Imperium Burz Sarah J. Mass – czyli Aelin Ashryver wraca do domu.
Od mojego ostatniego spotkania z Aelin Ashryver (Celaeną Sardothien) minęło ponad osiem miesięcy. Historia już troszeczkę “wypłowiała”, emocje zostały ostudzone, dzięki czemu z wielką przyjemnością wróciłam ponownie w znajome tereny i z otwartymi ramionami powitałam Imperium Burz.
Ale wie, że toczącej się wojny nie wygra w pojedynkę. Są przy niej przyjaciele i ukochany Rowan, lecz to nadal za mało wobec mocy Erawana. Nadszedł czas szukania sprzymierzeńców. Kto odpowie na wezwanie królowej Terrasenu?
Dla Aelin nie ma już odwrotu, świat, który zna, chwieje się w posadach pod naporem sił ciemności. Wrogowie otaczają ją ze wszystkich stron, w szranki poza Erawanem staje także legendarna, bezlitosna królowa Fae, która najwyraźniej ma wobec Aelin własne plany… Kiedy gra toczy się o tak wysoką stawkę, trzeba umieć poświęcić to, co najcenniejsze. Czasami jednak cena za zwycięstwo okazuje się zbyt wysoka…
Biorąc do ręki książkę myślałam, że Sarah J. Mass nie może mnie już w tej historii niczym zaskoczyć. Imperium Burz miało być “spacerkiem” w kierunku odzyskania należnego tronu z lekką domieszką temperamentu i romansu.
Jak dobrze, że się myliłam. :) Z każdym pacnięciem palucha w czytnik historia coraz bardziej mnie wciągała i zaskakiwała. Odnotowałam też ponownie lekkie musicie mojej sympatii w kierunku mocno irytującej mnie Aelin. Co do pozostałych postaci to Rowan po staremu i trochę więcej Doriana. Bardzo dobrze prezentuje się również Lysandra i Aedion, którego relacje z ojcem są zaiste interesujące i prowadzone w świetnym tempie. Jednak w Imperium Burz po całości moje serducho zdobyła Mamon Czarnodzioba. Ta Wiedźma ma w sobie to coś… :D
Podsumowując. Nie spodziewałam się, że to napiszę, ale Imperium Burz bez wątpienia jest obecnie najlepszą częścią cyklu, a jej zakończenie sugeruje, że może być jeszcze lepiej.
Jestem w trakcie czytania :D
I przybijam ci żółwika! Manon i Elide to moje ulubione postacie :D
Elide może nie do końca jest moją ulubioną postacią (jest dla mnie trochę za bardzo momentami “rozmemłana” ;)), ale za to Manon wręcz perfekcyjna.
Jak skończysz daj znać jak podobała Ci się cała książka. :)