo po prostu ma tyle szczęścia, że mimo wszelkich problemów unika kulki.
Jeżeli chodzi o fabułę, to trochę się załamałam. Próby retrospekcji, przeskoki z Polski do Hiszpanii i namiastka “siedzenia” w głowie seryjnej zabójczyni, która okazuje się… No może było to ciekawe, ale potencjał nie został całkowicie wykorzystany.
Najbardziej jednak zawiodłam się na swoistej niekonsekwencji. Gdy Osica z Wadryś-Hansen udają się do podejrzanego i ten strzela w bloku o trzeciej w nocy – absolutnie nikt nie słyszy (pomijając fakt, iż blok jest obserwowany przez policję). Osica się wykrwawia, a Krieger terroryzuje panią prokurator. Natomiast, gdy Forst chce zabić z pistoletu z tłumikiem bosa mafii, mocno się kryguje i ma stracha, że ktoś mógłby usłyszeć. W tym miejscu nasuwa mi się tylko swoiste – WTF?
Podsumowując. Deniwelacja to jakieś kiepskie “odgrzewanie kotleta”. Ciekawa, lekko zakręcona historia niepokornego komisarza powinna zakończyć się po Trawersie i wtedy miałaby jeszcze szansę uchodzić za całkiem niezłą kryminalną trylogię. Niestety wygląda na to, iż to nie koniec historii Forsta, jednak dla mnie Deniwelacja to już “o jeden most za daleko” i moja przygoda skończyła się dokładnie w tym miejscu.
Może sprawa rozbija się po prostu o to, że łatwiej i bezpieczniej (finansowo) pisać kontynuacje?
Pewnie coś w tym jest, nigdy nad tym nie dywagowałam. Jednak wiadomo sprawdzony i znany bohater ma już swoją rzeszę fanów i o nią trzeba dbać. ;)
Ja mimo wszystko sięgnę po piąty tom, bo ciekawa jestem dalszego ciągu, ale też uważam, że “Deniwelacja” jest słabsza od poprzednich tomów.
Dla mnie słabsza to mało powiedziane. Czytając książkę cały czas miałam wrażenie, iż została napisana na siłę. Jakiś zarys pomysłu się w głowie narodził, a potem poszła lawina klepania w klawiaturę bez zastanowienia.
Jeżeli chodzi o dalsze losy Forsta. Na dzień dzisiejszy mówię, że już mi wystarczy. Po prostu się zniechęciłam.
Deniwelacja jest inna, niż pozostałe części cyklu. Mi osobiście się podobała, ale muszę przyznać, że poprzednie części z tą barwną akcją bardziej przypadły mi do gustu. Ciekawa jestem, co Remigiusz Mróz wymyśli w piątej części. Szczególnie interesuje mnie sprawa Olgii Szrebskiej.
Pozdrawiam
zakladkadoksiazek.pl
Patrząc na rozwój wydarzeń, to może jakieś CIA, FBI. ;) Choć może przeskoczymy poziom wyżej i od razu jakaś kryminalna sprawa międzygalaktyczna. ;)