Wojna starego człowieka – John Scalzi, bo przecież stary człowiek też może. ;)
Jak to w moim przypadku często bywa, książkę Wojna starego człowieka John’a Scalzi kupiłam całkowicie przypadkowo. Gdzieś widziałam okładkę, a cena, za jaką zaoferowano mi kupno książki mówiła krótko “bierz i się nawet nie zastanawiaj”. ;) Dość szybko do tytułu dorwał się mój ślubny i był nią zachwycony. Więc i ja w końcu postanowiłam sprawdzić, czy i na mnie książka wywrze podobne wrażenie. :D
Fabuła nieszablonowa. Starzy, doświadczeni ludzie, nie mają nic do stracenia, decydują się na opuszczenie Ziemi i dołączenie do Kolonialnych Sił Obrony. Gdy docierają na miejsce, dowiadują się, jak będzie wyglądało ich dalsze życie i jakie mają szanse, by przy tym życiu pozostać. Jak już cała otoczka teoretyczna i badania wszelkiej maści są zakończone, następuje oczekiwany przez wszystkich punkt kulminacyjny. Otrzymanie nowych, młodych, podrasowanych ciałek, które oczywiście na samym początku wszyscy testują w wiadomy sposób. ;)
Gdy ciałka są już “rozpracowane”, a imiona dla BrainPali nadane:
– Dupek – odparłem.
– Dziwka – powiedziała Jesse.
– Dziwka – oświadczył Thomas.
– Zjeb – powiedział Harry.
– Szatan – przyznała Maggie.
– Słonko – Susan wzruszyła ramionami.
zetknięta na początku grupa przyjaciół, która nadała sobie kryptonim Klub Starych Pryków rozpoczyna szkolenie, po którym niestety rozdzielona rusza na wojnę z obcymi.
Na całość historii patrzymy oczami Johna Perry, którego nie sposób nie pokochać za jego poczucie humoru, inteligencję i podejście do świata. Ciężko pisać coś więcej o tym bardzo pozytywnym bohaterze nie zdradzając większości fabuły. Więc podpowiem tylko jedno, bohater będzie dość mocno odznaczał się na tle kolegów, z którymi służy, a jego perypetie będą zapierać dech w piersi. :)
Wojna starego człowieka John’a Scalzi całkowicie mną zawładnęła. Dawno nie “wsiąkłam” tak w historię i nie kibicowałam tak mocno głównemu bohaterowi. Historia jest wspaniała i jeżeli miała jakieś mankamenty to ja ich nie zauważyłam. Polecam ją gorąco każdemu i mam nadzieję, że niebawem również kontynuacja doczeka się nowego wydania.
Trochę poniewczasie, ale pewien Pożeracz (lub jak wolicie Qbuś) popełnił ten wpis i tchnięta jego duchem, będę wrzucać również linki do recenzji na innych blogach. Zachęcam do skorzystania. :D
Może kiedyś Muza wyda kolejne części :)
Ja właśnie się zastanawiałam nad zakupem starego wydania. Znalazłam nawet kilka egzemplarzy na allegro. Postanowiłam jednak przystopować i zaczekać, bo nadziej matką… ;)
Dla mnie rewelacja! Czytałam jakoś po premierze wznowienia i po prostu od samego początku wiedziałam, że to jest “to”. :)
Uwielbiam takie książki, zaczynam czytać i już jestem tam w tym świecie, z bohaterem i nie ma dookoła mnie niczego innego. :D
To jest chyba ten rodzaj książki, że jedni dają się wchłonąć i nic im nie przeszkadza, a inni – czytaj ja – chcieliby, żeby poza efektownymi strzelaninami autor powiedział coś więcej o tych ludziach, światach i ich problemach.
PS Czy można zaprenumerować komentarze? Polecam gadżet Subscribe to Comments Reloaded
Dokładnie to ta kategoria książek, jednych porywa po całości, a inni zapewne oczekiwaliby czegoś więcej. :)
P.S. Dziękuję za sugestię. Dobry gadżet. :)
I widzę, że od razu zamontowany :)
Co do książki, to mnie właśnie bardziej by ta książka porwała, gdyby niektóre wątki pogłębić, ale o tym już marudziłem u siebie.
Tak, pamiętam iż u Ciebie właśnie było to marudzenie. :D