„Kiedy nie masz szans na wygraną, zmień zasady gry.” – Królestwo Kanciarzy Leigh Bardugo.
Szóstka Wron Leigh Bardugo zachwyciła mnie po całości. Od okładki przez bohaterów na fabule kończąc. Więc jak tylko w na rynku pojawiło się Królestwo Kanciarzy od razu wiedziałam, że muszę tę książkę nie tylko przeczytać, ale również muszę ją mieć. :)
Tego nie spodziewał się nikt. Przebiegły Kaz Brekker i jego ekipa zostali oszukani przez Jan Van Ecka. I teraz, zamiast odcinać kupony po zakończonym wielkim sukcesem skoku muszą skupić się na uratowaniu porwanej Inej oraz ocaleniu własnej skóry. Tej skóry jednak Kaz nie chce tanio sprzedać i równocześnie z ocaleniem Inej planuje odzyskać należne ekipie pieniądze. Całej „zabawie” i planom nie pomaga tocząca się w Katterdamie wojna pomiędzy gangami oraz chroniczny brak pieniędzy. Jednak mimo wszystko ekipa musi zmierzyć się z przeciwnościami losu i walczyć bez względu na koszty.
Ponownie Leigh Bardugo mnie kupiła, a historia szóstki młodych gniewnych pochłonęła bez reszty. Wszystko przez to, iż każdy z tych młodych bohaterów jest niezwykły i równie ważny, jak przywódca szajki Kaz. Dzięki niewielkim retrospekcjom zagłębiamy się w ich przeszłość, a także na bieżąco poznajemy ich myśli, bolączki, plany i marzenia. To sprawia, iż z każdą przeczytaną stroną stają się nam bliżsi.
Na duży plus w moim mniemaniu zasługują również pokazane przez autorkę relacje między głównymi bohaterami. Zaufania, przyjaźni czy więzi nie buduje się z dnia na dzień, a miłości nie da się przyspieszyć. Wszystko ma swoje miejsce i czas oraz co chyba najistotniejsze nie wszystko w życiu musi ułożyć się tak, jak to sobie zaplanowaliśmy.
Jeżeli zaś spojrzeć na akcję to i w tym miejscu oklaski dla autorki. W odpowiednich momentach nabiera ona tempa, by przyspieszyć bicie naszego serca, a chwilę później zwalnia, byśmy mogli przemyśleć to, co się wydarzyło i ochłonąć przed tym, co spotka nas za chwilę.
No i jeszcze „wisienka na torcie” w postaci zakończenia. Piękne i chwytające za serce tak, że łezka w oku się zakręciła. Tak, Królestwo kanciarzy to jedno z lepszych fantasy, jakie miałam okazję czytać i mimo iż jest to książka młodzieżowa, bez wahania polecam ją każdemu.
Ja mam zupełnie inne odczucia… no ale o tym wiesz :)
Tak, tak wiem. :)
Całkowicie się z Tobą zgadzam. Bardugo doskonale przemyślała kreację bohaterów i zgrabnie poprowadziła fabułę. A zakończenie, mimo że zupełnie nie w moim stylu, w 90% mnie kupiło. No i znalazłam parę literacką, której związek mi odpowiada i dzięki któremu postaci nic nie tracą, a mogą wiele zyskać.
Co prawda nadal uważam, że postaci mogłyby być trochę starsze, ale dzięki pewnemu dojrzałemu bohaterowi chwilami nareszcie było widać, że to smarkacze walczący o przetrwanie na ulicach nieprzyjaznego miasta.
W sumie nie wiem, która część bardziej mi się podobała. Pierwsza była bardziej składna i miała wyrównany poziom akcji u wszystkich bohaterów, druga bardziej zaskoczyła mnie fabułą i rozwojem Matthiasa, Kaza i Inej. Tak czy siak cieszę się, że ostatecznie zdecydowałam się na tę serię :)
Pozdrawiam :)
Obie książki są dla mnie mistrzostwem, ale chyba jeżeli chodzi o tę, która bardziej (o ile mogę tak powiedzieć) mi się spodobała, to chyba jednak postawiłabym na „Królestwo kanciarzy”. Acz sama nie wiem, czy nie jest to po prostu opinia wydana tylko dlatego, że akurat jestem na świeżo po jej przeczytaniu. No i jedna konkluzja po przeczytaniu obu książek. Koniecznie muszę sięgnąć po inne tytuły od tej autorki. Bo jeżeli potrafi ona w ten sposób poprowadzić akcję i tak rozwijać bohaterów to zapisze się ona do kanonu moich ulubionych autorów.
P.S. Muszę przyznać, że aż mi wstyd, bo nie zauważyłabym książek, gdyby nie moje chciejstwo na to cudowne wydanie.
Pocieszy Cię fakt, że też nie zwróciłabym na nie uwagi? Recenzje sprawiały, że byłam przekonana, że to kolejna kiepska młodzieżówka… No ale ta okładka… No i przepadłam :D
I też mam w planach trylogię Griszy :) Trochę żałuję, że odwróciłam kolejność, ale z drugiej strony dzięki temu przeniosę się znowu do tego świata i w końcu poznam go od innej strony.
Bardzo mi się podoba styl, w jakim ta książka jest wydana. Co prawda nie planowałam zakupu, ale widzę ostatnio wszędzie recenzje i chyba jednak się skuszę…
Nie tylko wydanie jest cudowne, ale także treść. Więc książka nie będzie tylko ozdobą na półce. :)